Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Fogo Unia na koniec rundy zasadniczej zbiła Betard Spartę na kwaśne jabłko (55:35). A jeszcze przed meczem wydawało mi się, że mamy dwie bardzo mocne drużyny w PGE Ekstralidze.
Piotr Rusiecki, prezes Fogo Unii Leszno: Runda zasadnicza za nami, a to najważniejsze, czyli walka o medale dopiero przed. Nikogo ani niczego bym nie przekreślał. Unia w 2015 roku startowała do play-off z czwartego miejsca i wygrała. Dlatego lanie we Wrocławiu nic nie znaczy. Choć przyznam, że sam byłem zdziwiony rozmiarami naszej wygranej, Cóż, trzeba się radować, ale i też zapomnieć, bo na razie niczego nie wygraliśmy.
Zaczyna pan mówić jak menedżer Piotr Baron. Gruba kreska i tak dalej. A przecież ten mecz pokazał, że Unię i Spartę dzielą lata świetlne.
Tak się złożyło, że w tym meczu dostaliśmy taki obrazek. Według mnie, gdybyśmy pojechali to spotkanie dzisiaj, mogłoby być inaczej. Taki jest żużel.
Czytaj także: Kibiców boli serce. Zbiórka pieniędzy dla Andrzeja Szymańskiego
Jakieś ekstra pomysły na przygotowanie do play-off?
Żadnego. Musimy robić to, co do tej pory, bo to zdawało egzamin. Czyli wychodzi na to, że jest pomysł taki, by niczego nie zmieniać.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Każdy inny wynik jak wygrana Unii będzie dużą niespodzianką. Zapowiedź półfinałów play-off PGE Ekstraligi
Tu bym się zastanowił, czy niczego nie zmieniać, bo jednak Unia nie jest zespołem doskonałym. Minusy są.
Ok, ale z drugiej strony zespół doskonale się uzupełnia. Każdy świetnie odgrywa swoją rolę. Jeśli Jarek Hampel akurat zdobywa mniej punktów, to ja nie mam i nie mogę mieć pretensji, bo w takim zespole jak Unia ktoś taki musi być. Jak nie Jarek, to ktoś inny.
Wiem, że Hampel jest, delikatnie mówiąc, sfrustrowany swoimi wynikami.
Chciałby więcej i to jest dla sportowca naturalne. Ja tylko powiedziałem, że w tak mocnym zestawie seniorskim, jaki ma Unia, zawsze będzie ktoś z gorszym dorobkiem punktowym. Z mojego punktu widzenia problemu nie ma, jest ok, bo ja patrzę przez pryzmat całości. I nie obrażę się, jeśli za chwilę Jarek wyskoczy z wynikami w górę, a straci na tym ktoś inny.
Jaki jest problem Hampela? Zmiana tunera?
Domyślam się, ale nie powiem.
A powie pan, co stanie się po sezonie? Bartosz Smektała kończy w tym roku wiek juniora i będziecie mieć sześciu seniorów. O jednego za dużo. Zakładając, że Smektała zostanie, ale nic nie wskazuje na to, by miało być inaczej.
Będzie sześciu seniorów, ale żaden z nich nie powinien mieć obaw. Zresztą, teraz trzeba zakończyć sezon, a we wrześniu zaczniemy rozmawiać. O planach, o składzie i całej koncepcji na Unię 2020.
Tak czy inaczej, problem jest. Sześć osób na pięć miejsc. Od tego nie da się uciec, bo nie sądzę, żeby Smektała chciał zostać jako rezerwowy.
Powiem, że najchętniej zostawiłbym cały ten skład, który jest. Mnie on bardzo, ale to bardzo odpowiada. Jak uda się wszystkich utrzymać, to będzie super.
Ponad wszelką wątpliwość można chyba natomiast stwierdzić, że Unia w tym roku nie będzie szalała na transferowej giełdzie, nie będzie kupowała.
Nie ma takiej potrzeby.
A co pan sądzi o pomyśle, żeby przedłużyć kontrakt z Kurtzem na kilka lat i wypożyczyć go gdzieś na rok? Takie rozwiązanie podpowiadają Unii eksperci. Z drugiej strony oddawać takiego Kurtza, jakiego ostatnio widzieliśmy na Olimpijskim.
Już pół roku temu mówiłem, że na Brady'ego trzeba i warto poczekać. Mówiłem, że przyjdzie taki moment, w którym wyleci, jak strzała z łuku. Nie wiem, czy to już na stałe, czy na razie jednorazowy wystrzał, ale Brady ma potencjał. Oczywiście jestem z niego dumny, bo jak tylko jest w Polsce, to mieszka u mnie i traktuję go jak członka rodziny.
Kiedyś był Falubaz Family, a teraz mamy familijną Unię.
Bo to naprawdę jest wszystko prowadzone w taki sposób. U nas nie ma stresu, czy jakiegoś nacisku. Jeden słaby bieg nie powoduje oberwania chmury. W każdym razie, kończąc temat Brady'ego, chciałbym dodać, że ma potencjał, by u nas zostać i tak to widzę. O wypożyczeniu nie myślimy.
A ze Smektałą już wszystkie papiery macie podpisane?
Kartkę trzeba jeszcze podpisać, to przed nami. Jesteśmy w trakcie rozmów, ale spokojnie. I mam nadzieję, że jak już sobie podamy rękę, to będzie to znaczyło, że wzajemnie gratulujemy sobie podpisania umowy na kolejny sezon.
Pierwszym rywalem Unii w play-off będzie Włókniarz, z którym w Częstochowie wygraliście w rundzie zasadniczej 59:31. Jest się czego bać?
Oczywiście, bo potencjał Włókniarza rośnie i to widać. Wszyscy zawodnicy zaczęli punktować, oni są mocniejszą drużyną, dlatego ich szanujemy i przystąpimy do obu spotkań z Włókniarzem maksymalnie skoncentrowani. Inaczej nie można. Pamiętamy, jak teoretycznie najsłabsza Stal Gorzów pokonała nas u siebie.
Mam wrażenie, że ta porażka ze Stalą bardziej wam pomogła, niż zaszkodziła.
Ona przypomina nam o tym, że trzeba twardo stąpać po ziemi. Pewnie, że Stal ma Zmarzlika, ale on sam meczu z nami nie wygrał. Koledzy mu pomogli. Dlatego, powtórzę to raz jeszcze, z szacunkiem podchodzimy do Włókniarza.
Czytaj także: Sparta musi się modlić o zmianę pogody. Inaczej nie da rady Unii
Jak dzwoniłem ostatnio do Wrocławia, to mówili, że jakiś mały samolocik latał nad stadionem przed meczem. Czy to był wasz trener Roman Jankowski? Czy już jakieś grubsze przygotowania do ewentualnej drugiej potyczki ze Spartą?
To już by trzeba Romana zapytać. On żadnego zlecenia z klubu na latanie nad stadionem Sparty nie dostał.
Co musi się stać w Częstochowie, żeby mógł pan powiedzieć, zrobiliśmy pierwszy krok do złota?
Jedziemy tam po to, żeby wygrać i to byłoby najlepsze rozwiązanie. W końcu po to się uprawia sport, żeby zwyciężać. Musimy jednak każdy scenariusz założyć, nawet taki, że coś nie wyjdzie. A gdyby miało być źle, to na pewno lepiej, gdy będziemy mieli sześć, a nie piętnaście punktów do odrobienia.
K.S.
UNIA
LESZNO
BARONOWIE
Panie Ostafiński czy nie powinno być "zakładamy, że Smektała zostanie bo nic nie wskazuje na to by miało być inaczej"?
No, ale zamiast skupić się na se Czytaj całość