Żużel. Jeździł wariacko, ale skradł serca kibiców. Chyba tylko sam Paweł Miesiąc wierzył w taki sezon

105 punktów w PGE Ekstralidze zdobył Paweł Miesiąc. Przed sezonem wielu pukało się w głowę mówiąc, że nie poradzi sobie w walce z najlepszymi. A jednak. Zawodnik Motoru nie raz i nie dwa dał nam wielkie show na torze. To był jego rok.

Jakub Czosnyka
Jakub Czosnyka
Paweł Miesiąc WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc
Nominacja Pawła Miesiąca w kategorii "Niespodzianka sezonu" była oczywista. To mój faworyt do zwycięstwa w tej kategorii podczas Gali PGE Ekstraligi. Do niedawna II- ligowy zawodnik, a tymczasem wyskoczył trochę niczym królik z kapelusza. Momentami przejmował pałeczkę lidera Speed Car Motoru Lublin. Można by rzec, że wyważył drzwi z napisem PGE Ekstraliga i bez żadnych kompleksów rozstawiał rywali po kątach.

Pamiętam, jak Miesiąc przyjechał w marcu na przedsezonowy sparing do Tarnowa. Zadziwiał wszystkich. Zdobył w trzech startach 6 punktów. Rzecz w tym, że wyglądał na naprawdę szybkiego i zdeterminowanego. I do tego wszystkiego kradł starty na potęgę. Niektórzy kręcili nosem w parku maszyn, że podczas meczu ligowego taki numer nie przejdzie i albo wjedzie w taśmę, albo nałapie ostrzeżeń. On sam jakby nic z tego sobie nie robił. Mówił, że wierzy w siebie i w dobry wynik w PGE Ekstralidze. Nie kłamał.

Startów Miesiąc się nie nauczył i już pewnie tego nie zrobi. Tak to w życiu już jest, że nie do wszystkiego człowiek ma talent. Jednak Paweł został obdarzony nieprzeciętnymi umiejętnościami, gdy idzie o jazdę na dystansie. Na torze wszędzie go pełno. Podczas meczów ligowych w sezonie 2019 mieliśmy jeden scenariusz. Miesiąc przegrywa start, za chwilę włącza drugi bieg i zaczyna nonszalancką pogoń za rywalami. Pięknie się oglądało te jego akcje. Tę latającą w powietrzu nogę, za którą często był krytykowany.

ZOBACZ WIDEO: Niels Kristian Iversen w Stali Gorzów? Bardzo możliwe, ale klub ma też inne opcje

CZYTAJ WIĘCEJ: Ostrovia wydała oświadczenie. Zdecydowana reakcja na słowa prezesa i trenera Chomskiego

Tak sobie myślę, że może to dobrze, że Miesiąc tak słabo startuje. Gdyby był na starcie jak Greg Hancock, to wyścigi z jego udziałem mogłyby być nudne. A tak, walka przez cztery okrążenia. Nie ma straconych pozycji. Nieważne, czy walczy z Bartoszem Zmarzlikiem czy Igorem Kopciem-Sobczyńskim. Dla niego cel jest jeden - trzy punkty.

Szanuję Miesiąca za hart ducha i odwagę. Niewielu odważyłoby się włożyć palec tam, gdzie on wjeżdża motocyklem z pełnym impetem. Nie mam wątpliwości, że bez niego utrzymanie Motoru Lublin w PGE Ekstralidze nie byłoby możliwe. Nie mielibyśmy też kapitalnych widowisk i spektakli z jego udziałem. Takiego wejścia do PGE Ekstraligi nie było już dawno. Czapki z głów, panie Miesiąc.

Nasza klasyfikacja w kategorii "Niespodzianka sezonu":

1. Paweł Miesiąc
2. Mikkel Michelsen
3. Wiktor Lampart
4. Jakub Jamróg
5. Anders Thomsen

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Prezes Unii Tarnów ma żal do Wiktora Kułakowa. Chodzi o kontrakt sponsorski

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Paweł Miesiąc to największa niespodzianka sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×