Wojciech Ogonowski, WP SportoweFakty: Wilki są w play-offach, więc zrealizowały przedsezonowy plan. W półfinale czeka was dwumecz z ZOOleszcz Polonią Bydgoszcz. Pytanie brzmi - co teraz? Chcecie tylko odjechać dwa spotkania, czy jeśli nadarzy się okazja, powalczycie o awans?
Grzegorz Leśniak, prezes Wilków Krosno: Liga zaczyna się od nowa, bo nawet z czwartego miejsca można wygrać rozgrywki. Pozostałe trzy kluby z Opola, Poznania i Bydgoszczy mają jasny cel - awans, my chcieliśmy być tylko i aż w czwórce i cieszymy się, że to zrealizowaliśmy. Pamiętajmy, że to pierwszy rok działalności zupełnie nowego klubu. Znamy swoje miejsce w szeregu, ale rzecz jasna jedziemy teraz o to, o co się da. Pozostali muszą wygrać i awansować, bo takie mieli założenia i plany poparte dużymi dotacjami.
My tylko chcemy walczyć o jak najlepszy wynik. Liczę, że nie będzie dużej presji na naszych zawodnikach i pokażą spory potencjał, który w nich tkwi, bo nie był wykorzystany w tym roku. Wszyscy mówią, że Polonia już jest w 1. lidze. Cieszę się z tego, bo startujemy z pozycji "underdoga", a często zdarza się, że ten, którego wszyscy skreślają, okazuje się zwycięzcą. Po cichu chcemy jak najwyżej zawiesić poprzeczkę w tym dwumeczu.
Co się więc wydarzy, jeśli zawodnicy na torze wywalczą awans do Nice 1. Ligi Żużlowej?
To najbardziej optymistyczny scenariusz ze wszystkich możliwych. Musielibyśmy wygrać dwa dwumecze lub trzy w przypadku barażów. Trudno teraz stwierdzić jak to się potoczy. Muszę jednak szczerze powiedzieć, że Krosno na razie nie jest gotowe na 1. ligę. Trzeba twardo stąpać po ziemi. Nie celujemy w awans, bo infrastruktura nie pozwala nam na jazdę na zapleczu PGE Ekstraligi. Brakuje oświetlenia i kilku innych elementów ze spisu pierwszoligowych wytycznych dotyczących infrastruktury z listy PZM. Jesteśmy w stałym kontakcie z prezydentami Krosna, Piotrem Przytockim i Bronisławem Baranem, wiemy, że miasto ma konkretny plan rozbudowy do wymogów 1. ligi.
Według zamierzeń w tym roku mają zostać zamknięte kwestie projektowe, a w przyszłym ma ruszyć budowa masztów oświetleniowych i trybuny na pierwszym wirażu. Potrzeba też dokonać kilku mniejszych inwestycji, jednak najbardziej kluczowa kwestia to oświetlenie. To wymóg telewizji, a przecież po to walczy się o awans do pierwszej ligi, by mecze były transmitowane i byśmy mogli realizować świadczenia reklamowe wobec naszych partnerów.
ZOBACZ WIDEO Adrian Miedziński na pewno nie wróci do Torunia. Pierwsza liga kompletnie go nie interesuje
Przeczytaj także: Ten wyścig przejdzie do historii polskiego sportu. Sindy Weber przekroczyła granicę
W innym przypadku awans nie ma sensu. Pojemność naszego obiektu też musi być większa, bo wszyscy jesteśmy świadomi, że należy dokonać skoku jakościowego, aby kibice mogli w lepszych warunkach oglądać zmagania żużlowe. Panowie prezydenci bardzo nam pomagają. Wiemy, że wspólnymi siłami krośnieński żużel może być coraz mocniejszy. Ten sport i nasz zespół może być świetną wizytówką Krosna i regionu, firm działających na Podkarpaciu lub generalnie w południowo-wschodniej Polsce. Liczymy, że tych firm będzie stale przybywać, bo tym sezonem pokazaliśmy, że potrafimy, zyskaliśmy wiarygodność, a ponieważ mamy strategię działamy według szczegółowo opracowanych założeń. Tu się wszystko musi zgadzać na każdej niwie. Sami też się wielu rzeczy nauczyliśmy. Bagaż doświadczeń z tego pierwszego roku jest bardzo duży. Ciągle pracujemy by zyskiwać kolejnych nowych sponsorów, a także jak najlepiej zarządzać klubem.
Dla nas na razie ważne jest to, że zrealizowaliśmy wszystkie cele na 2019 rok. Ten sportowy, ale i organizacyjny, bo mamy poukładany klub ze stabilną sytuacją finansową. Sportowo będziemy bić się o jak najlepszy wynik. Wierzymy, że założenia włodarzy miasta odnośnie infrastruktury zostaną spełnione, bo w niedalekiej przyszłości na pewno będziemy chcieli bić się o awans. Inaczej projekt w postaci nowego krośnieńskiego żużla nie ma sensu. To muszą być naczynia połączone i wiemy, że powoli realizując poszczególne punkty z całej strategii możemy doczekać się swego rodzaju marki "Wilki Krosno" w wyższej lidze. A jest przecież głód na dobry żużel w Krośnie i regionie, co pokazuje stała tegoroczna frekwencja wynosząca prawie 4 tys. osób. To liczba niespotykana w Krośnie na przestrzeni ostatnich lat.
W mediach pojawiły się informacje, że planujecie wzmocnienie na play-offy. Czy chodzi o stworzenie duetu młodzieżowego Mateusz Świdnicki - Patryk Rolnicki?
To byłoby duże wzmocnienie i nie ukrywam, że myślimy o takim scenariuszu. Na razie jednak jest za wcześnie, by podać konkrety. Nie wiemy czy to się uda. To tylko przymiarki niezależne od nas. Jeśli tak się stanie - będziemy mieli mocny duet młodzieżowców. Swoją drogą powiem, że zawodnicy młodzieżowi sami zgłaszają się do nas, bo szukają jazdy. Jest więc kilka opcji. Są też możliwości pozyskania zagranicznych seniorów. Jeśli ktoś prześledzi statystyki to zauważy, że jest kilku zawodników, którzy w tym roku nie zdobyli jeszcze 8 punktów i nie są to nazwiska z pierwszej łapanki. O składzie będzie już jednak decydował trener i na pewno wybierze najlepsze na dany moment rozwiązanie. Może będzie jakaś niespodzianka? Zobaczymy, na pewno będzie ciekawie.
Jak zamierzacie przygotować się do meczów z Polonią? Standardowo będzie to jeden lub dwa treningi na swoim torze, czy planujecie coś więcej?
Trener chce aby treningów w tygodniu meczowym było jak najwięcej. Tor będzie stał otworem, a kto będzie mógł przyjechać, to się pojawi. To też nie jest łatwe, bo zawodnicy mają różne starty zagraniczne i nie tylko. Choćby Nicklas Porsing podpisał niedawno kontrakt z King's Lynn Stars i przebywa w Anglii.
W rundzie zasadniczej polegliście w Bydgoszczy z kretesem (28:62). Jedynym jasnym punktem drużyny był wówczas Jonas Davidsson, który dotąd pojechał tylko trzy razy. Czy należy się spodziewać, że tym razem znowu otrzyma powołanie na to spotkanie?
Decyzję podejmie trener Ślączka. Na razie koncentrujemy się na pierwszym meczu u nas, a w nim występ Jonasa jest raczej mało prawdopodobny. On sam powiedział, że tor w Krośnie nie należy do jego ulubionych, dlatego pojechał tutaj tylko raz.
Kibice zastanawiają się co będzie z Pawłem Hlibem. Zawodnik narzeka na duże problemy sprzętowe i brak środków na inwestycje w sprzęt.
Jesteśmy z nim w stałym kontakcie. Na razie nie otrzymaliśmy żadnych sygnałów, aby miał być niegotowy na play-offy. Paweł, tak jak wszyscy nasi zawodnicy, jest zawodowcem i sam musi się przygotować. Jest tego świadomy. Pojawiły się pewne sygnały, że otrzyma wsparcie od kibiców. Każdy dodatkowy zastrzyk gotówki jest tu ważny. Myślę, że będzie gotowy na mecz z Polonią i to najlepiej jak to tylko będzie możliwe. Dla niego to olbrzymia i tak naprawdę kluczowa szansa, by pokazać umiejętności i zaistnieć w tym roku jeśli chodzi o wyniki. Paweł jest tego świadomy. Zresztą nie po to wrócił po takiej przerwie i nie po to tyle poświęcił, żeby zakończyć sezon po sześciu meczach. Mocno w niego wierzę, bo to człowiek, który potrafi jechać i to z zębem. To także dobry duch drużyny.
A co się dzieje z Andriejem Karpowem? O ile w Krośnie jeździ zgodnie z oczekiwaniami, to na wyjazdach wyraźnie zawodzi.
To pytanie powinno dotyczyć większości naszych zawodników. Potencjał mają wysoki, a z różnych powodów, nie zdobywają takich punktów, jak każdy by liczył. Nie w pełni wykorzystali ten swój potencjał i myślę, że każdy z nich jest tego doskonale świadomy. Jeśli chodzi o Andrieja - przed sezonem zmienił mechanika, z którym współpracować przez kilka poprzednich lat w PGE Ekstralidze i 1. lidze. Być może to jest powodem obniżenia lotów. Nie ma przy sobie bardzo zaufanego człowieka, który wspierał go przez lata. Niemniej jednak cały czas jest to zawodnik, który potrafi dobrze jechać i liczymy, że w play-offach pokaże wysoką dyspozycję. Generalnie do niego mamy w tym roku najmniejsze pretensje. Jest naszym czołowym zawodnikiem i cieszymy się, że możemy z nim współpracować. Inni mają więcej przemyśleń, co poprawić.
Jaki wynik w pierwszym meczu pana zadowoli?
Przede wszystkim chcę, żebyśmy wygrali i żeby kibice dostali nagrodę za to, że tak wspaniale wspierali nas w tym sezonie. Ta dyscyplina w Krośnie i okolicach ma bardzo wielu fanów. Pokazaliśmy to w tym roku i liczymy, że ten mecz będzie takim podziękowaniem dla kibiców. Bardzo chcę, żebyśmy wygrali. A jaką różnicą punktów? Powiem tak - konkretnego wyniku nie podam, ale im wyżej, tym lepiej. Wtedy łatwiej pojedzie się nam na rewanż. Na pewno stać na wygraną z Polonią na własnym torze, bo już pierwszy mecz pokazał, że byliśmy bardzo blisko. Po 14. biegach był remis. Brakło nam raptem dwóch małych punktów w tym meczu i byłaby wygrana a my znacznie wcześniej pewni miejsca w play-off.
Nie wszyscy również pamiętają, że większość sezonu przejechaliśmy bez naszego czołowego zawodnika - Patryka Rolnickiego. Jeszcze w zimie obraliśmy strategię, że stawiamy na instytucję gości juniorów i to był dobry plan. Z kontuzją się jednak nie wygra. Zostaliśmy mocno zranieni i to bardzo podłamało drużynę. Z Patrykiem w składzie, a miał wolne dla nas niemal wszystkie terminy, pozycję w czołówce tabeli zapewnilibyśmy sobie wcześniej.
Przeczytaj także: Terminarz play-off 2. Ligi Żużlowej. Zobacz kto, z kim i kiedy!
Udział w play-offach, to dodatkowe mecze. Może być ich nawet sześć. Jesteście na to przygotowani finansowo?
Mówiąc pół żartem pół serio na jak najwięcej meczów liczą nasi zawodnicy. Płacimy regularnie, a oni otrzymują pieniądze przed terminem upływu płatności na fakturze. Zdają sobie sprawę, że zarobek u nas jest pewny i to dla nich komfortowa sytuacja. Żużel to jednak finanse, a wszystkie wpływy i wydatki mamy na bieżąco wprowadzane w naszym zestawieniu finansowym. W biznes planie wszystko musi się zgadzać i cieszę się, że tak się dzieje. Skłamałbym jednak gdybym powiedział, że jesteśmy gotowi na sześć dodatkowych meczów, bo tak nie jest. To przecież potężny wydatek. W zasadzie jest to pół sezonu zasadniczego. Już start w fazie play-off to dla nas określone większe koszty, z którymi musimy się zmierzyć.
Na pewno w rundzie finałowej nie zabraknie dodatkowych atrakcji na stadionie. Staramy się by dzień meczowy nie był tylko skoncentrowany na samym spotkaniu na torze. Zadbaliśmy o dodatkowe atrakcje, konkursy, strefę kinder dla dzieci, aż pięć punktów gastronomicznych na stadionie, dodatkowe toalety, lepsze nagłośnienie i pracę didżeja. Odwiedzający stadion muszą czuć się maksymalnie komfortowo. Przecież o to chodzi.
Zawodnicy są rozliczeni "na zero" nie tylko ze stawek objętych kontraktem PZM, ale też innymi umowami?
Od początku sezonu postępujemy w jednakowy sposób wobec zawodników. Regulowane są na bieżąco wszystkie faktury, które nam wystawiają. W tej chwili nie ma w klubie takiej, której termin płatności by minął. Nie po to utworzyliśmy nowy klub i mamy dobrych partnerów biznesowych, by to wszystko nie działało tak jak należy w sferze rozliczeń. Płacenie tylko kwot podlegających pod weryfikację klubu do licencji nie miałoby sensu. Chcemy być fair wobec zawodników. Rzecz jasna nie ma u nas żadnych luksusów. Jest realizm i uważamy, że to podstawa i tak ma być.
Od razu może paść sugestia co dalej, jakie plany na przyszły rok. To jaka to będzie drużyna, wyjaśni się po jesiennych rozmowach ze sponsorami i włodarzami miasta. Niedawno zresztą odbyliśmy spotkanie z władzami Krosna i głównymi sponsorami. Pokazaliśmy co udało się zrobić, jakie są plany i jaki musi być budżet, żeby udało się walczyć o awans. Bardzo pomaga nam firma Cellfast, producent akcesoriów ogrodowych. Jest z nami także Marma Polskie Folie. To dwie duże firmy, które są z nami i bardzo dziękujemy im za wsparcie.
To jaki musi być budżet na awans do 1. ligi?
W tym sezonie trzeba było mieć 1,7 - 1,8 mln zł, żeby móc się skutecznie bić o tę najwyższą pozycję w 2. lidze. My jesteśmy w czwórce z budżetem 1,3 mln zł. Z kolei by móc się utrzymać szczebel wyżej, mówię o takich dolnych, ale bezpiecznych rejonach, trzeba mieć budżet na poziomie 2,2 mln zł.