Gdyby patrzeć na Vaclava Milika przez pryzmat dwóch ostatnich sezonów, to można by wątpić w sens transferu Czecha do PGG ROW-u Rybnik. Zwłaszcza że podpisał on kontrakt na lata 2020-2021. To pokazuje, że "Rekiny" mają cały czas wiarę w umiejętności wiecznie uśmiechniętego żużlowca.
Czy słusznie? Wydaje się, że tak. Problemy Milika wydają się być dość dziwne i złożone. Wystarczy sobie bowiem przypomnieć, jak potrafił on punktować w połowie tego roku, gdy w Betard Sparcie Wrocław zabrakło kontuzjowanego Taia Woffindena. Na sprzęcie Brytyjczyka był w stanie zakręcić się w okolicach dwucyfrówki.
Czytaj także: Oni mogli trafić do PGG ROW-u Rybnik
Magia minęła, gdy Woffinden wrócił do składu, a co za tym idzie Milik stracił dostęp do jego sprzętu. Czy kiepska forma Czecha w dwóch ostatnich sezonach to zatem kwestia braku odpowiednich motocykli? Nie jest to przesądzone. 26-latek w końcu twierdzi, że posiada w swojej stajni maszyny szykowane przez Ryszarda Kowalskiego, czyli przez osobę, która tuninguje też zaplecze sprzętowe Woffindena.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają
Dochodzimy w tym momencie do drugiego problemu Milika. Sfera mentalna. Obniżył on loty w Betard Sparcie w momencie, gdy w składzie pod numerem 8/16 pojawił się dodatkowy zawodnik, który tylko czyhał na jego słabsze momenty. Gdy akurat kontuzję leczył Woffinden, to takiego zagrożenia nie było. To też mogło mieć wpływ na skuteczniejszą postawę żużlowca.
Przywrócenie Milika na właściwe tory jawi się jako jedno z wyzwań trenera Piotra Świderskiego. Biorąc pod uwagę nazwiska w składzie "Rekinów" na sezon 2020, to szkoleniowiec musi właśnie liczyć na to, że rybnicki klub będzie niczym sanatorium. Czytaj - da drugie życie zawodnikom, których część ekspertów i kibiców już skreśliła. Bo tak jest przecież nie tylko z Milikiem, ale również z Andrzejem Lebiediewem czy Troyem Batchelorem.
Sprawdzian czekający Świderskiego nie należy do łatwych, ale trener wiedział, na co się pisze. Nad Milikiem będzie musiał działać dwutorowo. Z jednej strony poświęcić sporo czasu rozmowom z zawodnikiem, by podbudować go mentalnie. Z drugiej, odpowiednio szykując tor i zapewniając mu odpowiednie dopasowanie do nawierzchni.
Czytaj także: Nowe informacje ws. zdrowia Buczkowskiego
Należy pry tym pamietać, że Czech lubi, gdy tor jest dość przyczepny. Może to będzie klucz do sukcesu? Zwłaszcza że w składzie PGG ROW-u widnieje jeszcze kilku zawodników, którzy zwykli preferować taki sposób przyszykowania toru. Pytanie, co na to komisarze PGE Ekstraligi?