Żużel. Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Tak się nie robi, panie prezydencie Kuczera (felieton)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: prezydent Rybnik Piotr Kuczera, obok wiceprezes ROW-u Maciej Kołodziejczyk.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: prezydent Rybnik Piotr Kuczera, obok wiceprezes ROW-u Maciej Kołodziejczyk.

Prezydent Rybnika Piotr Kuczera zrobił kibicom PGG ROW-u piękny prezent na święta. Nie tak dawno fani fetowali awans, a za chwilę przyjdzie im pójść na pogrzeb klubu, który w ekspresowym tempie może zostać przeniesiony do drugiej ligi.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Trwa kontrola urzędu miasta Rybnika w PGG ROW-ie. Na końcowe wnioski trzeba poczekać, ale w klubie już usłyszeli, że w związku z tym, iż nie wszystkie środki z dotacji na 2018 rok zostały wydane, trzeba je oddać do miasta. Chodzi o nieco ponad milion złotych. PGG ROW rozważa wycofanie się z PGE Ekstraligi, władze spółki zarządzającej rozgrywkami próbują przekonać prezydenta Rybnika Piotra Kuczerę, żeby nie karał klubu, a kibice przyglądają się temu i załamują ręce. Tak się cieszyli na jazdę w najlepszej lidze świata, a teraz może się okazać, że w sezonie 2020 będą oglądali drużyny z Opola, Poznania czy Rzeszowa.

Czytaj także: Czy Apator przyjmie dziką kartę, jeśli PGG ROW wycofa się z PGE Ekstraligi?

Wielka szkoda, że prezydent Kuczera nie postawił sprawy jasno tak ze dwa miesiące temu. Wówczas sytuacja PGG ROW-u nie byłaby tak dramatyczna, jak obecnie. Klub po awansie złożył deklarację startów w PGE Ekstralidze i w związku z tym teraz Ekstraliga Żużlowa ma prawo domagać się od rybnickiego klubu odszkodowania, gdyby ten nie zdecydował się na starty w elicie. Tu nie chodzi o 50, czy 100 tysięcy, ale o miliony. Zwłaszcza jeśli EŻ nie znajdzie kandydata chętnego do zastąpienia PGG ROW-u. Gdyby zostało siedem drużyn, to EŻ dostałaby mniej kasy z telewizji i od sponsora tytularnego.

Kolejna rzecz jest taka, iż nie wierzę w to, że w rybnickim klubie nie wiedzą, jak się rozlicza miejskie dotacje. Robili to z powodzeniem w poprzednich latach i nikt się nie czepiał. Teraz nagle okazuje się, że nadwyżka jest problemem. Dziwny zbieg okoliczności. Wszystko dzieje się przecież w sytuacji, gdy rybnicki samorząd (podobnie jak inne) szuka dodatkowych środków, bo wydatki (w związku chociażby z reformą szkolnictwa) będą większe.

ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika

Ktoś powie, że prezes Krzysztof Mrozek zwariował, chcąc się wycofać z powodu zwrotu nadwyżki. Zgoda, że pewnie klub jakoś by przebolał utratę miliona złotych. Problem jednak polega na tym, że oto nagle okazało się, jak niestabilnym i nieprzewidywalnym partnerem okazał się samorząd. Kto zagwarantuje klubowi, że miasto biorąc pod lupę dotację za 2019 roku (teraz kontroluje 2018) nie doszuka się kolejnych środków do zwrotu.

Poza wszystkim, i to pokazują liczby, miasto Rybnik systematycznie zmniejsza dotację na klub. W 2017 było 2,8 miliona, w 2018 2,2 miliona, a w 2019 już tylko 2 miliony złotych. Za rok ma być 2 miliony w formie promocji, czyli po odjęciu VAT-u wyjdzie 1,6 miliona. Prezydenci chętnie ogrzewają się sukcesami klubu, ale zasadniczo zmierzają do modelu, że klub ma być utrzymywany z prywatnych pieniędzy.

Powiem krótko - tak się nie robi panie prezydencie Kuczera. Skoro coś się dało, to nie powinno się tego ot tak zabierać. A jeśli wiedziało się, że z tego może być problem, to należało ustalić z klubem jakąś długofalową strategię współpracy, mając na uwadze to, że ligowy żużel w Polsce niemalże śpi na samorządowych pieniądzach. Stanowią one 20-25 procent budżetu każdego ekstraligowca.

Czytaj także: Jego życie wyceniono na milion złotych. Chce zobaczyć, jak dorastają jego dzieci

Nie napiszę, ile miasto Rybnik powinno przekazywać na klub, bo nie o to chodzi. Zresztą może nie dawać ani złotówki, jeśli taka jest jego wola. Jednak tego rodzaju decyzje trzeba podejmować, zanim zacznie się gra. Należało sprawę postawić jasno we wrześniu i po kłopocie.

Poza wszystkim jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to, co robi władza w Rybniku, to takie oszczędzanie na podmiotach, które są zaradne. Przykre może być jedynie to, że kiedy już ROW ruszył z kopyta ze sponsorami, to nagle okazuje się, że dostaje cios z innej strony. Co z tego, że jakaś firma dała pół miliona, skoro klub właśnie stracił pół miliona z miasta. W takim układzie nie ma szans na krok do przodu, jest jedynie stagnacja.

Źródło artykułu: