[tag=4249]
[/tag]Jason Doyle występował w Orle Łódź zaledwie przez jeden sezon. Miało to miejsce w 2014 roku. Właśnie wtedy Australijczyk rozpoczął swoją wielką karierę. Wcześniej w polskiej lidze startował tylko sporadycznie i nie był motorem napędowym żadnej drużyny.
Witold Skrzydlewski sprowadził "Kangura" do swojego klubu, a ten odpłacił się rewelacyjnymi występami - średnia biegopunktowa 2,488 w Nice 1.LŻ mówi wszystko. Australijczyk poprowadził zespół z centralnej części Polski do finału ligi. Co zrobił po zakończeniu rozgrywek? Skusił się na dużą kasę i przeniósł się do Torunia.
Zobacz także: Żużel. Czy Apator awansuje, jeśli nie wygra ligi? Termiński musi obawiać się przede wszystkim Zdunka
Wybór kibiców jest kontrowersyjny. Oznacza, że przywiązanie do klubowych barw przegrało z indywidualnym sukcesem żużlowca. Doyle został mistrzem świata w 2017 roku. Jeździł wtedy w innej drużynie, a dla fanów znaczy więcej od wiernego Hansa Andersena. Duńczyk trafił do Orła przed sezonem 2015. Następne rozgrywki będą dla niego już szóstymi z rzędu w Łodzi. To nie wystarczyło do zwycięstwa w głosowaniu.
Udział brali zawodnicy, którzy występowali w Orle od powstania Stowarzyszenia, czyli od 2006 roku. Doyle bez wątpienia jest najlepszy, ale w ostatnich latach zdecydowanie więcej dla klubu zrobił Andersen. 39-latek musiał przyjąć wyniki z dużym rozczarowaniem - zostawił przez te wszystkie lata dużo zdrowia na torze, a nie został odpowiednio nagrodzony.
Za plecami wspomnianej dwójki znaleźli się: Norbert Kościuch, Jakub Jamróg i Daniel Jeleniewski. Warto zaznaczyć, że w historii łódzkiego klubu żużlowego jeździł jeszcze bardziej utytułowany zawodnik od Jasona Doyle'a. Chodzi o Sama Ermolenkę.
Zobacz także: Żużel. Orzeł Łódź. Brakuje mocnych punktów. Znowu będzie walka o utrzymanie? (analiza)
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają