Przed startem sezonu 2019 było tak, że PZM prowadził rozmowy z firmami zainteresowanymi sponsoringiem tytularnym pierwszej ligi żużlowej, ale ostatecznie przedłużył kontrakt z Nice, producentem automatyki do bram garażowych. Nice od lat wspiera polski żużel, więc chętnie podało koło ratunkowe. Zresztą taka była umowa z żużlową centralą, że jak nic nie znajdziecie, to my zostajemy. Teraz układ wygląda identycznie.
Nice siedzi sobie spokojnie z kołem ratunkowym i czeka na efekt rozmów PZM z innymi. Byłoby dobrze, gdyby Nice tym razem nie musiało wspomnianego koła rzucać. A to z powodu osoby Adama Krużyńskiego, który jest w radzie nadzorczej Get Well Toruń, czyli klubu, który właśnie spadł z PGE Ekstraligi do Nice 1.LŻ.
Czytaj także: Frątczak radzi Falubazowi. Bierzcie Hampela
Nice tu i tam, to byłby oczywisty konflikt interesów. W związku zdają sobie z tego sprawę, ale mówią, że problemu nie ma. W PZM zaczną się martwić, jak nie uda się znaleźć innego sponsora. A jeśli zaistnieje konieczność przedłużenia umowy z Nice, to przecież zawsze istnieje możliwość, żeby Krużyński zmienił swoją rolę w toruńskim klubie.
Inna sprawa, że każdy ma nadzieję, że ostatni scenariusz w ogóle nie będzie brany pod uwagę. A to z racji tego, że obecność Get Well w pierwszej lidze okaże się magnesem na sponsorów. Klub z takimi tradycjami plus toruńska Motoarena to już faktycznie coś. W PZM żartują, że gdyby tak jeszcze truly.work Stal Gorzów przegrała baraż, to na zapleczu Ekstraligi mielibyśmy trzy najpiękniejsze stadiony żużlowe w Polsce (Łódź, Toruń, Gorzów).
Czytaj także: Juniorzy Falubazu. Wyrzucić na bruk, czy dać drugą szansę?
ZOBACZ WIDEO Prezes Ostrovii edukuje kibiców. Chce, żeby zrozumieli, że kasa na Ekstraligę może być za 2 lata