Żużel. Oni mogą zrobić różnicę. Musielak powinien powtórzyć Łódź i unikać urazów. Różnicą cel drużynowy

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak

Pozyskując Tobiasza Musielaka, eWinner Apator Toruń tylko potwierdził, że w 2020 roku ma zamiar wygrać Nice 1.LŻ. 26-latek ma bowiem za sobą udany rok w Orle Łódź, gdzie był liderem. Byle tylko wreszcie leszczynianina oszczędzał los.

Wiek seniora rozpoczął od zdobycia z Fogo Unią Leszno drużynowego mistrzostwa Polski w 2015 roku. Kolejny był jego ostatnim w macierzystym klubie, gdzie po klapie i siódmym miejscu postanowiono obrać inną drogę budowania składu. Tobiasz Musielak zaczął więc wędrówkę po kraju. Pobyty w ROW-e Rybnik i Włókniarzu Częstochowa nie sprawiły jednak, że jego kariera nabrała rozpędu. Notował coraz słabsze wyniki i zdecydował się na kolejną zmianę.

CZYTAJ WIĘCEJ: Quiz. Sprawdź swoją wiedzę o żużlu!

Musielak zszedł do Nice 1. Ligi Żużlowej, by odzyskać radość z jazdy, częściej meldować się na mecie na czołowych pozycjach (w 2018 roku w barwach Włókniarza wygrał... jeden bieg) i nabrać dystansu po nieudanych seniorskich podbojach w elicie. Kontrakt w Orle Łódź pozwolił na obranie nowej perspektywy i jak się później okazało stanie się liderem zespołu, co w jego karierze nigdy wcześniej nie miało miejsca.

A to wszystko mimo urazów, które w minionym sezonie mocno mu dokuczały. W maju upadki w Łodzi i Poole spowodowały pierwsze kłopoty, a kraksa w czerwcu, znów w Łodzi, drugie - o wiele poważniejsze. Musielak doznał urazu kolana i przez kilka tygodni musiał się rehabilitować. Choć wyglądało to wszystko paskudnie, zawodnik zdołał szybko wrócić na tor i nie stracił swoich walorów. Pomógł Orłowi utrzymać się w lidze (choć dopiero po barażu), ale ostatecznie nie został tam na dłużej.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają

Zgłosił się bowiem po niego mający jasne plany powrotu do PGE Ekstraligi klub z Torunia. Musielak od razu dogadał się z eWinner Apatorem i czwarty raz z rzędu zmienił otoczenie. W Grodzie Kopernika dołączył do - jak na warunki pierwszoligowe - gwiazdozbioru na czele z Chrisem Holderem i Adrianem Miedzińskim. Cele drużynowe są inne niż w Łodzi, gdzie szybko okazało się, że walka o triumf w lidze nikomu nie grozi. W Toruniu liczy się tylko awans.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zostało tylko 2 tys. biletów na Grand Prix Polski w Warszawie!

Musielaka nie wymienia się w pierwszej kolejności do bycia numerem jeden w Apatorze, ale też nie musi być tym piątym. Jeśli jego jazda będzie podobna do tej z Orła, to nawet przy mocniejszych kolegach z pary wyniki nie powinny ulec wielkim zmianom. Kontynuacja pracy wykonanej w 2019 roku to jednak jedno, a unikanie urazów to drugie. Leszczynianinowi nieczęsto udawało się przejeżdżać sezon bez kontuzji, a to nigdy nie pomaga w ustabilizowaniu formy. Musi dopisywać mu więc więcej szczęścia.

Na koniec warto wspomnieć, że zmiany u Musielaka dotyczą też jazdy za granicą. Rezygnacja z Premiership (w latach 2017-2019 dwa mistrzostwa ze Swindon Robins) i powrót do Elitserien, gdzie czeka go batalia o miejsce w składzie Lejonen Gislaved. Jazdy będzie mniej, ale jeśli w Szwecji będzie ona regularna, to na wyższym poziomie niż w Wielkiej Brytanii.

Źródło artykułu: