Żużel. Greg Hancock ostatnią deską ratunku dla PGG ROW-u. Milion złotych może wystarczyć na Amerykanina

Greg Hancock ma 49 lat. W tym roku w ogóle nie jeździł, ale nadal rozpala emocje. W tej chwili jest najgorętszym dostępnym nazwiskiem na transferowej giełdzie. Niektórzy twierdzą, że tylko on może uratować PGG ROW. Transfer wcale nie musi być drogi.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Greg Hancock WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Greg Hancock.
Amerykanin po raz ostatni jeździł w PGE Ekstralidze w sezonie 2017, kiedy był żużlowcem Get Well Toruń. Wprawdzie nie przejechał pełnego sezonu, bo przeszkodziła mu w tym kontuzja. Pod względem średniej biegopunktowej był jednak zdecydowanym liderem torunian. Hancock znajdował się wtedy w bardzo dobrej formie, ale pieniądze, które zarabiał, wcale nie przyprawiały o zawrót głowy.

Jak udało nam się ustalić, czterokrotny mistrz świata kasował wtedy około 350 tysięcy złotych za podpis, a za każdy punkt zarabiał dodatkowo 5500 złotych. To oznacza, że przy 150 punktach zdobytych w sezonie jego kontrakt był wart niespełna 1,2 miliona złotych. Wtedy mówiliśmy jednak o zawodniku, który nie był kotem w worku, gwarantował wysoki poziom sportowy i był obiektem zainteresowania ze strony wielu klubów. Hancock mógł przebierać w ofertach.

Teraz sytuacja wygląda inaczej. Nazwisko Hancock nadal działa na wyobraźnie, ale zakontraktowanie Amerykanina jest obarczone pewnym ryzykiem. W zeszłym roku 49-latek w ogóle nie jeździł. Teraz jego menedżer Rafał Haj zapowiada powrót do ścigania. Rzecz w tym, że forma Hancocka to jedna wielka zagadka. Poza tym zawodnik raczej nie otrzyma zbyt wielu ofert. Licytacja o jego usługi nie wchodzi zatem w grę, więc cena nie zostanie wywindowana.

ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"

Jacek Gajewski, który pracował z Gregiem Hancockiem w Toruniu i od dawna jest wielkim zwolennikiem tego zawodnika, jest przekonany, że będzie można zakontraktować go na bardzo korzystnych dla klubu warunkach. - Płacenie mu dużych pieniędzy za podpis pod kontraktem byłoby bardzo ryzykowne, ale podejrzewam, że Greg zdaje sobie z tego sprawę - mówi nam Gajewski.

- Znam go dobrze i uważam, że umowa, w której większość pieniędzy leży na torze, byłaby dla niego do przyjęcia. Myślę, że dałoby się go nawet przekonać premiami, które zakładają, że wynagrodzenie rośnie po przekroczeniu 10 punktów w meczu - dodaje były menedżer Get Well, który zapewnia nas, że Hancocka stać na minimum 150 punktów w sezonie. Nawet po rocznej przerwie. Ktoś taki w Rybniku by się bardzo przydał, bo z miejsca podniósłby jakość zespołu.

Wydaje się, że PGG ROW Rybnik mógłby mieć Hancocka przy kontrakcie, który zawodnik miał w Toruniu lub nawet za nieco mniejsze pieniądze. Wydanie około miliona złotych nie wydaje się aż tak dużym ryzykiem. Krzysztof Mrozek mógłby na tym wiele zyskać. Rzecz w tym, że droga do transferu jest daleka. Amerykanin przestał ostatnio odpowiadać na maile. Wydaje się jednak, że rybniczanie powinni być cierpliwi, bo lepszego nazwiska na transferowej giełdzie raczej nie znajdą.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy PGG ROW powinien zabiegać o Grega Hancocka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×