Żużel. Nikt nie ma monopolu na wygrywanie. Kołodziej też bywa zagubiony

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej

Żużel zmierza w kierunku Formuły 1. I w kontekście wyścigu technologicznego, to wcale nie należy uznać za komplement. Coraz częściej mówi się, że poszczególne wyniki zależą bardziej od dopasowania motocykla niż od formy zawodników.

Problemy z dostrojeniem ustawień dotyczą niemal każdego żużlowca i są powodem statystycznych anomalii. W przypadku Janusza Kołodzieja zastanawiający jest fakt, dlaczego w meczach wyjazdowych osiąga póki co wyższą średnią niż w Lesznie.

- Czasami się tak zdarza. Nie patrzę na cyfry. Najważniejsze, że nasza drużyna ciągle wychodzi zwycięsko ze swoich spotkań, a ja staram się jej pomagać i dołożyć coś od siebie - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty zawodnik Fogo Unii Leszno.

Trudno znaleźć zawodników, którzy systematycznie osiągają dwucyfrowe zdobycze punktowe. Coraz częściej zdarza się, że klasowi żużlowcy miewają sporo wpadek w poszczególnych wyścigach. - Dzisiaj jest taka tendencja, że nikt nie ma monopolu na wygrywanie. Dawniej było tak, że topowi zawodnicy regularnie punktowali w okolicach kompletu punktów. Szybko się to zmienia, jest ciężko - zakomunikował Kołodziej.

ZOBACZ WIDEO Synowiec: Rolnicy modlą się o deszcz, Stal o zdrowie Zmarzlika

Czytaj także: Wstydliwa historia w Krakowie

- My jako zawodnicy powtarzamy, że jeden bieg wygrywasz, a później na tym samym przełożeniu przyjeżdżasz daleko z tyłu. Taki jest ten sprzęt stuningowany, że delikatna zmiana pogody czy przygotowania toru i on się inaczej zachowuje. Ja też mam z tym problem. Trzeba się do tego dostosować. Nic na to nie poradzimy - rozłożył ręce uczestnik cyklu Grand Prix.

W jaki sposób można zatem zatrzymać technologiczny wyścig tunerów? Jednym z pomysłów jest zakaz korzystania z prywatnych jednostek. Takie rozwiązanie zostało przetestowane w młodzieżowych rozgrywkach Nice Cup.

Czytaj także: Doyle w zimie będzie rozchwytywany

- Losowanie silników w ogóle mi się nie podoba. Sytuacja jest taka, że ktoś mógł np. źle używać filtrów i w ten sposób zacierać silnik. Jeśli ktoś go wylosuje, może mieć problem. Są zawodnicy, którzy jeżdżą na wyższych przełożeniach, ten silnik ma więcej obrotów i bardziej się zużywa. Niestety musi być tak jak jest - zauważył wychowanek tarnowskich Jaskółek.

- Sport żużlowy jest bardzo drogi. Wszystko poszło do góry, szybciej się zużywa. Przykładem jest ten tłumik, którego używamy. On w ogóle nie pasuje do tego sportu - stwierdził Janusz Kołodziej.

Komentarze (8)
avatar
Saddam
10.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Żużel podąża 2 metry pod ziemię a nie w stronę F1. W Formule 1 jest wyścig technologiczny i mijanek za grosz, ale GP jest na całym globie, wielkie koncerny łożą miliardy dolarów a w lożach VIP Czytaj całość
avatar
Sebol
9.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Większych bzdur nie czytałem. Masz pojęcie o żużlu? Jak nie to milcz, tyle dobrego. Żenada 
avatar
Henryk Janusz Zarychta
9.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jak Kołodzieja za czołganie przypilnują na początku zawodów to potem kicha. Zresztą nie tylko u niego. 
avatar
Toromistrz
9.07.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Można wprowadzić zakaz tuningowania,silnik prosto od producenta do ramy.Byłoby taniej i być może ważniejsza byłaby technika jazdy a nie sprzęt. 
avatar
gorzowianin z Mazowsza
9.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zastanawia mnie czy tłumik do tego sportu nie pasuje ze względu na cenę, czy jego budowę. Prawdopodobnie redaktor o to nie potrafił się dopytać i zakończył, jak zakończył nie wyjaśniając sprawy Czytaj całość