Mecz ostatniej kolejki rundy zasadniczej w Gorzowie obejrzało na trybunach ok. 9600 osób. To wynik gorszy od średniej frekwencji na stadionie im. Edwarda Jancarza w tym sezonie (10107), ale tragedii mimo wszystko nie było.
- Jestem trochę zawiedziony, że w porównaniu do tego, co było kiedyś, teraz jest prawie pusty stadion. Mam nadzieję, że kibice wrócą, bo oni są świetni - mówi Matej Zagar dla "Radia Zachód".
Jego forBET Włókniarz Częstochowa pojechał do Gorzowa bez jakiejkolwiek presji, bo już wcześniej drużyna Marka Cieślaka zapewniła sobie udział w play-off. Mimo wszystko częstochowianie nie zamierzali odpuszczać walczącej o uniknięcie baraży truly.work Stali Gorzów.
ZOBACZ WIDEO Zawodnicy po licencji nie potrafią jeździć. Rafał Dobrucki wyjaśnia
- Założenie było takie, że jedziemy dobry żużel, a co wyjdzie to wyjdzie. Wyszedł remis, jest OK - stwierdza słoweński żużlowiec, który w zakończonym wynikiem 45:45 spotkaniu zdobył 10 punktów w pięciu biegach.
- Nie będę ukrywał - w Gorzowie spędziłem siedem ładnych lat. To nie jest siedem dni. Przyjechałem do parkingu, nic się nie zmieniło. To było poruszające, ale na torze była walka jak w każdym innym miejscu - zaznacza Matej Zagar.
Zobacz też:
Żużel. Damian Dróżdż: Czuję, że jest potencjał. Dla Włókniarza zostawię serce na torze
Żużel. PGE Ekstraliga. Deklaracja Fredrika Lindgrena. Szwed na trzy lata we Włókniarzu Częstochowa!