Zdarzenie, po którym Fredrik Lindgren został bohaterem, wydarzyło się w 6. biegu Grand Prix Skandynawii w Malilli. W trakcie walki o pierwsze miejsce Mikkel Michelsen nie zostawił miejsca przy bandzie Patrykowi Dudkowi, Polak się przewrócił, a na to wszystko nadjechał właśnie Lindgren. Wówczas Szwed tylko sobie znanym sposobem Lindgren przeskoczył nad Dudkiem. Dzięki niesamowitej reakcji żużlowca forBET Włókniarza Częstochowa nie doszło do tragedii.
- Zanotowałem świetny rezultat, pojechałem bardzo dobre zawody, ale zła informacja jest taka, że odczuwam spory ból w nodze - zdradza Lindgren, który po kraksie z Dudkiem mocno utykał. Jednak w decydujących biegach Szwed pojechał na dużej adrenalinie i zrobił swoje, wygrywając bieg finałowy.
- Jestem niezwykle szczęśliwy z mojej dyspozycji na torze w Malilli. Po strasznym wypadku nie było mi łatwo. Co więcej - czułem, że mojemu motocyklowi brakuje szybkości, ale nadrabiałem to umiejętną jazdą. Wjeżdżałem w odpowiednie ścieżki, zwłaszcza po zewnętrznej części toru - komentuje Lindgren.
ZOBACZ WIDEO Zobacz kapitalny wyścig Bartosza Zmarzlika! Kronika 13. kolejki PGE Ekstraligi
- Zawsze miło jest wygrywać, ale zwycięstwo przed własną publicznością, w kraju, w którym przyszło się na świat, to szczególne uczucie - zaznacza szwedzki żużlowiec, który w Malilli mógł liczyć na ogromne wsparcie ze strony swoich kibiców. Nie zawiódł, kończąc zawody na najwyższym stopniu podium.
Po turnieju w Malilli Lindgren zajmuje 5. miejsce w przejściowej klasyfikacji Grand Prix, do prowadzącego Leona Madsena tracąc 12 punktów.
Zobacz też:
Żużel. Grand Prix. Duńczycy tak liczni jak Polacy. Madsen kolejnym liderem klasyfikacji
Żużel w obrazkach. Speedway ma swojego Stocha. Skoczek Lindgren uratował zdrowie Dudka