Przed minionymi rozgrywkami Paweł Przedpełski zdecydował się na ważny krok w swojej karierze i po raz pierwszy w życiu zmienił barwy klubowe w Polsce. Miał dość bycia zawodnikiem pod wielką presją w Toruniu. Wystarczyło, że zawalił jeden wyścig i już w jego miejsce wskakiwał Jack Holder. To mogło działać tylko destrukcyjnie na torunianina. Frustracja wzrastała. A przecież to, że Przedpełski jeździć na wysokim poziomie potrafi, udowadniał wielokrotnie. Potrzebował tylko większego zaufania.
To miał odnaleźć w częstochowskim Włókniarzu. Trener Marek Cieślak mówił, że nie będzie go pochopnie zmieniać po jednym czy dwóch nieudanych biegach i słowa dotrzymał. Mimo że początkowo Przedpełski zawodził, w końcu zaczął spłacać zaufanie otrzymane od szkoleniowca i klubu. Może nie do końca oddają to wyniki, ale na torze pracował na korzyść drużyny. Łatwo nie miał, gdyż z reguły występował w parze z Leonem Madsenem. Parę razy między nimi doszło do nieporozumień, bo będący w sztosie Duńczyk nie bierze jeńców.
Przedpełski raz nie wytrzymał i gestykulował w stronę parowego partnera. Na pierwszy rzut oka mogłoby to wskazywać na kwasy w zespole, ale szybko okazało się, że to tylko świadczy o wielkiej ambicji i sportowej złości wychowanka Apatora. Potwierdził to po sezonie, gdy zdecydował się zostać w klubie z Częstochowy mimo intratnej oferty z Torunia. Postawił na sportowy rozwój zamiast łatwiejszych pieniędzy w pierwszej lidze.
ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"
Jego lepsza jazda po wakacjach wynikała m.in. z odnalezienia odpowiedniego sprzętu i ustawień motocykli. Po wielu treningach nabrał też większej pewności na częstochowskim torze, który jest większy od toruńskiego, a co za tym idzie, sposób pokonywania łuków się różni. Pewne nawyki należało zmienić.
Czytaj również: Przedpełski wybrał sportowe wyzwanie zamiast łatwiejszych pieniędzy
Przedpełski końcówkę sezonu miał udaną, co potwierdził występem w finale SEC w Chorzowie (3. miejsce). Jeśli od początku nowych rozgrywek będzie regularnie punktować na poziomie 5-7 punktów, w zupełności spełni postawione wobec niego oczekiwania przez kibiców czy klub. Wszystko powyżej, a bez wątpienia go na to stać, będzie pozytywną niespodzianką. Jego rola w drużynie będzie w 2020 o tyle istotna, że Włókniarz w teorii stracił na sile na polu młodzieżowym, bowiem do kategorii seniorów przeszedł Michał Gruchalski.
Paweł Przedpełski po ogłoszeniu decyzji o przedłużeniu współpracy z Włókniarzem wyznał m.in., że rok 2020 powinien być lepszy od poprzedniego. Może też być kluczowym sprawdzianem dla zawodnika, który od momentu przejścia do grona seniorów nie uwolnił w pełni swojego potencjału, a prób było już kilka. Teraz również będzie miał psychiczny komfort, bo Włókniarz nie planuje korzystać z rezerwowego z numerów 8/16. Przedpełskiemu nie pozostało więc nic innego, jak to wykorzystać, "złapać" sportowy luz i pokazać, to co ma najlepsze.
Zobacz także: Zawodnik jednego klubu, czyli powrót Ryszarda Lwie Serce