Powrót do eWinner 1. Ligi Mirosław Jabłoński może uznać za udany. W premierowym wyścigu po długiej przerwie pewnie triumfował. Później dorzucił jeszcze dwie dwójki i jeden bonus. Walnie przyczynił się do wyjazdowego triumfu czerwono-czarnych nad Unią Tarnów (48:42).
- Jesteśmy w wyśmienitych nastrojach, tak bym powiedział. Ja wybuchłem radością. Inauguracja, prawie w maju odjeżdżamy pierwsze spotkanie i wygrywamy na wyjeździe, więc nic, tylko skakać z radości. Mój wynik? Zaje*****. Przepraszam, ale nigdy mi się tutaj dobrze nie jeździło. Nigdy nie pałałem jakąś sympatią do tego toru, a odjechałem - moim zdaniem - bardzo, bardzo dobre zawody. Bardzo się z tego cieszę. Wiem, że będą złe momenty i na pewno będzie psioczenie na mój temat, ale cieszę się i dziękuję Rafałowi i całemu Startowi za zaufanie - powiedział w rozmowie ze StartTV.
Nie ukrywał, że odczuwał już głód rywalizacji. - Czeka się na ten pierwszy bieg po zimie, a w moim przypadku po półtora roku. Tyle czekałem, żeby zobaczyć też na co mnie stać. Tak naprawdę sam nie wiedziałem, do czego jestem zdolny. Wiem, że stać mnie na wiele i na wygrywanie z najlepszymi. Będę ciężko pracować, by jak najczęściej krzyczeć z radości spod kasku - podkreślił.
Teraz czerwono-czarni zmierzą się z Orłem Łódź. Ten mecz ma się odbyć w czwartek. Z łódzkim klubem Jabłoński był związany w zeszłym sezonie. Współpraca nie ułożyła się jednak tak, jakby zawodnik sobie życzył. Nie wystąpił w ani jednym spotkaniu i dość szybko rozwiązał kontrakt.
- Nie odjechałem tam żadnego spotkania. Nie chcę, żeby źle to odebrano w Łodzi, ale nie utożsamiam się z tym klubem. Jest to spotkanie jak każde inne - podsumował Mirosław Jabłoński.
Początek czwartkowego meczu w Gnieźnie zaplanowano na godz. 20:15.
Czytaj także:
> Żużel. Menedżer wychowanka Unii Tarnów przerażony sytuacją klubu. Nie rozumie bierności i mówi, że pachnie drugą ligą
> Żużel. Subiektywny ranking PGE Ekstraligi. TOPlista 1. kolejki
ZOBACZ WIDEO Zamieszanie z występem w meczu Vaculika. Słowak tłumaczy, o co chodziło