Żużel. Lista wstydu Startu Gniezno. Nie poznali się na talentach Australijczyków. Za łatwo odpuścili Taia Woffindena

W najnowszej historii działacze Startu Gniezno nie popełniali jakichś potężnych gaf na rynku transferowym. Niektórzy wypominają im jednak, że nie poznali się na talentach Jasona Doyle'a czy Rohana Tungate'a i za łatwo odpuścili Taia Woffindena.

Mateusz Domański
Mateusz Domański
Tai Woffinden WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Tai Woffinden
Na początku trzeba jasno podkreślić, że najnowsza historia gnieźnieńskiego żużla dzieli się na dwa etapy. Ten sprzed rocznej karencji i okres, który nastąpił po niej. Jeżeli chodzi o działalność GTM Startu Gniezno, to do wielu rzeczy w kwestii transferów przyczepić się nie można. Szereg ludzi, na czele z Rafaelem Wojciechowskim, wykonuje naprawdę dobrą pracę. Lista wstydu klubu, który powstał w 2016 roku, jest raczej krótka. Trudno mówić o przestrzelonych ruchach transferowych. Prędzej można zwrócić uwagę na dyskusyjne posunięcia kierownictwa drużyny z pierwszej stolicy Polski.

Czytaj także: Znamy terminarz Nice 1. LŻ. Start Gniezno i Apator Toruń spotkają się już w pierwszej kolejce!

Na pierwszy plan od razu wysuwa się postać Marcina Nowaka. To bez dwóch zdań zawodnik o bardzo dużym potencjale. Wprowadził Start do pierwszej ligi, przejechał w niej sezon, a następnie mu podziękowano. Wydaje się, że mimo wszystko realia zaplecza PGE Ekstraligi nieco przerosły wychowanka Unii Leszno. Czy gnieźnieńscy działacze postąpili słusznie, żegnając się z Nowakiem? Dyskusje trwają do dziś. Fakty są jednak takie, że wynikami nie do końca się bronił. W minionym sezonie znów startował w II lidze, po czym przenosi się do pierwszoligowego Orła Łódź. Teraz dopiero dowiemy się, czy Start popełnił błąd, nie dając mu kolejnej szansy na zapleczu PGE Ekstraligi.

Zdecydowanie bardziej doczepić się można do poczynań osób, które narobiły w Gnieźnie długów i doprowadziły do upadku żużla - to dopiero wstyd! Tutaj należy się skupić na sezonie 2013, kiedy to czerwono-czarni walczyli w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Euforia kibiców po uzyskaniu awansu była przepotężna. Stosunkowo szybko zostali oni sprowadzeni na ziemię. Lądowanie było twarde, bo nie dość, że drużyna zaliczyła spadek, to jeszcze światło dzienne ujrzały informacje o poważnych problemach finansowych klubu z pierwszej stolicy. Kto zawiódł? Na pewno działacze, ale oczekiwań nie spełnili też tacy zawodnicy jak Sebastian Ułamek czy Piotr Świderski.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

W środowisku żużlowym co jakiś czas przewijają się stosunkowo ciche głosy, że Start swego czasu nie docenił Jasona Doyle'a. Inna sprawa, że za czasów występów w Gnieźnie Australijczyk nie garnął się do jazdy tak, jak teraz. Może można było jednak jakoś mu pomóc, by rozwinął skrzydła już wtedy. Słowem, gnieźnianie nie poznali się na talencie tkwiącym w późniejszym mistrzu świata. Wśród kibiców pojawiają się również opinie, że należycie doceniony nie został także Rohan Tungate. Ten jeździec z Antypodów w Gnieźnie czuł się po prostu źle i wręcz chciał się uwolnić z tego klubu. W tym przypadku też coś poszło w niewłaściwą stronę.

Przez gnieźnieński klub przewinęło się wiele ciekawych nazwisk na czele z Gregiem Hancockiem czy Nickim Pedersenem. To jednak bardzo odległa przeszłość. Zawodnicy ci za długo w pierwszej stolicy Polski nie zabawili. Kiedy jeździli w Starcie, nie mieli oczywiście takich mocnych marek jak obecnie. Podobnie sprawa wyglądała w przypadku Taia Woffindena. Śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że Brytyjczyk wybił się w Gnieźnie. Kibice do teraz żałują, że jeździł z orzełkiem na piersi tylko jeden sezon i działacze tak łatwo wypuścili go z rąk. Pierwszoligowy Start nie miał jednak wielkich szans w walce o Brytyjczyka ze Spartą Wrocław. Woffinden pokazał w Gnieźnie swoje umiejętności i zwiał do ekstraligi.

Chociażby na przestrzeni ostatnich lat gnieźnieński klub miał wielu utalentowanych wychowanków. Spora część z nich rozmieniła się na drobne. To na pewno nie jest chluba dla Startu. Doskonale pamiętamy takich zawodników jak Adrian Gomólski, Dawid Wawrzyniak czy Maciej Fajfer. Każdy z nich miał predyspozycje na solidnego żużlowca. Najdalej zaszedł pierwszy z tej trójki, chociaż także i go było stać na zdecydowanie więcej. Najbardziej szkoda chyba Wawrzyniaka, który jako adept prezentował się naprawdę dobrze. Kiedyś do Startu trafiła też leszczyńska perełka - Michał Piosicki. Rokował świetnie, ale później zamiast się rozwijać, pikował w dół...

Czytaj także: Kibice Startu dostali prezent pod choinkę. Menedżer wolałby zacząć od wyjazdu

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy też uważasz, że Adriana Gomólskiego było stać na więcej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×