Żużel. PGE Ekstraliga. Szymon Woźniak musiał improwizować. Brakowało kilku elementów w motocyklu
Remis 45:45 z forBET Włókniarzem Częstochowa to było za mało dla truly.work Stali Gorzów, która za miesiąc powalczy w barażach o utrzymanie w PGE Ekstralidze. - Personalnie jest to dla mnie wielki cios - mówił po meczu Szymon Woźniak.
- Chciałem, żeby to był ostatni mecz. Wolałbym zrobić trzy punkty, ale żeby drużyna wygrała. Bardzo się staraliśmy, naprawdę. Staramy się wykrzesać z siebie tyle, ile się da. To naprawdę wielka zagadka dla nas, dlaczego zdarza się, że wygrywamy z niepokonaną drużyną, a po chwili przegrywamy z zespołem, który jest osłabiony. Nie wiem, czemu tak się dzieje. Wiem, że zawiedliśmy naszych kibiców w tym sezonie. Nie pozostaje nic innego, jak wygrać ten baraż, który nas czeka i wyciągnąć wnioski na przyszły rok - mówił, niemogący uwierzyć w to, co się wydarzyło, Szymon Woźniak.
26-latek może mówić o sporym szczęściu. W 15. biegu wziął udział w wypadku, który spowodował Leon Madsen. Polak nie doznał żadnego urazu, ale trochę gorzej miała się jego maszyna. - Na szczęście nic się nie stało. Dziękuję chłopakom, że zdążyli przygotować ten sam motocykl, który nie był do końca sprawny. Kilku elementów mi brakowało i musiałem improwizować. Nie czułem się komfortowo w ostatnim wyścigu w powtórce. Tym bardziej się cieszę, że udało się dowieźć 5:1 i chociaż na osłodę dla naszych kibiców zremisowaliśmy ten mecz, a nie przegraliśmy - przyznał żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Guzowski: Rozmawiam z Gollobem o kontuzji. Mówimy sobie, że jutro będzie lepiejPRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Zardzewiały Anders Thomsen nie pomógł Stali. Duńczyk nadal odczuwa ból
Dla truly.work Stali Gorzów obecny sezon jest kompletnie nieudany. Spotkanie z forBET Włókniarzem Częstochowa było jego odpowiednim podsumowaniem, bowiem znów brakowało niewiele.
- Nie wiem, czy to widać na torze, czy nie, ale wydaje mi się, że nas mobilizować nie trzeba. Te słabe wyniki nie wynikają z braku mobilizacji. Proszę mi wierzyć. Wszyscy zawodnicy, mechanicy, trener, toromistrz, po prostu wszyscy pracujemy. W piątek pracowaliśmy tak, jak w meczu z Unią Leszno, ale tym razem nie trafiliśmy, czegoś nam zabrakło i na pewno będziemy to spotkanie wnikliwie analizować - zdradził Woźniak.
Za miesiąc ostateczna rozgrywka o utrzymanie gorzowskiej drużyny w PGE Ekstralidze. Najpierw trzeba się jeszcze oswoić z ta myślą. - Póki co, to muszę przetrawić to, że w tych barażach w ogóle się znaleźliśmy, bo personalnie jest to dla mnie wielki cios. Noc będzie dla mnie trudna i dopiero na następny dzień zacznę się zastanawiać nad przyszłością - mówił bez ogródek zawodnik Stali.
ZOBACZ TAKŻE: Zawodnicy po licencji nie potrafią jeździć.
Nie brakuje już także pytań o dalszą przeszłość. W kuluarach mówi się o zakusach innych klubów na Woźniaka. - To nie jest pytanie na ten moment. Póki co została mi jeszcze praca do wykonania. Każdy z nas miał swoje mniejsze lub większe potknięcia w tym sezonie. Każdy z nas jest tak samo odpowiedzialny za to, że musimy ten baraż pojechać. Myślenie o przyszłości w tym momencie byłoby co najmniej nieodpowiedzialne - powiedział.
On sam bliższy jest raczej pozostania w dotychczasowym zespole. - Czuję się dobrze w Gorzowie. Jestem naprawdę wyśmienicie traktowany przez kibiców, za co im dziękuję. Ich wsparcie jest bardzo ciepłe i widoczne. Dobrze współpracuje mi się z trenerem, z chłopakami z drużyny. Z Bartkiem jesteśmy przyjaciółmi już od lat. Niczego mi w Stali nie brakuje. Mam nadzieję, że zarząd po tym sezonie, pomimo tej wpadki, będzie chciał również ze mną współpracować - zakończył Szymon Woźniak.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>