Żużel. Start może się znaleźć w tarapatach. Damian Stalkowski opuścił tor na noszach
Nieciekawe obrazki w Gnieźnie. W XII odsłonie meczu Car Gwarant Start Gniezno - Arged Malesa TŻ Ostrovia groźny upadek zaliczył Damian Stalkowski. Junior gospodarzy trafił po tej kraksie na nosze i do karetki.
Więcej konkretnych informacji na temat stanu zdrowia młodzieżowca, niestety, nie udało się uzyskać. Wiemy jednak, że zawodnik uskarżał się na ból w klatce piersiowej i w okolicach odcinka lędźwiowego kręgosłupa.
Czytaj także: Żużel. Nie łapał się na szprycę, a później dominował. Dobry prognostyk dla Juricy Pavlica
W pechowym wyścigu Stalkowski słabo wyszedł ze startu, ale nie miał zamiaru odpuszczać walki o jeden punkt. Dwoił się i troił, by wyprzedzić Marcina Kościelskiego. Wydawało się, że wkrótce przedostanie się na trzecią lokatę, bo "na oko" miał większą prędkość od przeciwnika.
ZOBACZ WIDEO Sędzia Paweł Słupski przyznaje: Dostajemy niezbyt miłe informacjeNiestety, reprezentant Car Gwarant Startu Gniezno przesadził i za szybko chciał minąć przeciwnika. Popełnił błąd, zahaczył o Kościelskiego i upadł. Do kraksy doszło na pierwszym łuku trzeciego okrążenia XII odsłony dnia. Stalkowski wymagał pomocy medyków - trafił na nosze i do karetki.
Czytaj także: Żużel. Przemysław Pawlicki wyszarpał koronę. "Była walka do samego końca"
Jeżeli Damian Stalkowski doznałby jakiejś kontuzji i nie mógłby jechać w rewanżowym półfinale Nice 1. Ligi Żużlowej w Ostrowie Wielkopolskim (25 sierpnia), byłoby to dla czerwono-czarnych duże osłabienie. Start znalazłby się w tarapatach, bo zostałby z zaledwie jednym juniorem objeżdżonym na zapleczu PGE Ekstraligi.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>