Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: W niedzielę przyszła ta strasznie smutna informacja, że Tomasz Skrzypek nie żyje. Jakie myśli przeszły panu przez głowę?
Piotr Baron, menedżer Fogo Unii Leszno: Co można pomyśleć w takiej chwili? Chyba tylko to, że życie nie jest sprawiedliwe. Tomek był młodym człowiekiem i odszedł od nas za szybko. Nigdy nie myślałem, że będę musiał wypowiadać te słowa.
Do Unii Skrzypek trafił dzięki panu.
Tak, ja go ściągnąłem. I jak patrzę na to, co zrobił, to mogę powiedzieć o nim człowiek niezastąpiony. Nie tylko wybitny trener i fachowiec, ale przede wszystkim ojciec drużyny. Potrafił wpoić ludziom, na czym polega prawdziwy sport, potrafił sprzedać w swojej pracy duszę sportu. To, co mówił, było szczere, bo on to miał w sobie.
Czytaj także: Artiom Łaguta stara się o polskie obywatelstwo!
On wiele przeżył. Kiedyś opowiadał o swoim uzależnieniu od kilku leków i alkoholu.
Tomek 90 procent swoich życiowych przeżyć potrafił przełożyć i wykorzystać w pracy z zespołem. Dzięki temu łatwiej docierał do zawodników. Był dla nich wiarygodny, bo pewnych spraw doświadczył na własnej skórze. Co ważne, on się pracy trenera poświęcał całkowicie. Był bardzo oddany Unii. A znaliśmy się jeszcze ze Sparty, gdzie współpracowaliśmy dwa lata.
ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"
Wie pan w ogóle, co się stało?
Wiem, że umarł z przyczyn naturalnych. Był na gali bokserskiej. Po niej wypił kawę i poszedł do domu, bo źle się poczuł. Wieczorem go znaleźli. Straszne. Wciąż ciężko w to uwierzyć. To tragedia dla klubu, ale przede wszystkim dla rodziny.
Pan mówi o Tomaszu Skrzypku, jako wybitnym trenerze, a ja widziałem w nim przede wszystkim normalnego, życzliwego człowieka.
Bardzo normalnego, z którym na dokładkę fajnie robiło się sport. On był naturalny, nigdy nikogo nie udawał. Do tego dochodziła ogromna wiedza, także ta z AWF, która w połączeniu z jego przejściami dawała taki niesamowity miks. To był nie tylko teoretyk, ale i praktyk. Dlatego powiedziałem o nim, niezastąpiony. Mnie będzie go bardzo brakowało.
Tak po ludzku?
Tak po ludzku i oczywiście w pracy. Tomek nie ograniczał się do przygotowania zawodników i do pracy z zimą. Był ze mną i zespołem cały czas. Hamował napięcia w drużynie, bo był świetnym psychologiem i wiele rzeczy potrafił w mig rozwiązać. To było na jego głowie i robił to znakomicie.
Czymś jeszcze pana zaskakiwał?
Tym, że w styczniu mówił mi dokładnie, kiedy drużyna będzie miała kryzys. Określał wzloty i upadki. To było wyliczone co do dnia.
Czytaj także: Jak Gołota załatwiał Drabikowi silniki u najlepszego tunera na świecie
Unię czeka zatem ciężka zima.
Na razie musimy się z tym przespać. Nikogo nie będziemy szukać, dopóki nie odprowadzimy Tomka, nie pożegnamy się z nim. A jak to się stanie, to będziemy się zastanawiać. Ciężko będzie znaleźć kogoś z takim podejściem do zawodników.
Tomasz Skrzypek miał swoje zasługi w stawianiu na nogi Piotra Pawlickiego.
Trochę jest tak, że trafił do Unii przez Piotra. Jemu trzeba było poukładać treningi i Tomek to zrobił. Za chwilę prowadził wszystkim z wyjątkiem Emila Sajfutdimowa, który ma swój team. Tak jak wspomniałem, Tomek był z nami cały rok i reagował. Gdy tylko kogoś dopadał kryzys, Tomek się nim zajmował.