- Nie wiadomo gdzie zniknął Falubaz, chyba na tym mokrym torze. Mocno ta nawierzchnia zaskoczyła zawodników skoro tak trudno było tutaj nam wygrywać - tłumaczył po przegranym spotkaniu prezes Stelmet Falubazu Zielona Góra, Adam Goliński.
- Martin z Piotrem dobrze punktowali. Zabrakło nam jednak zdobyczy Michaela i Patryka. Byliśmy bez Pedersena, więc wszyscy seniorzy powinni byli w miarę równo pojechać. Dudek nie jest teraz na pewno w najwyższej dyspozycji. Do tego coś stało się z Michaelem. Nagle się zepsuł nie wiadomo dlaczego. On sam do końca nie umiał tego wytłumaczyć - dodał prezes zielonogórskiego klubu.
Zobacz także: [url=/zuzel/842386/zuzel-wzruszajace-obrazki-z-wroclawia-byla-pani-prezes-poplakala-sie-ze-szczesci]Wzruszające obrazki z Wrocławia. Była pani prezes popłakała się ze szczęścia
[/url]Ekipa gości kwestionowała przed meczem stan nawierzchni we Wrocławiu. - Długo podnosiliśmy kwestię, że tor wygląda średnio. W nocy padało, więc było dość mokro. Potem było zarządzenie sędziego żeby tor osuszać, a wrocławianie go polewali. To była ta różnica. Teraz już wiem dlaczego go polewali. Chcieli mieć ten tor, który będzie cały czas bardzo przyczepny i odmienny w stosunku do tego na którym się jeździło - wyjaśnił Goliński.
ZOBACZ WIDEO Pedersen nie ma prawa żądać zwrotu kasy od mechanika
W dalszej części rozmowy przyznał, że są zawiedzeni brakiem awansu do finału. Jednakże Stelmet Falubaz jest wciąż w walce o brązowy krążek. - Nie jest to sezon przegrany, bo w porównaniu do poprzedniego jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Wtedy martwiliśmy się o to, by zostać w najwyższej klasie rozgrywkowej. W dodatku mieliśmy wówczas kontuzję Patryka i wydawało się to naprawdę kiepskie. A w tym sezonie? Walczymy dalej o medal. Zrobiliśmy więc chyba krok do przodu - stwierdził.
Przed zielonogórskim zespołem mecze o brąz, w których zmierzą się z ekipą z Częstochowy. - Wiadomo, że ciężko cokolwiek przewidywać po takich meczach jak ten. Jednak również Częstochowa może powiedzieć to samo, bo dostali lanie w Lesznie jak i u siebie. My przynajmniej u siebie pokazaliśmy wolę walki i wygraliśmy mecz. To jest zdecydowana różnica - zakończył.
Zobacz również: Dariusz Śledź niczym wytrawny gracz. Miał asa w rękawie