Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi: Zaliczka Falubazu trochę za mała. Andreas Jonsson wytłumaczył, dlaczego kończy karierę

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Andreas Jonsson
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Andreas Jonsson

- Szanse na finał dla obu drużyn oceniam 50 na 50 - komentował wynik meczu w Zielonej Górze Tomasz Gollob. - Sześć punktów zaliczki to trochę mało - dodał gość specjalny Magazynu PGE Ekstraligi Andreas Jonsson.

Zanim o lidze, to najpierw podsumujmy sobie krótko wątek Andreasa Jonssona i jego obecności w Magazynie PGE Ekstraligi. Szwed w zeszłym tygodniu ogłosił sensacyjnie, że kończy karierę. Teraz poinformował oficjalnie, co było tego powodem. - Osiągnąłem w żużlu to, co chciałem. Uznałem, że to dobry moment na powiedzenie "dość" - mówił były wicemistrz świata. - Wpływ na moją decyzję na pewno miał upadek i ciężka kontuzja z początku sezonu. To przelało czarę goryczy. Później sezon też nie układał się po mojej myśli - wyjaśniał były już zawodnik.

Jonsson bez wątpienia zapisał się w historii polskiego ligowego żużla. Związany był z wieloma klubami - m.in. z Polonią Bydgoszcz. Kiedyś przymierzał się nawet do zainwestowania w tą drużynę i wykupienie akcji. Ostatecznie nic z tych planów nie wyszło. - W tamtych czasach rzeczywiście miałem takie plany. A czym się teraz będę zajmował? Trudno mi powiedzieć, co dokładnie będę robił. Czuję, że potrzebuję przerwy od żużla. Kiedyś może do niego wrócę w innej roli. Mógłbym pomagać jakiemuś zawodnikowi albo klubowi. Tego na razie jednak nie wiem. Nie wiem, co będzie za kilka lat - odpowiadał na pytania Szwed.

Żużlowiec w towarzystwie Tomasza Golloba, Tomasza Bajerskiego i Leszka Demskiego oceniał m.in. szansę Stelmet Falubazu Zielona Góra na awans do wielkiego finału. O ile polski mistrz świata był mocno wyważony w swojej opinii, o tyle Andreas do spółki z Bajerskim zgodnie stwierdzili, że wypracowana zaliczka przez zielonogórzan może okazać się za mała na Betard Spartę Wrocław. - Pamiętajmy jednak, jak wrocławianie pojechali u siebie z Fogo Unią Leszno. Nie wiemy, jak teraz zaprezentują się na swoim torze. W Zielonej Górze słabiej pojechał Piotrek Protasiewicz, ale za tydzień może być tak, że zdobędzie 12 punktów i stanie się bohaterem swojej drużyny - ripostował Gollob.

ZOBACZ WIDEO Piotr Świderski: Trudno szukać drużyny, która może przeszkodzić Unii. Ona dominuje na torach rywali z play-offów

Żużel. Falubaz - Sparta: Janowski fruwał w Teterow, a w Zielonej Górze nie istniał. Falubaz z dobrą zaliczką (relacja). CZYTAJ WIĘCEJ!

Panowie w studio porozmawiali też o Grand Prix. W sobotę w Teterow błyszczał Janowski, a dzień później w meczu ligowym był cieniem samego siebie. Co innego Janusz Kołodziej, który najpierw dał plamę podczas zawodów w Niemczech, a w Częstochowie czarował swoją jazdą. - Janusz może mieć problem wynikający z nieznajomości torów, które są w Grand Prix. W polskiej lidze jeździ regularnie i ma je opanowane - tłumaczył Tomasz Gollob. - Starty dwa dni pod rząd są trudne. Może brakować świeżości. Szczególnie, gdy jesteś niewyspany i pompujesz się na dobry występ w cyklu - dodawał z kolei Jonsson.

Co ciekawe, Andreas zapytany przez Marcina Majewskiego stwierdził, że gdyby miał stawiać pieniądze na to, kto zdobędzie w tym sezonie mistrzostwo świata, to jego wybór padłby na Leona Madsena. Innego zdania był Gollob, który znowu - na 2 godziny przed zawodami w Teterow, rozmawiał telefonicznie ze Zmarzlikiem. - Bartek zadzwonił do mnie i wymieniliśmy się uwagami. On ma wszystko, aby wygrać w tym roku Grand Prix - stwierdził najlepszy w historii polski żużlowiec.

I na koniec słowo o kontrowersjach. Leszek Demski znów czujnym okiem dopatrywał się milimetrowych ruchów na starcie. Tym razem padło na Jarosława Hampela. Goście w studio zgodnie przyznali, że zawodnik Fogo Unii jest w tym elemencie mistrzem. - Pamiętam, gdy startowaliśmy przeciwko sobie, że Jarek miał te ruchy na starcie opanowane do perfekcji. Ja takich rzeczy nie potrafiłem robić jak on. Był w tym mistrzem. Wtedy się bardzo irytowałem, gdy trzymałem motocykl na pół gazu i czekałem aż taśma pójdzie w górę. A z kolei sędzia czekał aż wszyscy zawodnicy staną nieruchomo i dopiero wtedy puszczał taśmę. Dlatego jak startowałem z Jarkiem, to nie wiedziałem nigdy, kiedy ta taśma pójdzie w górę - wspominał Gollob.

- W moim przypadku starty nie były mocną stroną. Uwielbiałem jednak atakować rywali i przebijać się na czoło stawki. Byłem waleczny i nigdy się nie poddawałem - tak z kolei spuentował swoje umiejętności na starcie Andreas Jonsson.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. PGE Ekstraliga forBET Włókniarz - Fogo Unia: Częstochowianie odarci ze złudzeń. Dream-team znów wygrywa (relacja)

Komentarze (9)
avatar
go
6.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gwiazda jednego wieczoru, zawsze kiepsko mu szło, chyba że przedawkowal redbulla albo po prostu mu się udało. Przeszkodził tylko Bartkowi. 
avatar
sympatyk żu-żla
2.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mecz mógł się podobać .Falubaz pokazał pazur.Różnica punktowa na rewanż może być za mała,Choć Falubaz by przegrał finał Wrocławiu, utarł nosa Sparcie na własnym podwórku,wielkie uznanie, Daje Czytaj całość
avatar
UnDeRgRoUnD CB
2.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pamiętam jak Aj z Emilem gromili rywali przy S2.Dzięki za punkciory dla Gryfów i życzę wszystkiego dobrego w dalszych działaniach jak i życiu prywatnym.Jak coś to wiesz gdzie jest stadion w Bdg Czytaj całość
avatar
Wertyuiop
2.09.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Szkoda.... Szwedzki zuzel umiera.... nastepcow brak.... 
avatar
Kamil Rink
2.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz