Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.
***
Kiedy rok temu Wilki Krosno szykowały się do startu w 2. Lidze Żużlowej, to w lipcu ruszyła cała procedura związana z rejestracją sądową podmiotu prawnego. W Rzeszowie nic takiego się nie dzieje, więc kibice mogą raczej zapomnieć o tym, że Stal Rzeszów wróci w przyszłym sezonie na żużlową mapę Polski.
Teoretycznie do rozgrywek ligowych mogłaby się zgłosić żużlowa sekcja ZKS Stal, czyli klub zajmujący się szkoleniem juniorów. Jednak działacze ZKS Stali nie mają planów związanych ze startem w drugiej lidze. Mówią jedynie, że jeśli powstanie w Rzeszowie jakiś nowy żużlowy klub, to są w stanie z nim współpracować, wypożyczając tam młodych zawodników.
ZOBACZ WIDEO: Janusz Kołodziej: Komentarze w internecie problemem dla zawodników, choć mnie hejt nakręca
Czytaj także: Milion oficjalnie, a drugie tyle pod stołem
Nie ma też żadnych szans na to, by wróciła Stal Ireneusza Nawrockiego. I nawet nie chodzi o długi, bo Nawrocki mógłby teraz założyć nowy podmiot i wystartować z czystym kontem, od zera. Pytanie, czy ktoś by mu zaufał. Co prawda pojawiają się głosy, iż Nawrocki odgraża się, że wróci, ale to raczej czcza gadanina. Nawrocki z żużla się wyleczył. A nawet jeśli nie, to pamiętajmy, że zawsze dużo gadał, a mało robił.
Miasto deklaruje pomoc ludziom, którzy chcieliby reanimować żużel w Rzeszowie, ale z drugiej strony cała uwaga magistratu jest skierowana na piłkę nożną. Prezydent Tadeusz Ferenc był swego czasu zawodnikiem futbolowej Stali, a w mediach społecznościowych krąży filmik, w którym zaprasza on na mecze drugoligowej drużyny. Dodajmy drużyny świeżo po awansie, w którą się inwestuje. Właśnie wymieniono murawę, a po rundzie jesiennej ma być montowany system ogrzewania płyty boiska.
Rynek sponsorski w Rzeszowie też nie sprzyja odrodzeniu. Najważniejsze firmy są zagospodarowane. Fibrain wspiera piłkę, Asseco siatkówkę. Natomiast Marta Półtorak, której Marma przez 10 lat dawała pieniądze na żużel, zniechęciła się do wspierania tego sportu. Wciąż siedzą jej w głowie gwizdy i wyzwiska, które słyszała od kibiców przez te wszystkie lata wykładania prywatnej kasy na rzeszowski żużel.
W tej chwili nie ma żadnego podmiotu, czy grupy ludzi chętnych do założenia żużlowej drużyny. A gdyby się nawet pojawiła, to nie sprzyja jej ani czas, ani czynniki zewnętrzne. Budżet trzeba by w całości oprzeć na małych firmach i kibicach (wpływy z biletów). Żeby spokojnie przejechać sezon w drugiej lidze, trzeba 1,2 miliona złotych. To może niewiele, ale nawet takich pieniędzy nie zbierze się za pstryknięciem palca. Trzeba za tym pochodzić, wyprosić, a na to potrzebny jest czas. Ten sam czas, którego już w tej chwili dramatycznie brakuje, gdy idzie o proces rejestracji nowego klubu.
Czytaj także: Prezes Włókniarza ma gotową umowę dla trenera Cieślaka
Szkoda, bo gdyby zebrać jeżdżących w polskiej lidze wychowanków Stali, to można by stworzyć ciekawy zespół. Dla Wiktora Lamparta i Pawła Miesiąca powrót nie miałby większego sensu, ale Dawid Lampart, Karol Baran, ewentualnie Patryk Wojdyło i być może bracia Curzytek, to mógłby być taki bardzo solidny trzon. Do tego trenerski duet Janusz Ślączka, Janusz Stachyra (ponoć się nie lubią, ale może właśnie dlatego). W odwodzie jest Maciej Kuciapa.
Grupa zapaleńców chce 29 września zrobić w Rzeszowie Memoriał Eugeniusza Nazimka. Fajne, ale to jednorazowy wystrzał, który w istocie niczego nie zmieni. Za nami rok bez żużla w Rzeszowie, a wszystko wskazuje na to, że licznik dalej będzie bił.