Żużel. PGE Ekstraliga. Piotr Baron: Nie chcemy wróżyć z kuli, ale wiemy, na co nas stać

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow, Piotr Baron, Dominik Kubera.
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow, Piotr Baron, Dominik Kubera.

Fogo Unia pewnie wjechała do finału PGE Ekstraligi. - Mecz rewanżowy był dla nas trudniejszy niż ten pierwszy w Częstochowie - mówi nam Piotr Baron. - W finale wszystko jest możliwe, ale my wiemy, na co nas stać.

Fogo Unia Leszno pokonała w meczu rewanżowym forBET Włókniarz Częstochowa 52:38 i zasłużenie wjechała do finału PGE Ekstraligi. - Te zawody były trudniejsze aniżeli pierwszy mecz w Częstochowie. W ostatnich dniach spadł deszcz i to nam trochę pomieszało to, co chcieliśmy zrobić, ale generalnie nie było źle - mówi nam Piotr Baron.

Bardzo dobre spotkanie zaliczył Jarosław Hampel. Zawodnik gospodarzy nie miał rewelacyjnego sezonu, ale w tym spotkaniu pokazał się z bardzo dobrej strony. - Ta kontuzja u progu sezonu, którą odniósł była trochę hamulcem wstecznym, ale teraz powolutku wraca. Jarek się rozwija, a sprzęt zaczyna docierać taki jak on lubi więc wszystko idzie w dobrą stronę - uważa trener leszczynian.

Czytaj także: Michał Gruchalski pojedzie w Nice LŻ?

Aktualni mistrzowie Polski czekają teraz na finałowego rywala. Zawodnicy oraz sztab zapewniają, że nie robi im różnicy czy przyjdzie im rywalizować z Betard Spartą Wrocław lub Stelmet Falubazem Zielona Góra.

ZOBACZ WIDEO W Sparcie już nie mogą słuchać o syndromie Grand Prix

- Rywali nie ma lepszych czy gorszych. My chcemy i jedziemy o mistrzostwo Polski, dlatego musimy stanąć naprzeciwko każdego rywala. Czekamy więc na sportową walkę, która odbędzie się we Wrocławiu, a życie nas zweryfikuje, czy trafimy dobrze, czy źle. Przed tymi meczami to i tak byłoby wróżenie z fusów czy z kuli z kim byłoby lepiej jechać - stwierdza szkoleniowiec.

To na Fogo Unii będzie presja podczas meczu finałowego. Leszczynianie w cuglach wygrali sezon zasadniczy, a półfinał przeszli suchą nogą, nie będąc nawet zagrożonym przez chwilę. Każdy inny niż złoty medal może sprawić miejscowym kibicom zawód.

Zobacz również: Doyle bliżej Włókniarza

- Wchodząc do finału trzeci rok z rzędu należy się z tego bardzo cieszyć. My sami na siebie nakładamy presję i nie potrzebujemy dodatkowej, bo wiemy, o co jedziemy, co chcemy zdobyć i wiemy, na co nas stać. Wydaje mi się, że nie powinno być jakiegoś wielkiego zawodu, gdyby nam się nie udało. To jest finał i on się będzie rządził własnymi prawami tym bardziej że nasi zawodnicy mają sporo zawodów do odjechania w najbliższych dniach - kończy Piotr Baron.

Źródło artykułu: