Żużel. Oni mogą zrobić różnicę. Vaclav Milik ma potencjał. PGG ROW Rybnik musi być jak sanatorium

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Vaclav Milik
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Vaclav Milik

Vaclav Milik przez pewien czas pokazywał w Betard Sparcie Wrocław, że ma potencjał, by być solidnym zawodnikiem. To nie jest tak, że Czech nagle zapomniał jak się jeździ. W Rybniku będą musieli zrobić wszystko, aby wyciągnąć z niego maksimum.

Gdyby patrzeć na Vaclava Milika przez pryzmat dwóch ostatnich sezonów, to można by wątpić w sens transferu Czecha do PGG ROW-u Rybnik. Zwłaszcza że podpisał on kontrakt na lata 2020-2021. To pokazuje, że "Rekiny" mają cały czas wiarę w umiejętności wiecznie uśmiechniętego żużlowca.

Czy słusznie? Wydaje się, że tak. Problemy Milika wydają się być dość dziwne i złożone. Wystarczy sobie bowiem przypomnieć, jak potrafił on punktować w połowie tego roku, gdy w Betard Sparcie Wrocław zabrakło kontuzjowanego Taia Woffindena. Na sprzęcie Brytyjczyka był w stanie zakręcić się w okolicach dwucyfrówki.

Czytaj także: Oni mogli trafić do PGG ROW-u Rybnik

Magia minęła, gdy Woffinden wrócił do składu, a co za tym idzie Milik stracił dostęp do jego sprzętu. Czy kiepska forma Czecha w dwóch ostatnich sezonach to zatem kwestia braku odpowiednich motocykli? Nie jest to przesądzone. 26-latek w końcu twierdzi, że posiada w swojej stajni maszyny szykowane przez Ryszarda Kowalskiego, czyli przez osobę, która tuninguje też zaplecze sprzętowe Woffindena.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają

Dochodzimy w tym momencie do drugiego problemu Milika. Sfera mentalna. Obniżył on loty w Betard Sparcie w momencie, gdy w składzie pod numerem 8/16 pojawił się dodatkowy zawodnik, który tylko czyhał na jego słabsze momenty. Gdy akurat kontuzję leczył Woffinden, to takiego zagrożenia nie było. To też mogło mieć wpływ na skuteczniejszą postawę żużlowca.

Przywrócenie Milika na właściwe tory jawi się jako jedno z wyzwań trenera Piotra Świderskiego. Biorąc pod uwagę nazwiska w składzie "Rekinów" na sezon 2020, to szkoleniowiec musi właśnie liczyć na to, że rybnicki klub będzie niczym sanatorium. Czytaj - da drugie życie zawodnikom, których część ekspertów i kibiców już skreśliła. Bo tak jest przecież nie tylko z Milikiem, ale również z Andrzejem Lebiediewem czy Troyem Batchelorem.

Sprawdzian czekający Świderskiego nie należy do łatwych, ale trener wiedział, na co się pisze. Nad Milikiem będzie musiał działać dwutorowo. Z jednej strony poświęcić sporo czasu rozmowom z zawodnikiem, by podbudować go mentalnie. Z drugiej, odpowiednio szykując tor i zapewniając mu odpowiednie dopasowanie do nawierzchni.

Czytaj także: Nowe informacje ws. zdrowia Buczkowskiego 

Należy pry tym pamietać, że Czech lubi, gdy tor jest dość przyczepny. Może to będzie klucz do sukcesu? Zwłaszcza że w składzie PGG ROW-u widnieje jeszcze kilku zawodników, którzy zwykli preferować taki sposób przyszykowania toru. Pytanie, co na to komisarze PGE Ekstraligi?

Komentarze (9)
avatar
tomco23
7.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
licze ze odpali Andrzej widac ze byl w zeszlym roku w gazie . i to mu nie minie ,jako jedyny w Rybniku minol w trasie Woryne i zrobil to jakby mijal juniora. i to moze byc sila rybnika ,a we wr Czytaj całość
avatar
Piotr Biega
7.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jest prototyp wycieraczek na gogle jak przyjedzie Unia to zobaczymy czy zdają egzamin 
avatar
SpartyFan
7.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Sparcie inwencja zawodników idzie w malowanie się. Milik jak się przestanie malować to może zacznie jeździć. 
avatar
Dropsik ROW
7.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nawet usuwają komentarze w których nic złego się nie napisało, normalnie brak słów 
avatar
amonamarth
7.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Kuczera, coś Ty taki aktywny zrobiłeś się w sprawach Rybnika, jeszcze nic nie wiadomo a Ty już swoje teorie wygłaszasz jak jakiś,, fachowiec''.....najpierw Greg teraz Vacek, jeszcze kilku zosta Czytaj całość