Fogo Unia Leszno w pigułce:
Rok założenia: 1938
Medale DMP: 32 (17 złotych, 8 srebrnych, 7 brązowych)
W 2019 roku: złoto DMP, złoto IMP, złoto MPPK, złoto SK, srebro MIMP, srebro IMME
***
Historia ligowego ścigania w Lesznie sięga 1948 roku, kiedy powołano do życia rozgrywki. Tylko minimalnie lepszy był PKM Warszawa. Dalej nastąpiła niezwykła seria - leszczynianie aż sześć razy z rzędu zostawali mistrzami Polski (1949-1954). Łącznie Unia zwyciężyła w lidze 18-krotnie, ale tytuł z 1984 został odebrany decyzją PZM.
Na kolejny hat-trick nie trzeba było długo czekać - leszczynianie z Romanem Jankowskim na czele sięgnęli po trzy tytuły w latach 1987-1989. Przed sezonem 2019 stanęli przed ogromną szansą na powtórzenie tego wyczynu.
Czytaj także: Największe zaskoczenie sezonu. Motor Lublin wszedł z buta do PGE Ekstraligi. Szacunek dla prezesa
Już na otwarcie leszczynianie potwierdzili, że są drużyną kompletną, którą pokonać będzie piekielnie trudno. Podopieczni trenera Piotra Barona, osłabieni brakiem kontuzjowanego Jarosława Hampela, bez większego trudu pokonali Betard Spartę Wrocław. Ekipę Dariusza Śledzia przed kompromitacją uratował kapitalny występ Taia Woffindena.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
W następnych meczach zawodnicy Unii byli niczym trójgłowy smok, przeżuwający kolejne ofiary. Potwierdzeniem tego było chociażby spotkanie na torze w Częstochowie, gdzie forBET Włókniarz ledwo przekroczył granicę 30 punktów, a Emil Sajfutdinow wykonał akcję dziesięciolecia, jadąc po bandzie niczym w beczce śmierci.
Po łatwo wygranym sezonie nie brakowało głosów, że trener Piotr Baron stworzył potwora i rzeczywiście Fogo Unia Leszno była zespołem kompletnym - ze światowej klasy seniorami i kapitalnym duetem juniorskim.
Czytaj także: Lista wstydu Betard Sparty Wrocław. Oddanie Hampela było błędem. Dziury po Woźniaku ciągle nie udało się załatać
- Fogo Unia Leszno nie była dream teamem. Ich największym sukcesem było zbudowanie wrażenia, że są nie do pokonania - tłumaczył fenomen "Byków" Krzysztof Cegielski. W przyszłym sezonie leszczynianie w dalszym ciągu będą wymieniani w gronie faworytów do zdobycia mistrzostwa. Czwarte złoto jest w zasięgu, choć będzie piekielnie trudno.