Żużel. Wybrzeże - Lokomotiv. Andrzej Lebiediew: Straciłem dwa kilogramy, by zdobyć ten bonus

WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew na prowadzeniu

Zdunek Wybrzeże Gdańsk pokonało Lokomotiv Daugavpils 47:43, bonus pojechał jednak na Łotwę. Ze swojego wyniku mógł być dumny Andrzej Lebiediew, który zdobył 15 punktów. Do jednego wyścigu miał jednak spore zastrzeżenia.

Punkt zdobyty w Gdańsku przybliża Lokomotiv Daugavpils do utrzymania w Nice 1.LŻ. - Przed tym meczem nie myśleliśmy o walce o utrzymanie, a nawet o awansie do play-offów. Walczymy o jak najlepszy wynik, a co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Straciłem dwa kilogramy, by zdobyć ten bonus i super się z tym czuję - powiedział Andrzej Lebiediew po meczu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk.

- Pozytywnie oceniam te zawody, bo postawiliśmy wysoki opór Wybrzeżu. Ja się spodziewałem wygranej i robiłem wszystko, by do tego doszło. Szanuję każdego, ale Wybrzeże ma słabszych juniorów i chcieliśmy to wykorzystać. Tego wózka nie pociągnął Timo Lahti, który jest liderem, ale miał w sobotę dwa upadki i chyba to zadecydowało - dodał.

Kuriozalny bieg w Poznaniu. Zobacz więcej!

W ostatnich trzech wyścigach Łotysz jeździł trzy razy z rzędu. Przy niemal 40 stopniach Celsjusza w słońcu musiało być to średnio przyjemne doświadczenie. - Ja myślę, że kibice mieli ciężko na trybunie, co dopiero ja gdy jechałem bieg po biegu. Najprawdopodobniej w czternastym biegu straciłem jeden silnik. Coś pukało w środku i nie chciałem ryzykować - ten silnik dużo już przejechał i miałem w planach pojechanie z nim na serwis. Po tym wyścigu zdecydowałem się jechać na rezerwowym. Było trochę nerwów i przez cały czas nie zdejmowałem kasku. Drugi motor nie był zły. Popełniłem błąd, co wykorzystał Krystian Pieszczek. Później go jeszcze goniłem, ale się nie udało - opisał sytuację Lebiediew.

ZOBACZ WIDEO: Trener rewelacji ligi ma ADHD

Potężne lanie we Wrocławiu. Zobacz więcej!

Zawodnik, który wygrał trzy pierwsze wyścigi, nieoczekiwanie w 13. biegu przyjechał trzeci za parą z Gdańska. - Według mnie to były szachy w wykonaniu gospodarzy. Trzy razy jechałem po polaniu wody i chyba ktoś zobaczył, że jechałem z najgorszego, trzeciego pola. Wcześniej wygrywałem biegi, a tutaj nie mogłem niczego zrobić na starcie, tak mocno było ono zalane. Nie wiem czy to specjalnie, ale niestety tak wyszło. Po tym starcie byłem cały brudny, jak żaden inny zawodnik. Jak leżą 2 centymetry wody na tak twardej nawierzchni, to nie ma szans na dobre wyjście spod taśmy - podsumował Łotysz.

Źródło artykułu: