Saga z braćmi Curzytkami w roli głównej zdaje się nie mieć jednak końca. Ostatnie doniesienia mówią o tym, że nastolatkowie z Rzeszowa są najbliżej przeprowadzki do Betard Sparty Wrocław. Sęk w tym, że temat podobnie jak w wielu innych przypadkach znów nagle ucichł.
Wicemistrzowie Polski chcieliby ponoć wypożyczyć Michała i Bartosza, a później zagwarantować sobie opcję transferu definitywnego.
Nie zmienia to faktu, że negocjacje znów dotyczą klubu z PGE Ekstraligi. Wcześniej na tapecie był m.in. ROW Rybnik, Stal Gorzów, czy przejawiający mocarstwowe ambicje spadkowicz z najlepszej ligi świata - eWinner Apator Toruń. Za każdym razem w dobiciu targu czegoś brakowało.
CZYTAJ TAKŻE: Wypożyczenie braci Curzytków do Betard Sparty nie jest przesądzone?
Bardzo zdziwiony takim obrotem spraw jest były prezes Polonii Bydgoszcz - Leszek Tillinger. Jego zdaniem, PGE Ekstraliga to dla rodzeństwa Curzytków za wysokie progi i wybranie tej klasy rozgrywkowej, w ich przypadku, na obecnym etapie kariery będzie błędem. Niektórzy idą nawet dalej i twierdzą, że i w Nice 1.LŻ bracia mieliby olbrzymie kłopoty ze zdobywaniem przyzwoitych punktów, choć poziom juniorów na tym szczeblu wyraźnie pójdzie w dół.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
- Dziwna sprawa z tymi braćmi. Czytając newsy, które pojawiają się w ich kontekście, w moim odczuciu oni są już spaleni i straceni. To młodzi chłopcy, a zostali uwikłani w dziwne zakulisowe gierki. Ktoś nimi steruje i niestety wygląda na to, że przeciąganie liny na kilka frontów trwa w najlepsze - mówi.
Tillinger twierdzi ponadto, że z żużlowców całkiem niepotrzebnie zrobiono gwiazdy, a tak naprawdę niczego jeszcze nie udało im się osiągnąć. Balon oczekiwań napompowano do niebotycznych rozmiarów, a przecież w sezonie 2019 w barwach drugoligowego Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań nie robili szału. - Wyrządza się im teraz dużą krzywdę, a to w sezonie, gdziekolwiek nie pójdą negatywnie się na nich odbije. Będą jeździć z myślą z tyłu głowy, że "muszą", nie wydaje mi się żeby od razu zaczęli "kręcić" niezłe rezultaty. Najpierw będzie trwała walka o to, aby ich "podnieść" - dodaje.
- Całe to zamieszanie świadczy o poziomie młodzieży w naszym kraju. Kiedyś był on bardzo wysoki, a teraz widzimy, gdzie są następcy. Pół Polski bije się o chłopaków, którzy nie zrobili praktycznie żadnego wyniku - kończy kręcąc głową.
CZYTAJ TAKŻE: To jest biedny krewny Gruchalskiego