Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Interesujesz się polityką?
Kamil Hynek, WP SortoweFakty: Nie bardzo.
Ostafiński: To informacja o kuszeniu Roberta Dowhana przez PiS nie zelektryzowała cię wcale?
Hynek: Odpowiem dyplomatycznie. Ani mnie ona ziębi, ani grzeje.
Ostafiński: Szkoda, bo ostatnio w polityce trochę jak na transferowej giełdzie w żużlu.
Hynek: Mianowicie.
Ostafiński: Nie interesujesz się, więc nie wiesz, że po ostatnich wyborach PiS stracił większość w senacie. Tam mamy 51 do 49 dla opozycji. I teraz PiS składa wszystkim opozycyjnym senatorom po kolei propozycje przejścia na drugą stronę za określone korzyści. Dowhanowi zaoferowali tekę ministra sportu. W przypadku Komarnickiego zdania są podzielone, choć i tu mogło chodzić o posadę ministra. Obaj odmówili. Coś ci to przypomina? Bo mnie zabetonowany żużlowy rynek.
Czytaj także: Czy Woryna popsuł się przez dwa lata jazdy w Nice 1.LŻ?
Ostafiński: Poszedłbym dalej i napisał, że z PiS-em jest trochę jak z PGG ROW-em, ale przecież nie porównam prezesa Krzysztofa Mrozka do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, bo chyba by się obraził.
Hynek: To teraz mi rozjaśniłeś umysł. W takim razie nic dodać, nic ująć. Znakomite porównanie. Tylko że prezes Mrozek mało tego, że nie może nikogo zwerbować na swoją stronę, to jeszcze oddaje swoich dżokerów, czytaj Bewleya, do rywalizujących partii.
ZOBACZ WIDEO Peter Schmeichel i jego "Brudna robota". "Powiedziałem im, że tego nie zrobię"
Ostafiński: Wyszło, że Sparta jest w opozycji.
Hynek: Chciałem zostać w konwencji. Chyba ładnie wyszło.
Ostafiński: Ładnie a poza wszystkim prezes Mrozek po raz kolejny przekonał się, że w żużlu nie ma sentymentów. Gdyby nie Mrozek, Bewley najpewniej dalej byłby na żużlowym L-4. Znam kilku takich, co zwolnienia biorą z ochotą, ale akurat to L-4 byłoby przykre, bo oznaczałoby duże wyhamowanie kariery. Okazuje się jednak, że dla zawodnika nic to nie znaczy.
Ostafiński: Swoją drogą świetny ruch prezesa Andrzeja Rusko, który doskonale wie, że każda, nawet drobna zmiana daje impuls. Jest świeża krew, to jest rywalizacja. No i kibice mają nowego zawodnika, dla którego warto przyjść na stadion. Pan Andrzej zaczyna odrabiać straty po prestiżowej porażce o zagranicznego rezerwowego.
Hynek: A mnie się wydaje, że prezes Mrozek trochę nie miał wyjścia, stanął w potrzasku. Rusko nie puściłby mu na seniorkę Andrzeja Lebiediewa, który ma ważny kontrakt ze Spartą. Transakcja wiązana i tyle. W ROW-ie jest rzeźnia w każdej formacji, ale od seniorów wszystko się zaczyna. Zgadzam się w tym, że charyzmatyczny szef klubu z Rybnika drugi rok z rzędu dostaje po czterech literach.
Hynek: Inna sprawa, że po kontuzji jakoś mnie ten Bewley w ogóle nie przekonuje. Wolałbym na jego miejscu zostać w Rybniku. Pewnie dostałby więcej okazji do jazdy, a o to powinno chodzić ambitnemu zawodnikowi. Od zeszłego roku zauważam niekorzystne zmiany u tego żużlowca. Może ma złych doradców.
Ostafiński: Bewley to na pewno mógłby ruszyć głową. Może jego przejście do Sparty to nie jest skok na główkę do basenu bez wody, ale na pewno łatwo miał nie będzie. Logiki w tym nie ma za grosz. Co do złych doradców, to boję się, że Mark Courtney, bo to on ma dostęp do ucha Bewleya, pomyślał o sobie, a nie o zawodniku. Courtney opiekuje się też Maxem Fricke. Teraz nie będzie musiał dojeżdżać do Rybnika, bo wszystkich ma na miejscu.
Ostafiński: A Lebiediewa, to prezes Mrozek teraz najpewniej dostanie. Jak dorzuci Lamberta i Hancocka, to może jakoś uratuje to okno transferowe.
Hynek: Czyli poznaliśmy właśnie skład ROW-u na sezon 2020. Lambert, Hancock, Batchelor, Woryna i Szczepaniak. Idąc w to, co powiedziała Marta Półtorak, że Szczepaniak będzie drugim Miesiącem, ten ROW wcale nie wyglądałby tragicznie. Pod jednym warunkiem. Teraz, to Krzysztof Mrozek zgłasza się do prezesa honorowego PZM Andrzeja Witkowskiego i prosi, żeby zlikwidować w ogóle formację juniorską.
Ostafiński: Nie rozumiem.
Hynek: Taka nowelizacja do ustawy Andrzeja Rusko
Ostafiński: Czyli wracamy do polityki, gdzie mieliśmy ustawy procedowane nocą. Przechodziły po kryjomu. Ta o składzie bez juniorów też miałaby szansę. A poważnie, to potrzebujemy KSM. Najlepiej takiego, żeby każdy stracił minimum jednego dobrego zawodnika. Od razu powiem, że nienawidzę tej sztucznej regulacji, ale innego wyjścia nie ma. Bez tego każdy awans z pierwszej ligi traci sens. KSM może stać się młotem na zabetonowaną ligę. To mój pomysł na nowelizację. Masz lepszy?
Hynek: Nikt nigdy mnie nie przekona żadnym KSM-em.
Hynek: Sztuczne regulacje są kiepskim rozwiązaniem. Znów zacznie się zbijanie za wysokich współczynników, jakieś dziwne manewry pod koniec sezonu. Zawodnicy częściej będą siedzieć z kalkulatorami i liczyć, co im na dany moment będzie się bardziej opłacało. Myślisz, że będzie inaczej? Nawet zakładając, że będzie sumowany z pięciu lat. Motor sobie poradził bez KSM-u, przechodząc płynnie od drugiej ligi do PGE Ekstraligi rok po roku. Bez żadnych przerw. Niech to będzie drogowskaz, że się da. I wcale nie miał Motor jakiejś góry pieniędzy. Nie chciałbym widzieć np. Sajfutdinowa, który rozwiązuje z musu kontrakt z Unią Leszno, a potem z udawaną radością trzyma kewlar ROW-u, bo tam się idealnie wpasował. Bez sensu.
Ostafiński: Ty to naiwny jesteś. Pogadaj z prezesem Kępą, to ci powie, jakie kwoty musiał rzucać, żeby kogokolwiek ściągnąć. Problem w tym, że w przypadku beniaminka nawet przebijanie innych ofert niewiele daje, bo zawodnicy liczą sobie, że tam 14 spotkań, a tu gdzie są, mają 18. Rachunek jest prosty. A KSM liczony z 5 lat nie daje możliwości zbijania go przez zawodników. Niby jakbyś chciał zbić te 5 lat? Na to potrzeba naprawdę wielu spotkań. Kto się na to zgodzi.
Czytaj także: PGG ROW wchodzi do gry o Lamberta. Odbije go Falubazowi?
Ostafiński: Raz jeszcze powtórzę, KSM nie lubię, ale mamy dwa wyjścia - albo go wprowadzimy, albo zamkniemy ligę. Co wybierasz?
Hynek: Czasem rzeczywiście żyje trochę epoką romantyzmu i próbuje sobie pewne sprawy idealizować, ale dla mnie nie ma tutaj złotego środka. A wybór mi taki zostawiłeś, że nie wiem, w co się pakować. W dżumę, czy cholerę.
Hynek: Mam inny pomysł. To może wróćmy do play-off z sześcioma drużynami? Liczba spotkań wzrośnie. Albo idźmy wzorem piłki ręcznej i skasujmy punkty po rundzie zasadniczej grupie spadkowej, a w tym przypadku drugiej czwórce, gdzie za miejsca przyznaje się odpowiednie bonifikaty, żeby dorobek w całości nie poszedł na marne.
Ostafiński: Nie doradzę ci w kwestii dżumy i cholery. Natomiast wolę KSM niż zamkniętą ligę. Tu mała poprawka, bo słyszałem, że za rok może być pakiet - KSM plus zagraniczny junior. Wtedy dopiero będzie się działo. KSM powinien przejść, bo przeciwko będzie tylko mistrz z Leszna, ale przecież wszyscy, poza kibicami Unii, mają już dosyć jej dominacji.
Hynek: A ja nie wolę ani tego, ani tego. Pomajstrowałbym jednak przy formie rozgrywania play-off, a nie zajmował się niszczeniem potencjału Unii budowanego latami. Przecież oni nie stworzyli takiej drużyny w rok, a teraz robi się na nich zamach. A tą poprawką, to sprawiłeś, że ręce mi opadły jeszcze mocniej
Ostafiński: Polityka Panie. Ustalenie reguł gry jest częścią tej rywalizacji. Pamiętaj jednak, że na końcu to zawodnicy wyjeżdżają na tor i to oni decydują, kto tutaj rządzi.