Lepiej, kiedy daje się zawodnikom wolną przestrzeń - rozmowa z Tomaszem Lorkiem

W ostatnią niedzielę 1-ligowy żużel zadebiutował na antenie Polsatu Sport. Podczas spotkania pomiędzy Lotosem Gdańsk i Lokomotivem Daugavpils w parkingu zawodnikom towarzyszył Tomasz Lorek. Po tym spotkaniu przeprowadziliśmy ciekawą rozmowę z najbardziej rozpoznawalnym dziennikarzem żużlowym w Polsce.

Tomku, powiedz jak oceniasz debiut pierwszoligowego żużla na antenie Polsatu Sport?

- Bardzo fajnie, wynajęty wóz, więc zawsze to skłania do orki i do dużego "tkania" (śmiech). Fajny strzał, świeże powietrze - to też musi być pokazywane. Im więcej żużla w jakiejkolwiek stacji, tym lepiej.

Czy Łotysze z Daugavpils zaskoczyli Cię swoją dzisiejszą postawą? Sprawili gospodarzom sporo trudności.

- Nie myślałem, że aż tak dobrze się spiszą. Trzeba jednak pamiętać, że w tej ekipie jest świetny mechanik klubowy, który doprowadził jednego gościa na motocrossie do dużych tytułów na świecie, więc mają fajny klimat jeśli chodzi o zaplecze techniczne. Grigorij Łaguta.. to jest klient, który się nie boi pójść za koło, co pokazał pokonując Bjarne Pedersena. Dużo dobrej, fajnej krwi, dobrego powietrza ? ta drużyna ma naprawdę sporo serducha. Dodatkowo speedway znaczy tam bardzo dużo, bo nie ma konkurencji w postaci hokeja, czy futbolu.

Za tydzień pokazujecie na swojej antenie mecz, który mógłby być widowiskiem ekstraligowym. Jednak postawa jaką Lotos zaprezentował dziś z Lokomotivem to może być o wiele za mało na Polonię.

- To były pierwsze zawody - "Zorro", który bardzo fajnie "rozkleił" dzisiaj Łotyszy, przyznał się, że był spięty i nerwowy, mimo tego, że to stary wyjadacz i dużej klasy showman. Przyznał mi, że oczekiwania w Gdańsku są bardzo duże i nawet on czuje, że ma sporo kilogramów na barkach, bo presja na sukces jest ogromna. Gdańszczanie chcą wygrywać w cugach z teoretycznie słabszymi drużynami, a jak się okazuje, wcale tak nie musi być. Kapitalnie pojechał dziś zespół łotewski, trochę chyba zabrakło punktów kolesia, który swego czasu "latał" w Anglii. Mam na myśli Tomka Piszcza. Nie wiem czemu zanotował dziś tak słaby występ. W każdym razie myślę, że wynik meczu rewanżowego jest kwestią bardzo otwartą. Myślę, że będzie bardzo ciężko aby Gdańsk przywiózł z Łotwy dwa punkty.

Słabiej pojechał dzisiaj Billy Forsberg. Po zeszłym sezonie niektórzy pod wpływem zachwytu mówili o nim jako o następcy Tonego Rickardssona, chyba jednak trochę na wyrost prawda?

- Nie, nie, nie.. Na pewno nie będzie następcą Rickardssona. Fajnie prowadzi go Chris Morton - na tyle rozsądnie, że Billy nie ma za dużych dawek startowych i nie jest puszczany na zbyt głęboką wodę. On się dopiero przeciera, to będzie jego pierwszy pełny sezon na Wyspach i jak tam pojeździ dwa, trzy lata, to dopiero zobaczymy na co go stać. Póki co, nie widzę aby miał papiery na drugiego Rickardssona, bo chociażby charyzma nie ta sama.

Wracając do "Zorra", Szwed został mianowany kapitanem gdańskiej drużyny. Wydaje się sprawdzać w tej roli. Klepnie po udanym biegu w pośladek, podzieli się cennymi uwagami, pokręci się po parkingu?

- On jest jak "Aussie" - typowy kangur, nie ma w nim nic ze Szweda. Rok temu jeździł w Anglii w zespole Somerset Rebels. To idealnie pasowało do niego, bo.. jak raz jesteś Rebeliantem, to będziesz nim do końca życia. "Zorro" to bardzo miły showman, który klei nowego widza. Dzisiaj po drugim nieudanym wyścigu przesiadł się na inny motocykl ? to też kwestia rozsądku zawodnika. Śmiał się dzisiaj, że dopiero po wywiadzie na naszej antenie zaczęło mu iść. To jest gość, który po porażce potrafi normalnie przejść do porządku dziennego. Nie wywiera niepotrzebnego ciśnienia, chociaż dzisiaj był ciut spięty. Nie ma go w Anglii ? dotknęły go takie klimaty, że facet płaci w sumie karę za to, że świetnie jeździł. Może gdyby jak Beckham, przestał "strzelać bramki", to by miał kontrakt w innym klubie(śmiech). Zakontraktowanie "Zorra" to fajny strzał ze strony Gdańska - niezależnie ile będzie miał lat, takich ludzi potrzeba drużynie, aby odpowiednio podkręcać i uspokajać tempo.

Te cechy Magnusa gdańszczanom powinny się przydać zwłaszcza w Bydgoszczy?

- Jak najbardziej. Bez względu na to, czy AJ (Andreas Jonsson - przyp. Red.) będzie wykurowany na przyszłą niedzielę, czy nie - to jest mecz który przyklei atencję całej pierwszej ligi. Tacy goście jak "Zorro" wiedzą kiedy i jak podejść do innego zawodnika, mają instynkt chirurga. Nie będą krzyczeć, kiedy akurat trzeba podejść do sprawy spokojnie.

Inaczej niż były kapitan Lotosu - Krzysztof Jabłoński. Słynne były obrazki z ubiegłego sezonu kiedy rugał innych zawodników zaraz za linią mety?

- Krzychu przyjął dziwną strategię, prosił aby dzisiaj nie rozmawiać z nim przed kamerami w trakcie zawodów. Ja go rozumiem, bo w stresie, w przypływie adrenaliny można powiedzieć różne głupie rzeczy, których się będzie potem żałowało. Jako dziennikarz ja się z tym godzę, bo to są moi przyjaciele, moi kumple. Nie ma u nas dyktatu jak na przykład w Sky Sports, czy innych telewizjach, gdzie na wywiad zawodnik idzie jak pod nóż.

To jest chyba dobre dla zawodników, prawda? Nie ma takiego wchodzenia z butami na ich teren?

- Myślę, że zdecydowanie lepiej, gdy odbywa się to wszystko na takiej przyjacielskiej stopie. Inaczej zawodnik może palnąć coś, czego będzie żałował - potem są kary finansowe i inne nieprzyjemne historie. Lepiej, kiedy daje się zawodnikom wolną przestrzeń. Wracając jeszcze do "Zorra" - wierzcie mi, Poole Pirates ściągało go wtedy, kiedy potrzebowali aby podbudował morale drużyny. W Polsce, w pierwszej lidze chyba tylko "Skóra" (Adam Skórnicki - przyp. Red.) jest jedynym zawodnikiem, który zawsze podejdzie do kibica. On pamięta o ludziach, którzy płacą tą kasę. Co więcej, zdradzę że Zorro w zimę usiadł z żoną i zrobił rozpiskę odnośnie jazdy na Wyspach. Podsumowanie - ile pieniędzy włożył w żużel, a ile wyjął. Wiecie ile zarobił? Sześć tysięcy funtów. Przez cały rok! To wychodzi groszowe sprawy na miesiąc, nie? To jest koleś który się ściga dla objeżdżenia, po to by mieć jak najwięcej jazdy w kościach. To sześć tysięcy ma się nijak do jego postawy na torze i do pracy jaką wykonał dla Somerset Rebels. Swoją drogą, wszyscy pamiętamy jak wystartował w meczu Stali Gorzów z gdańszczanami, co zaowocowało 28 dniami zawieszenia w Anglii. Zorro był jednak świadom wagi meczu pomiędzy Gorzowem a Gdańskiem. To pokazuje jak bardzo ten gość jest zdeterminowany i jak kocha speedway w tym wieku. W dodatku swoją postawą klei nowych kibiców i jest w stanie pociągnąć wynik zespołu. Sześć tysięcy funtów za sezon dla zawodnika, który jest twarzą drużyny? To musi szokować.

Dziękujemy serdecznie za rozmowę.

- Dzięki.

Komentarze (0)