Żużel. Zaczynali od jednego motocykla na czterech. W lutym polecą do USA na zawody

WP SportoweFakty / Cezary Kozanecki / Na zdjęciu: Mateusz Kozanecki na torze w Dalabuszkach
WP SportoweFakty / Cezary Kozanecki / Na zdjęciu: Mateusz Kozanecki na torze w Dalabuszkach

Kiedy zaczynali przygodę z żużlem amatorskim mieli jeden motor na czterech. Po latach pasja zaprowadziła ich do Stanów Zjednoczonych, gdzie zostali zaproszeni na zawody Celebration of Speed.

WSK na "Kawczu"

Jeszcze kilka lat temu wejście do świata żużla amatorskiego nie było łatwym zadaniem. Za przykład może posłużyć historia zawodników drużyny AKŻ Speedway Ostrów, którzy rozpoczęli przygodę z dyscypliną w nietypowych i niecodziennych okolicznościach.

Zaczęło się od śledzenia żużla w roli kibiców. Po kilku latach dość niespodziewanie weszli w posiadanie motocykla żużlowego, później park maszyn rozrósł się do dwóch maszyn, przy czym druga z nich była repliką "żużlówki" z silnikiem WSK-125.

- To była rzemieślnicza, ręczna robota, głównie wykonana przez jednego z naszych liderów, a na pewno lidera, jeżeli chodzi o kwestie mechanikowania, Jarka Wawrzyniaka. Wszystkie elementy ramy były ręcznie wyginane na giętarce, to była perfekcyjna praca - powiedział prezes AKŻ Speedway Ostrów, Cezary Kozanecki, w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.

Mateusz Kozanecki na motocyklu WSK - IV Piknik Żużlowy w Śremie 2011 (fot. Cezary Kozanecki)
Mateusz Kozanecki na motocyklu WSK - IV Piknik Żużlowy w Śremie 2011 (fot. Cezary Kozanecki)

- Wtedy nie mieliśmy jeszcze dostępu do oryginalnych części i musieliśmy ratować się tym, co było, ale efekt był piorunujący. Druga z naszych maszyn pojawiła się w równie barwnej rzeczywistości. Podczas podróży służbowej, umilając sobie czas w pociągu, jeden z naszych kolegów zakupił na aukcji internetowej żużlową Jawę - dodał.

Dopiero po kilku miesiącach ostrowianie, również w dość przypadkowych okolicznościach, trafili na obecnie nieistniejący tor "Kawcze" w Śremie. Panujące tam warunki były iście spartańskie, na co wskazywała nazwa lokalnego klubu - Sparta. Aby w ogóle móc myśleć o odjechaniu kilku kółek, należało wcześniej samodzielnie przygotować nawierzchnię, co było niezwykle czasochłonne.

Dla amatorów, którzy swoją przygodę z żużlem rozpoczęli niedawno, historie ze Śremu brzmią niczym science fiction. Dopiero po dłuższym czasie tor dorobił się studni głębinowej - potrzebne do tego motopompę, prądownice strażackie, włókę do równania toru, a także cały sprzęt żużlowy ostrowscy amatorzy wozili ze sobą. Czasem na wyposażeniu znajdowały się także przenośna antena satelitarna, telewizor, agregat i krzesła, aby na miejscu oglądać turnieje Grand Prix. Te całodniowe wyprawy były dla amatorów prawdziwą szkołą.

Ostrowscy prekursorzy

Musiały minąć aż trzy lata, aby amatorzy z Ostrowa po raz pierwszy spróbowali swoich sił na prawdziwym torze. Dzięki pomocy Michała Szymczaka i uprzejmości działaczy ŻKS Ostrovia, udało przeprowadzić się pierwszy trening na ostrowskim
 obiekcie, a niedługo później premierowe zawody.

- Nie mieliśmy żadnego doświadczenia w organizacji tego typu imprez. W tamtych czasach ścigaliśmy się na dochodzenie, a w pierwszych zawodach wzięło udział dwunastu zawodników. Chętnych było znacznie więcej, ale stawka była okrojona z uwagi na to, że wszystko było dla nas nowe i nie wiedzieliśmy, jak to wyjdzie. Na dobrą sprawę był nasz pierwszy kontakt z zawodnikami z innych ośrodków - tłumaczył Cezary Kozanecki.

Jeszcze w kolejnym roku w Ostrowie ścigano się na dochodzenie, a od trzeciej edycji Turnieju Żużlowców-Amatorów jeżdżono już spod taśmy. - Żużel amatorski w Polsce w kolejnych latach bardzo się rozwinął. Praktycznie nikt nie chciał ścigać się na dochodzenie, każdy liczył na jazdę spod taśmy - wyjaśnił Kozanecki.

Organizatorzy amatorskich zawodów mają sporą dowolność jeżeli chodzi o tabelę biegową i system punktacji. Od samego początku ostrowianie starali wprowadzać się innowacyjne rozwiązania i w pewnych kwestiach byli prekursorami.

- Byliśmy prekursorami podziału na trzy grupy pod względem umiejętności. Kolejne zawody, również poza Ostrowem, odbywały się na podobnych zasadach, m.in. cykl Kaczmarek Electric Speedway Cup - dodał prezes AKŻ Speedway Ostrów.

Obecnie żużel amatorski jest mocno rozwinięty. Zawodnicy dysponują coraz lepszym sprzętem, część drużyn jeździ w jednakowych kevlarach, a na koniec roku odbywa się uroczysta gala połączona z plebiscytem Złote Zębatki.

Na kolejnej stronie przeczytasz o wyjeździe ostrowskich amatorów do Stanów Zjednoczonych.

Czytaj także: 17 wybranych ma debatować o problemie szkolenia młodzieży. Na liście brak Skórnickiego
[nextpage]
Amerykański sen

[tag=59336]

AKŻ Speedway Ostrów[/tag] od samego początku działa powoli, metodą małych kroków. Najpierw marzeniem tamtejszych amatorów było posiadanie własnego motocykla, później odjechanie treningu - niezależnie gdzie, następnie na torze ligowym, zorganizowanie zawodów, gali lodowej. To wszystko się udało, choć niejednokrotnie wymagało dużej cierpliwości.

Największym i najbardziej skrytym marzeniem będących niczym rodzina zawodników AKŻ był wyjazd na zawody do Stanów Zjednoczonych. - W dniu, kiedy zostały zniesione wizy do USA przemknęła nam myśl, że może będzie nam łatwiej w kolejnych latach tam polecieć. Plany wybiegały daleko w przyszłość - wyjaśnił Cezary Kozanecki.

- Nasz pierwszy kontakt z amerykańskim żużlem miał miejsce w styczniu 2012 roku w Sanoku, gdzie poznaliśmy promotora z Auburn Davida Joinera. W żartach mówiliśmy, że fajnie byłoby tam pojechać, ale nikt nie wierzył w to, że będzie to w ogóle realne w najbliższych latach. Jesteśmy zafascynowani tamtejszym żużlem, podejściem do dyscypliny, tym że w zasadzie każdy może brać udział w zawodach - dodał nasz rozmówca.

Obiekt w Shelbyville
Obiekt w Shelbyville

Marzenie urzeczywistni się o wiele szybciej, niż zakładano. - Dzięki licznym kontaktom z tamtejszymi promotorami, jeden z organizatorów, Patrick Bedford, zaprosił nas do siebie na zawody żużlowe. Nasz amerykański sen się urzeczywistnił i do tej pory trudno nam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę - powiedział prezes AKŻ Speedway Ostrów.

Czytaj także: Gdańsk czeka na nowy stadion. "To perspektywa co najmniej czterech-pięciu lat"

Celebration of Speed

Czwórka żużlowców-amatorów AKŻ Speedway Ostrów: Cezary Kozanecki, Jarosław Wawrzyniak, Michał Waluszyński oraz autor tekstu i dziennikarz WP SportoweFakty (również jeżdżący amatorsko na żużlu) Mateusz Kozanecki w dniach 28-29 lutego 2020 roku wezmą udział w zawodach Celebration of Speed, którze przeprowadzone zostaną na krytym torze w Shelbyville, w stanie Tennessee.

- Jestem bardzo szczęśliwy, a zarazem zestresowany, że będę mógł wziąć udział w evencie Celebration of Speed. Jest to dla mnie duże wyzwanie, ale myślę, że wszystko się uda i pokręcimy z chłopakami z AKŻ parę kółek i zostawimy po sobie dobre wrażenie. Mam nadzieję, że na jednym wyjeździe nasza przygoda z USA się nie zakończy - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty mechanik i zawodnik AKŻ Speedway Ostrów, Jarosław Wawrzyniak.

- Bardzo się cieszę, że będziemy mogli zobaczyć, jak bawią się żużlem pasjonaci w USA. Mamy nadzieję, że nasz pobyt zaowocuje znajomościami na wiele lat i następne spotkanie odbędzie się u nas w Polsce - dodał Michał Waluszyński.

Dużo wsparcia ostrowskim amatorom okazali Patrick Bedford, a także promotor zawodów w Cuddebackville w stanie Nowy Jork, pochodzący z Polski Voytek Dojka. Przyjazd polskich żużlowców wywołał w tamtejszym środowisku niemałe poruszenie i wiele pozytywnych reakcji.

28 lutego w Shelbyville działo się będzie całkiem sporo - odbędą się treningi pod czujnym okiem Billy'ego Hamill i Aarona Foxa, swój przyjazd potwierdzili także m.in. Max Ruml, Sara Cords, a także zawodnicy ze środkowych i wschodnich Stanów. Na zakończenie dnia przeprowadzone zostaną zawody. W sobotę z kolei rywalizować będą przedstawiciele flat tracka.

Niepozorna, choć nietypowa pasja, doprowadziła żużlowych amatorów z Ostrowa Wielkopolskiego poza granice kraju. Mają już za sobą starty w Pardubicach i Libercu, a w lutym spełnią swój amerykański sen i zobaczą, jak wygląda żużel w USA.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają

Komentarze (0)