- Boli mnie, że ten klub znowu upadł. To jest naprawdę ciężki temat, bo mówimy o mojej macierzystej drużynie. Tam się przecież wychowałem. Po drodze było za dużo afer i niewyjaśnionych spraw - komentuje wychowanek klubu z Piły, który w sezonie 2020 będzie nadal zdobywać punkty dla Arged Malesa TŻ Ostrovii.
Tomasz Gapiński barwy Polonii reprezentował ostatnio w sezonach 2017 i 2018, więc doskonale wie, co działo się w klubie. Zawodnik ma swoją teorię, dlaczego w Pile doszło do upadku żużla. - Radziłem działaczom, żeby chodzili po sponsorach i szukali środków. Ostatecznie tego nie robili, a wiadomo, że nikt do biura sam z pieniędzmi nie przyjdzie. Trzeba było więcej działać pod względem marketingowym. To dziś podstawa, której w w Polonii zabrakło. Szkoda, bo zainteresowanie żużlem w Pile było naprawdę duże. Dwa lata temu na stadion przychodziło naprawdę wielu kibiców. Mam nadzieję, że uda się to szybko odbudować - podkreśla zawodnik.
Zobacz także: PGE Ekstraliga. W Lublinie powstanie nowy stadion! Wiemy, jak będzie wyglądał
Dla zawodnika Arged Malesa TŻ Ostrovii upadek Polonii to podwójny cios. Z jednej strony z żużlowej mapy Polski znika jego macierzysty klub. Poza tym znacznie trudniej będzie odzyskać pieniądze, które 37 - latek zarobił na torze. - Temat zaległości finansowych wolałbym pominąć milczeniem. Powiem jedynie tyle, że zostało tego sporo. Porozmawiam z prawnikami i zastanowimy się, co z tym zrobić - podsumowuje Gapiński.
Wychowanek Polonii na pocieszenie może sobie powiedzieć, że zawsze mogło być gorzej. Po chudych latach w Pile trafił do Arged Malesa TŻ Ostrovii, gdzie niczego mu nie brakuje. Wypłaty w klubie są na czas, a dzięki wsparciu braci Jana i Andrzeja Garcarków żużlowiec ma szybki sprzęt. To wszystko sprawiło, że Gapiński szybko odzyskał radość z jazdy. Nie wszyscy mieli takie szczęście.
Zobacz także: Milionerzy niechętnie widziani w środowisku. Bo psują rynek i mają swoje zdanie
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a