PLUSY
Artur Kuśmierz. Czytałem, że obsadzenie finału IMP akurat tym arbitrem, to wielki błąd. Kuśmierz na pewno się pogubi i w stresie wywinie jakiś numer. Komentarzy tej i podobnej treści widziałem kilka. Na szczęście Kuśmierz stanął na wysokości zadania. Wykluczenie Piotra Pawlickiego w 5. biegu jak najbardziej zasadne, choć symetryści bajdurzyli o powtórce w czterech (jak ja to lubię). Na minus brak drugiego ostrzeżenia dla Macieja Janowskiego za lotny start.
Janusz Kołodziej. Tu plus oczywisty za złoto w IMP. Nie był faworytem mediów i kibiców, bo nie mógł nim być. Ostatnia runda Grand Prix w jego wykonaniu była porażką, w piątkowym starcie w PGE IMME zabłysnął z kolei tym, że zapomniał plastronu, za co został wykluczony. Błąd sędziego, że zrobił to dopiero w powtórce, bo powinien już przy pierwszym podejściu.
Jednak w finale IMP Kołodziej złapał tę swoją ścieżkę, a w finale to i sam diabeł, by go nie zatrzymał. Janusz był w tym najważniejszym biegu tak piekielnie szybki, że inni robili za tło. Z Bartoszem Zmarzlikiem na czele, choć wcześniej zgarniał on same trójki, a w biegu o złoto rozegrał pierwszy łuk podręcznikowo. Więcej o finale IMP TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej: Rocznie żużel kosztuje mnie milion złotych
Bartosz Zmarzlik. Nie ma złota IMP, jest srebro. Jest też wygrana w PGE IMME. Niektórzy zawodnicy mówili, że gdański turniej był żużlową turystyką, co nie zmienia faktu, że za wygranie tak mocno obsadzonej imprezy należą się brawa. Duży plus za dystans i szpileczkę wbitą tym kibicom z Leszna, którzy w przez cały niedzielny finał gwizdali na Bartosza za to, że sędzia w 5. biegu wykluczył Pawlickiego, a nie Zmarzlika. Teraz już wszyscy wiemy, że jak jedzie Bartosz, trzeba gwizdać z całych sił, bo jemu to pomaga.
Plusik oczywiście także dla Grigorija Łaguty za wygranie inauguracji SEC w Guestrow.
MINUSY
Jesper Steentoft. Plusy zaczęliśmy od sędziego, to i minusy zaczynamy od tego samego. Duński arbiter był najsłabszym aktorem rundy SEC w Guestrow. Nie widział lotnych startów Leona Madsena, a w finale nie zauważył, że taśma nierówno poszła w górę. Steentoft pilnie potrzebuje korepetycji. Inna sprawa, że nasi arbitrzy dowartościowali się, patrząc na to, co wyprawia pan Jesper.
Piotr Pawlicki. Nie obronił złota w IMP, choć jest królem leszczyńskiego toru, a formę w tym sezonie prezentuje wyborną. Nie będę jednak jakoś znęcał się nad Piotrem, bo nie o to tutaj chodzi. Po prostu nie wyszło, rywale byli lepsi. Inna sprawa, że na miejscu zawodnika chyba jeszcze mocniej popracowałbym nad głową (wykluczenie ewidentnie wytrąciło go z rytmu - więcej przeczytasz TUTAJ) i wzmocnił sztab człowiekiem z analitycznym umysłem. Wybór trzeciego pola w finale to była absolutna porażka. Zwłaszcza że dostępne było czwarte. Na takim poziomie liczą się detale, a w przypadku Pawlickiego one nie zagrały.