Pracę zaproponował mi Duńczyk Hans Andersen - rozmowa z Łukaszem Benzem, reporterem TVP Sport

Łukasz Benz to znany reporter sportowy w środowisku żużlowym, którego możemy oglądać podczas transmisji z meczów żużlowych na antenie TVP Sport. Zawsze z uśmiechem na twarzy przekazuje fanom czarnego sportu najświeższe informacje z parku maszyn podczas telewizyjnych relacji. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o swojej przygodzie z żużlem.

W tym artykule dowiesz się o:

Grzegorz Wysocki: Na początku zacznijmy od tego jak zaszczepiłeś w sobie żużel?

Łukasz Benz: Jako mały chłopiec kilka razy byłem na zawodach żużlowych w Toruniu, skąd pochodzę. Pamiętam, że dla zabawy chowaliśmy się za płotem uciekając przed szprycą spod motocykli. Regularnie zacząłem chodzić na żużel w 1996 roku. Wtedy rozgrywano pamiętny finał Apator kontra Włókniarz. Stałem wtedy w tłumie na reklamach na prostej przeciw startowej starego stadionu przy ulicy Broniewskiego. Nieco ponad rok później rozpocząłem pracę w Radiu GRA. Zacząłem jeździć na wszystkie zawody żużlowe jako reporter i tak się wszystko zaczęło.

Nie każdy z fanów speedway'a wie, że zanim zacząłeś pracować w telewizji to byłeś mechanikiem żużlowym min. u Hansa Andersena, Tomasza Bajerskiego czy też Tomasza Chrzanowskiego...

- Z Tomaszem Bajerskim tylko luźno kiedyś rozmawialiśmy. Na początku pomagałem niejeżdżącemu już Marcinowi Jagusiowi. Z Tomkiem Chrzanowskim po trzecim mistrzostwie Apatora Toruń w 2001 roku, wyjechaliśmy do Anglii, gdzie pilotowałem jego kontrakt z Poole Pirates. Zostałem wtedy jego mechanikiem i tłumaczem, a w zasadzie menedżerem. Pomagałem również w podpisaniu umowy z Mariuszem Staszewskim i Grzegorzem Walaskiem. W trakcie sezonu, gdy skład Piratów uległ nieco zmianie pracę zaproponował mi Duńczyk Hans Andersen. W międzyczasie dorywczo pomagałem również Australijczykowi Davey'emu Wattowi. Tu ciekawostka. Kangur przede mną był mechanikiem Andersena.

Jak to jest być mechanikiem żużlowym?

- To życie cały czas w podróży. Bardzo ciekawa praca, ale wymagająca wielu wyrzeczeń. W sezonie praktycznie jest się gościem w domu. Dużo się podróżuje, trochę mniej zwiedza. Momentami człowiekowi brakuje snu i wytchnienia, ale ogólnie jest to niesamowite zajęcie. Poznajesz tajniki motocykla żużlowego, dbasz o sprzęt, jesteś po części też logistykiem podróży. To zajęcie przynosi dużo nowych znajomości i dużo satysfakcji.

Ciężko jest przyzwyczaić się do nieustannych podróży w trakcie sezonu?

- Podróże są nieodzowną częścią sportu żużlowego. Bywają długie i męczące, ale też piękne i pouczające. Z reguły nie ma zbyt wiele czasu na zwiedzanie, bo zawody są oczywiście najważniejsze. Ale zawsze znajdzie się chwila na relaks i poznawanie nowych miejsc. Bywa, że jeździ się kilkanaście dni pod rząd, ale są też oczywiście dni wolne od pracy.

Co skłoniło cię, aby zrezygnować z "majstrowania" przy sprzęcie i wcielić się w rolę reportera sportowego?

- Jak już mówiłem, to praca reporterska była pierwsza. Bycie mechanikiem pozwoliło mi bardziej poznać sport żużlowy, ludzi w nim funkcjonujących. To niesamowite doświadczenie. Wydaje mi się, że powrót do reporterki był nieuchronny i naturalny, ale dodam jako ciekawostkę, że gdy jeszcze Grand Prix Polski odbywało się we Wrocławiu zdarzało się, że dzwonił Hans z prośbą o pomoc. Wtedy pracowałem już w telewizji, ale z przyjemnością wkładałem teamowe ciuchy i biegałem przy motocyklach.

Czyli jesteście dobrymi przyjaciółmi?

- Na pewno tak, zawsze żartobliwie Hans pyta gdzie się widzimy. Co tam panie Benz. Podobnie jest z Wattem.

Jakiej drużynie kibicujesz w tym sezonie?

- Jak zwykle Toruniowi.

Jak oceniasz szanse naszych rodaków w Drużynowym Pucharze Świata?

- Uważam, że mamy bardzo duże szanse na zdobycie trzeciego tytułu Drużynowych Mistrzów Świata. Naszym najgroźniejszym rywalem w tym roku będzie reprezentacja Australii.

Kto według ciebie zostanie Indywidualnym Mistrzem Świata na żużlu?

- Bez wątpienia Australijczyk Jason Crump.

Czym się zajmujesz poza sportem i pracą w telewizji?

- Amatorsko gram w futsal, czyli halową odmianę piłki nożnej. Jeżdżę też na rowerze. Ogólnie czasu wolnego nie mam zbyt wiele. Przy okazji pragnę gorąco pozdrowić Sandrę, bardzo bliską mi i ważną w moim życiu osobę. Jej wsparcie zawsze pomagało mi przetrwać trudy sezonu. Mam szczerą nadzieję, że będzie tak również w przyszłości. Sandro dziękuję Ci bardzo!

Źródło artykułu: