Żużel. Zawodnicy muszą startować z kontuzjami. "Nie jedziesz, nie zarabiasz"

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jason Doyle przed Mikkelem Michelsenem i Rune Holtą
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jason Doyle przed Mikkelem Michelsenem i Rune Holtą

Jason Doyle przyznał się, że przez kilka lat jeździł z kontuzjowanym bicepsem. Leon Madsen odwiedza po sezonie szpital za szpitalem. Każdy z nich zajmował się jakimś dawnym urazem. - Na stare lata tego pożałują - uważa Jan Krzystyniak.

Niedawno Jason Doyle przyznał, że przez kilka lat jeździł z uszkodzonym mięśniem bicepsa, bo nie miał czasu, by poddać się operacji, a kariera żużlowca trwa krótko i trzeba ją maksymalnie wykorzystać (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Gabinety lekarskie zwiedza ostatnio też Leon Madsen, który poddał się operacji pleców i nogi. Duńczyk zdobywał tytuł wicemistrza świata walcząc z ogromnym bólem i dawnymi kontuzjami. Do tej listy można by jeszcze dopisać paru żużlowców, którzy po sezonie poddali się operacjom - Maciej Janowski, Piotr Pawlicki czy Paweł Przedpełski.

Czytaj także: Ambitne plany Bartosza Smektały

Każdy z nich, lepiej lub gorzej, maskował swoje problemy zdrowotne, Byle tylko nie stracić startów. - To złe. Na stare lata tego pożałują. Wiem to po sobie, bo jestem już starszą osobą. Człowiek staje się jak poobijane jabłko. Gdybym miał coś doradzić obecnym zawodnikom, to lepiej porządnie się wyleczyć i wracać na tor już w pełni sił - powiedział nam Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.

ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika

Krzystyniak nie ma przy tym wątpliwości, że jego apel nie trafi zawodników. - Nikt mnie nie posłucha i nikogo to nie dziwi, bo starty w meczach oznaczają pieniądze. Nie jedziesz, nie zarabiasz. Tyle że ten ból się kiedyś odezwie - dodał.

Nasz rozmówca podkreślił, że nie da się w czarnym sporcie wprowadzić systemu, który pozwalałby zawodnikom na dojście do pełni sił. Jest ich bowiem zbyt mało. Żużel jest pod tym względem inny niż chociażby piłka nożna czy siatkówka, gdzie kluby dysponują szerokimi kadrami.

- Zawodnik patrzy na pieniądze i to się nie zmieni. Jeśli tylko jakoś może wsiąść na motocykl, to jedzie. Króluje myślenie "tu i teraz". Jak to mówią, trzeba się jak najszybciej nachapać. Zresztą Doyle powiedział o tym wprost - podsumował Krzystyniak.

Czytaj także: Grand Prix dodatkiem do innych imprez?

W przeszłości pojawiały się głosy, by przy okazji meczów PGE Ekstraligi powołać niezależną komisję lekarską, która oceniałaby czy zawodnik faktycznie jest zdrów i gotów do jazdy w spotkaniu. Chociaż o pomyśle debatowano, to nigdy nie wprowadzono go w życie.

Źródło artykułu: