Zniknięcie gaźnika szwedzkiego zawodnika zauważono 18 czerwca. - W tym dniu mieliśmy trening. Zauważyłem, że na półce z częściami brakuje gaźnika. Wiedziałem, że jest własnością Jonasa, dlatego natychmiast poinformowałem o tym trenera KMŻ. Chcieliśmy jak najszybciej wyjaśnić całą sprawę - poinformował w Dzienniku Wschodnim Janusz Sternik, prezes amatorskiego KŻ, który szkoli również młodych adeptów sportu żużlowego.
Wtedy zdecydowano, że w przypadku zwrotu skradzionych rzeczy nikt nie zgłosi sprawy na policję. 21 czerwca do parku maszyn podrzucono gaźnika Messinga. - Portier widział tylko człowieka w kapturze. Najciekawsze jest to, że o północy ktoś oddał też żużlowe buty Messinga, z łyżwą. Wtedy mieliśmy już pewność, że zginęło więcej przedmiotów - powiedział Sternik.
Szwedzki junior przyjechał do Lublina w ubiegłą sobotę i po przejrzeniu swoich boksów stwierdził, że nadal brakuje jednego gaźnika i sześciolitrowej bańki oleju Castrol R40. Sprawę zgłoszono na policję, a wśród podejrzanych wymienia się amatorów, adeptów szkółki oraz młodzieżowca lubelskiego klubu.