Okres transferowy zakończył się już miesiąc temu, dlatego bracia Michał i Bartosz Curzytkowie mogą zostać tylko wypożyczeni do nowego klubu. Po młodych żużlowców ustawiła się kolejka chętnych, ale wszystkie znaki na niebie wskazują, że trafią do Betard Sparty Wrocław. Rozmowy w dalszym ciągu są prowadzone, ponieważ klub z Dolnego Śląska stawia żądania.
Prezes Andrzej Rusko już teraz chce zapewnić sobie transfer definitywny w przyszłym roku. - Trwają rozmowy z Wrocławiem. Umowa jeszcze nie została podpisana, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że bracia właśnie tam trafią. Betard Sparta chce transferu definitywnego w przyszłym roku, dlatego musimy doprecyzować pewne sprawy - powiedział nam Józef Lis, prezes ZKS Stali.
Zobacz także: Żużel. Ostra riposta prezesa ZKS Stali na słowa Curzytka: On kłamie. Chcemy 120 tysięcy i ani grosza więcej (wywiad)
Pojawia się pytanie, jak na taką możliwość zapatrują się rodzice zawodników? Niespecjalnie chcieli wiązać się z nowym klubem na kilka lat i właśnie z tego powodu upadł transfer do eWinner Apatora Toruń. Jeżeli obie strony dojdą do porozumienia, to do Rzeszowa może powędrować Patryk Wojdyło. - Padła taka propozycja ze strony wrocławskiej, ale jeszcze nie rozmawialiśmy z Patrykiem na ten temat. Może później uda mi się z nim porozmawiać - przyznał Lis.
Jan Krzystyniak w swoim felietonie napisał, że bracia Curzytkowie robią błąd i niepotrzebnie pchają się do PGE Ekstraligi. Są książkowym przykładem kryzysu szkolenia w Polsce. Jeszcze nic w żużlu nie osiągnęli, a bije się o nich wiele klubów. - Niektóre kluby szukają na rynku juniorów, bo mają pieniądze. My na przykład ich nie mamy, wiec musimy szkolić. Jak ktoś ma pieniądze, to woli kupić zawodników. Może to lepiej się opłaca - podsumował sternik ZKS Stali Rzeszów.
Zobacz także: Żużel. Transfery. Rodzice Curzytków wysłali maila do Sparty. We Wrocławiu szykują umowę
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy