Mamy koniec sprawy Macieja Janowskiego i jego zwolnienia lekarskiego. Okazało się, że jednego dnia był na torze wyścigowym i jeździł szybkim samochodem, a już następnego dnia był chory. To jest takie tłumaczenie, jakie mógłby wymyślić uczeń szkoły podstawowej.
Jak kogoś atakuje choroba, to czuje to w swoim organizmie. Mam uwierzyć, że Janowski jednego dnia czuł się świetnie, a kolejnego już nie był w stanie wyjść z łóżka i dlatego musiał opuścić Złoty Kask i mecz Polski z Resztą Świata? Wydaje mi się, że on doskonale wiedział, co robi.
Czytaj także: Doyle brakującym ogniwem Włókniarza
Nie chce mi się wierzyć w takie tłumaczenia Janowskiego i nie wiem czy jest ktoś lub coś, co mogłoby usprawiedliwić kapitana reprezentacji Polski. On, ze względu na pełnioną funkcję, powinien być wzorem dla innych. Dla mnie to było niedopuszczalne zachowanie.
ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"
Słyszę argumenty kibiców, że mecz Polski z Resztą Świata miał charakter meczu towarzyskiego. Nieważne, to mogło być nawet spotkanie o pietruszkę. Trener powołał określonych zawodników, oni podpisali przed sezonem zgodę, że będą reprezentować Polskę w każdych zawodach. I to powinno zamykać sprawę.
Takie coś co wywinął Janowski, to mógł wywinąć jakiś drugorzędny zawodnik, który broni się przed występem w jakimś turnieju, ale nie reprezentant Polski. On ma być wzorem dla kilkudziesięciu innych polskich żużlowców. Ma świecić przykładem. Tutaj tego nie było. Zamiast przykładu mieliśmy antyprzykład.
Zastanawiałem się też, czy całą sprawą ze zwolnieniami lekarskimi nie otworzyliśmy puszki Pandory. I myślę sobie, że na szczęście mamy paru zawodników, którzy mogą godnie reprezentować Polskę w różnych imprezach. Nawet takie test-mecze są bardzo ważne, bo mają charakter szkoleniowy i promocyjny.
Czytaj także: Setki wrocławian pożegnały Tomasza Skrzypka
Dlatego na szczęście nie martwię się, że za chwilę przed kolejnymi meczami Polski z Resztą Świata, Danią czy Australią będą problemy ze zbudowaniem składu naszej reprezentacji. Zresztą, kibice tak się oburzają o te spotkania, bronią zawodników, a wystarczy popatrzeć, że inne federacje idą naszym śladem. Brytyjczycy też zamierzają organizować takie mecze, w których ich rywalami będą inne nacje.
Powód jest prozaiczny. Gdybyśmy nie organizowali takich zawodów, to mielibyśmy tylko dwie imprezy rangi międzynarodowej - Speedway Grand Prix oraz Speedway of Nations. To za mało, aby wypromować żużel w reprezentacyjnym wydaniu.