Żużel. Bartosz Zmarzlik: Nie zaprzątam sobie głowy rzeczami, na które nie mam wpływu

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

- Nie myślę o zmianach w punktacji GP. Będzie można je ocenić dopiero po sezonie. Nie zaprzątam sobie głowy rzeczami, na które nie mam zupełnie wpływu - mówi Bartosz Zmarzlik. Mistrz świata w czasie Bożego Narodzenia odpocznie w gronie najbliższych.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Po zdobyciu tytułu mistrza świata był pan bardzo zapracowanym człowiekiem. Znalazł pan na wypoczynek i wakacje?

Bartosz Zmarzlik: Owszem. Było osiem dni odpoczynku na urlopie. Poleciałem z narzeczoną, bratem i bratową miesiąc po finałowych zawodach w Toruniu. Na wakacjach było świetnie, więc odpocząłem, ale kiedy wróciłem do domu czekało na mnie mnóstwo zajęć.

[b]

A wracając jeszcze do tych wszystkich aktywności medialnych. Jak się pan czuł w tej roli?[/b]

Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że zdecydowanie bardziej lubię ścigać się na torze niż udzielać wywiadów w telewizji. Zdawałem sobie jednak sprawę, że mam teraz swoje pięć minut. Chciałem to wykorzystać jak najlepiej nie tylko dla siebie, ale także dyscypliny, którą uprawiam. Czy przyniesie to efekt, zobaczymy. Na pewno zależało mi na tym, by podzielić się z kibicami i widzami, tym moim sukcesem, opowiedzieć, jak ja go odbieram i jak doszedłem na żużlowy szczyt. Każdy mój wywiad był szczery i kiedy pytano mnie o rodzinę i najbliższych, mówiłem prosto z serca, tak jak to czuję. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Podkreślałem jej rolę w dochodzeniu do sukcesu. Mówiłem o tym, jak wiele zawdzięczam rodzicom i dziadkom.

Po powrocie z urlopu wziął pan udział w gali FIM w Monako. Czym dla pana była obecność na takiej uroczystości?

Gala FIM to wspaniałe wydarzenie, które uświadamia człowiekowi, że warto pracować i dążyć do swoich celów. Poleciałem tam praktycznie prosto z urlopu. W domu pojawiłem się na kilka godzin, żeby się przepakować. W Monako spotkałem wielkie osobistości sportów motorowych. Do tej pory śledziłem ich wyczyny w mediach społecznościowych, a w Monako stałem obok nich i mogłem podziwiać z bliska.

ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy

Kogo poznał pan osobiście?

Na gali był m.in. Jorge Prado czy Tim Gajser. Nie było niestety Marca Marqueza, gdyż musiał poddać się operacji. Ubolewam nad tym, że akurat jego zabrakło. Był natomiast jego brat, Alex Marquez. W MotoGP wymiatają obaj bracia i śledzę ich poczynania w social mediach. Na gali FIM te osobowości siedzą obok ciebie i można z nimi zamienić parę zdań. Bardzo fajne uczucie. Warto mocno pracować, żeby w takich miejscach się pojawiać.

Zmienia się punktacja cyklu Grand Prix, FIM wprowadza nowe technologie czyli ograniczenia obrotów na starcie. Jak podchodzi pan do tych zmian?

Wszystko okaże się na torze. Nie uważam, żeby to była jakaś wielka technologiczna rewolucja. Zobaczymy, na ile będzie to przeszkadzać lub nie. Sezon to wszystko zweryfikuje. Po pierwszym miesiącu czy może nawet tygodniu będzie można odpowiedzieć na to pytanie.

Zobacz także: Antonio Lindbaeck - żużlowiec z ulicy

A ta nowa - stara punktacja Grand Prix? Zmieni coś w podejściu do zawodów? Będzie trzeba może coś przekalkulować w serii zasadniczej, żeby koniecznie wejść do finału, bo nieobecni w nim tracą sporo punktów do klasyfikacji?

Słyszałem już wiele podobnych pytań i powiem szczerze, że jestem zaskoczony, że dziennikarze już w grudniu myślą o tych wszystkich zmianach. Nie powiem teraz, czy to jest dobre rozwiązanie czy nie, bo po prostu tego nie wiem. Myślę, że podsumować i ocenić ten system punktacji będzie można po pierwszym roku jego funkcjonowania. Wychodzę z założenia, że nie ma się co przejmować sprawami, na które nie mamy żadnego wpływu. Muszę jechać i robić swoje, a nie oglądać się na regulaminy. Nie lubię daleko wybiegać w przyszłość. Rzeczami nie istotnymi dla mnie nie chcę zaprzątać sobie głowy.

W natłoku tych wszystkich obowiązków, które ma pan wokół tej całej otoczki żużlowej, ruszyły już przygotowania do sezonu?

Oczywiście, że tak. To, że ostatnio pojawiam się w różnych miejscach, na wielu spotkaniach, nie oznacza, że nie trenuję. Przygotowania ruszyły i odbywają się normalnym tokiem. Teraz mamy święta i nie mogę się już ich doczekać, by w spokoju spędzić je z rodziną i najbliższymi. Od stycznia, przyznaję szczerze, "wylogowuję się" z tego świata i wracam do normalnego trybu przygotowań. Powoli myślami jestem już w końcówce lutego, bo wtedy jest już coraz bliżej wyjazdu na tor. Póki co, przesyłam kibicom najlepsze życzenia na święta Bożego Narodzenia. Życzę wszystkim zdrowia i uśmiechu na twarzy, a także pociechy z najbliższych i znalezienia dla nich czasu, bo przecież rodzina jest najważniejsza.

Zobacz także: Jeden zarabia miliony na silnikach, drugiego znają wszyscy taksówkarze w stolicy

Źródło artykułu: