Żużel. Transfery. Piękne pożegnanie Vaclava Milika z Betard Spartą. Siergiej Łogaczow w Rybniku ma pełnić rolę diabła

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Vaclav Milik
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Vaclav Milik

Vaclav Milik spędził we Wrocławiu pięć lat. Dlatego gdy w czwartek ogłoszono jego odejście z klubu, nie zabrakło pięknych słów z obu stron. Należy przyznać, że obie strony pożegnały się z klasą.

Ostatnie dwa sezony w PGE Ekstralidze nie były udane dla Vaclava Milika. Czech wyraźnie zgubił formę, ale mimo to na pewnym etapie okienka transferowego miał szansę na pozostanie w Betard Sparcie Wrocław na rok 2020. W czwartek stało się jasne, że ostatecznie Milik zmieni klub.

Milik opuścił Betard Spartę po pięciu latach i wrócił do PGG ROW-u Rybnik, z którego wypłynął na szerokie wody. Nie zapomniał jednak podziękować działaczom ze stolicy Dolnego Śląska.

Czytaj także: Eurosport Events chce przejąć żużel

"Dziękuję Pani Krystynie Kloc i Panu Andrzejowi Rusko, kolegom z drużyny, trenerowi, pracownikom klubu i przede wszystkim kibicom za wsparcie jakie otrzymywałem od Was każdego dnia! Życzę wrocławskiej drużynie powodzenia w sezonie 2020 i do zobaczenia na torze" - ogłosił Milik.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: nie jestem zadowolony z postępów leczenia. W nogę wdało się zakażenie

Należy przyznać, że wrocławianie również w bardzo dobrym stylu pożegnali swojego zawodnika. W końcu Milik zdobył z Betard Spartą aż cztery medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Nawet jeśli w ostatnich dwóch latach jego wkład w te sukcesy był mniejszy, to i tak jest czego zazdrościć.

"Człowiek, który ma uśmiech przyklejony do twarzy. Václav Milík, czyli nasza "czeska petarda" żegna się ze Spartą. Vaszek, pięknie dziękujemy w imieniu władz WTS, kolegów z zespołu i kibiców za 5 sezonów w barwach Betard Sparty Wrocław!" - przekazał wrocławski klub.

Worek z transferami otworzył PGG ROW Rybnik, bo "Rekiny" w czwartek nie tylko przedstawiły Vaclava Milika, ale również Roberta Lamberta i Andrzeja Lebiediewa. O ile Łotysz już wcześniej startował w zespole z Górnego Śląska, o tyle dla Brytyjczyka będzie to pierwsze zetknięcie z prezesem Mrozkiem.

Złośliwi powiedzą, że Lambert nie chciał startować z "ósemką" w Lublinie, ale w Rybniku już tak. Może po prostu zauważył, że PGG ROW jest słabszy kadrowo i ma tam większe szanse?

W szeregach rybniczan pojawi się też sporo twarzy, które można było oglądać przy ul. Gliwickiej w tym roku - Kacper Woryna, Mateusz Szczepaniak, Troy Batchelor czy Siergiej Łogaczow. Ten ostatni po raz pierwszy sprawdzi się w PGE Ekstralidze. "Gdzie diabeł nie może, tam podobno zawsze Siergieja wysyła" - napisali rybniczanie. Sezon 2020 to zweryfikuje.

Na koniec dnia transfer Jonasa Jeppesena ogłosili działacze Stelmet Falubazu Zielona Góra. To kolejny żużlowiec sprowadzony bardziej z myślą o przyszłości niż tu i teraz.

Kontraktami wysypało też w II-ligowym OK Bedmet Kolejarzu Opole. Najpierw ogłoszono pozostanie Huberta Łęgowika, później transfer Artura Czai, a następnie do drużyny dołączył Tero Aarnio. Wydaje się, że to solidne wzmocnienia, ale wszystko zweryfikuje tor. Do tego młodzieżowcem opolan będzie Jarosław Krzywosz.

Czytaj także: Greg Hancock ma z kogo czerpać wzorce

Na II-ligowym froncie wzmocnił się też Power Duck Iveston PSŻ Poznań. Do ekipy "Skorpionów" dołączył bowiem Nick Morris, którego jeszcze w tym roku można było oglądać w Rybniku. W sezonie 2018 Australijczyk pokazał, że na najniższym szczeblu rozgrywek potrafi odgrywać pierwszoplanową rolę i pewnie działacze z Poznania widzą w nim jednego z liderów.

Źródło artykułu: