Wraca temat toru Betardu Sparty. Kolejne drużyny przyjeżdżające na Stadion Olimpijski we Wrocławiu skarżą się, że nie wszystko jest w porządku. Potwierdzenie tego mamy w oficjalnych papierach, bo ostatni mecz z truly.work Stalą Gorzów był trzecim z rzędu w tym sezonie, w którym na 4 godziny przed startem osoby funkcyjne stwierdziły, że tor jest nieregulaminowy (więcej o tym przeczytasz TUTAJ).
Sparta konsekwentnie tłumaczy się tym, że regulamin jest nieżyciowy, że trzeba się wykazać zdrowym rozsądkiem, a 35-stopniowy upał w znacznym stopniu przeszkodził w przygotowaniu nawierzchni na czas. Faktycznie zapis o konieczności przygotowaniu toru na 4 godziny przed jest kłopotliwy. Z drugiej strony, znając specyfikę działania polskich klubów, w ciemno można by założyć, że gdyby regulamin zakładał konieczność przygotowania toru na 2 godziny przed, to też byłyby zaniedbania. Te dwie dodatkowe godziny powodują, że udaje się uniknąć większych torowych kompromitacji.
Czytaj także: Krystalizuje się tabela PGE Ekstraligi. Wiemy, kto w play-off
Z drugiej strony w Ekstralidze Żużlowej słyszymy, że skoro inni potrafią przygotować wszystko na czas, to dlaczego Sparta tego nie umie. I robi to trzeci raz w tym sezonie. Działacze organu zarządzającego rozgrywkami najlepszej ligi świata podkreślają, że nie może być świętych krów, a Ekstraliga Żużlowa musi zareagować.
Wiele osób z drużyn, które w tym roku wizytowały Wrocław, podkreśla, iż największym problemem toru jest to, iż nie jest przygotowany tak samo na całej szerokości. Mamy twardszy pas przy krawężniku i bardziej zbronowany na zewnętrznej. W Ekstralidze słyszymy, że dopuszcza się pewną tolerancję, że nie musi być tak, że wszystko jest idealnie równe i takie same. Z drugiej strony zwraca się uwagę na to, że na Olimpijskim ostatnio wyprzedzają głównie zawodnicy Sparty.
W ciemno można założyć, że przeciwko Sparcie zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Nie skończy się ono jednak karą finansową, bo to już było. Jeśli Ekstraliga będzie chciała pokazać, kto tu rządzi, to sprawa może się skończyć nawet zawieszeniem osób funkcyjnych z menedżerem Dariuszem Śledziem włącznie.
ZOBACZ WIDEO: Krzystyniak ostro o Frątczaku: Nie nadaje się