Torunianie mają jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie w PGE Ekstralidze, ale musiałby się stać cud, by Get Well uniknął degradacji. Po 10 spotkaniach Anioły mają na swoim koncie tylko trzy punkty, natomiast przed sobą dwa domowe mecze z czołowymi drużynami rozgrywek: Stelmet Falubazem Zielona Góra oraz Betard Spartą Wrocław i wyjazdowe spotkania w Częstochowie i Lesznie.
Przemysław Termiński zapowiedział ostatnio, że nawet w przypadku spadku nie zostawi klubu i już w sezonie 2020 będzie chciał wrócić do najlepszej żużlowej ligi świata. Zdaniem Jacka Gajewskiego, byłego menedżera i wiceprezesa toruńskiego klubu, to jedyne słuszne podejście.
Czytaj także: Żużel. Deklaracja Chrisa Holdera. Obiecał, że nie zostawi Get Well Toruń nawet po spadku
- Pozostanie na dłużej niż jeden sezon w I lidze będzie tragedią dla klubu. To może sprawić, że klub utknie tam na dłużej i tego się obawiam. Jeden sezon kibice i sponsorzy przeżyją, o ile zobaczą jakiś pomysł na budowanie drużyny i przyszłość - komentuje Jacek Gajewski w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
- Przy czym od razu podkreślam: trzeba tak ją zbudować, aby po awansie był gotowy szkielet. W tym roku widzieliśmy, jak duże problemy miał Motor Lublin, żeby zatrudnić doświadczonych jeźdźców, choć miał pieniądze. Gdyby nie historia z Łagutą, to mogło być różnie - dodaje Gajewski.
Były menedżer i wiceprezes toruńskiego uważa, że utrzymanie wysokiego budżetu może nie wystarczyć Get Well w wygraniu Nice 1.LŻ i szybkim powrocie do PGE Ekstraligi. W ogóle już samo zebranie pokaźnych środków będzie nie lada wyzwaniem dla toruńskiej organizacji.
Czytaj także: Żużel. Spięcie na linii Termiński - Miedziński. Żużlowiec odpowiedział na słowa właściciela Get Well
- Musi dojść do pewnych zmian w funkcjonowaniu klubu. Jeśli nie teraz, to znaczy, że nic wielkiego się nie stało, uznajemy, że wszyscy byli przeciwko nam i teraz dopiero pokażemy na co nas stać. To byłaby fatalna droga. Trzeba popracować nad relacjami wewnątrz drużyny, gołym okiem widać, że to nie jest monolit i podziały są oczywiste. Nie wszyscy muszą się głaskać i kochać, ale musi być jakaś wspólnota, cel. To nieprawda, że wyłącznie wynik buduje atmosferę. Właśnie w trudnych chwilach najbardziej potrzebna jest jedność zespołu - podkreśla Jacek Gajewski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Cristiano Ronaldo niczym zawodowy sprinter