W sezonie 2019 mecze Nice 1. LŻ odbywały się z reguły w sobotę i niedzielę. Kilka razy sobotnie mecze pokrywały się z terminami poszczególnych rund Grand Prix, nawet tych rozgrywanych w naszym kraju lub w Pradze, gdzie przecież wybiera się co roku tysiące Polaków. W dniu najważniejszej imprezy sezonu w naszym kraju, czyli Grand Prix na PGE Narodowym, odbywał się mecz w Tarnowie, gdzie Unia o godzinie 14:00 walczyła z Orłem Łódź.
W terminie Grand Prix na Nowym Olimpijskim we Wrocławiu rozgrywano mecz w Gdańsku, w którym Zdunek Wybrzeże rywalizowało z Car Gwarant Startem Gniezno, a gdy elita ścigała się w Pradze, to w Ostrowie Arged Malesa TŻ Ostrovia podejmowała zespół z Gdańska. Co łączyło te mecze poza kolizją terminów z SGP? Fatalna frekwencja w Nice 1.LŻ i bycie na zupełnym marginesie wydarzeń w tym dniu. Jak bowiem mecz pierwszoligowy ma rywalizować z takimi wydarzeniami jak turnieje Grand Prix rozgrywane na dodatek w naszym kraju? Mało tego, kibiców w pierwszoligowych ośrodkach układający terminarz stawia w niekomfortowej sytuacji wyboru imprezy, którą chcą zobaczyć na żywo.
Czy kibice z Gdańska, Gniezna, Bydgoszczy, Ostrowa, Torunia, Łodzi czy Tarnowa nie jeżdżą na Grand Prix? Owszem, jeżdżą, bo flagi z nazwami tych miast, można zobaczyć na wielu arenach, gdzie rozgrywane są zawody o mistrzostwo świata. Niestety, w przyszły roku również będą musieli wybierać, czy kibicować swojej ulubionej drużynie czy może Bartoszowi Zmarzlikowi i reszcie Polaków w Grand Prix. Dowód?
Wystarczy spojrzeć w kalendarz Grand Prix i terminarz 1.LŻ opublikowany tuż przed świętami. W sezonie 2019 do połowy maja było rozegrane aż 6 kolejek Nice 1.LŻ. Na przyszły rok do tego czasu zaplanowano raptem trzy! Dziury w terminarzu w kwietniu czy maju spowodowane są pewnie szybkim rozegraniem SON w roku 2020. W efekcie żużlowy kalendarz w 1.LŻ naszpikowany jest kolejkami w czerwcu i lipcu, kiedy to kibice przyzwyczajeni byli do urlopów.
Mało tego, właśnie wówczas dochodzi do dubli terminów 1.LŻ z Grand Prix. 30 maja w Teterowie odbędzie się druga runda SGP, na którą z niektórych regionów Polski jest wyjątkowo blisko. Tego samego dnia odbywać się mają mecze 1.LŻ. Które? Nie wiadomo, bo przecież nie wiemy jeszcze, jaka telewizja je pokaże.
Zobacz także: Arged Malesa TŻ Ostrovia dostała piekielnie trudny terminarz
13 czerwca Grand Prix Czech w Pradze. Co mamy w kalendarzu 1. LŻ? Ósmą rundę rozegrywek tej ligi. Część kibiców znowu będzie musiała wybierać? A co jeśli już fani kupili sobie bilety na GP na praskiej Markecie i dwa tygodnie wcześniej dowiedzą się, że akurat tego dnia jeździ ich ukochana drużyna? Nie pojadą do Pragi? Nie, pewnie odpuszczą mecz ligowy, uszczuplając w ten sposób frekwencję na meczach swojego klubu.
Podobny dubel mamy znowu przy okazji Grand Prix we Wrocławiu. 1 sierpnia również w terminarzu 1. LŻ widnieje kolejka, nomem omen 13. Kto tym razem będzie w cieniu Grand Prix na Nowym Olimpijskim? U kogo w sobotę stadion na meczu ligowym będzie świecił pustkami, bo oczy środowiska skupione będą na rywalizacji najlepszych na świecie?
I można by tak dalej wymieniać. 18 lipca Grand Prix Cardiff i 12 runda 1.LŻ. Dzień później IMME i ciąg dalszy 12 serii spotkań pierwszoligowców. 15 sierpnia Grand Prix w Maliilii, a w polskim kalendarzu Indywidualne Mistrzostwa 1. LŻ. Można zrozumieć, że kalendarz czasami jest za krótki i niektóre terminy muszą się dublować, ale czy aż tyle?
Czy nie można odpuścić i uczynić świętością rund SGP w Polsce, na które przyjeżdżają tysiące kibiców z całego kraju, także z pierwszoligowych ośrodków? Podobnie rzecz się ma z Pragą i Teterow. Na pewno można, tylko trzeba trochę pogłówkować, ale po co? Przecież obie imprezy się odbędą, ktoś tam będzie miał dylemat, co wybrać. Organizator SGP nie straci. Za to któryś klub dostanie po kieszeni z uwagi na słabszą frekwencję, ale kto by sie tym przejmował.
Dziwić się później, że kalendarz i różne inne decyzje żużlowej centrali są krytykowane. Wszystkim się nie dogodzi, ale można chociaż wyciągać wnioski z błędów, które były ewidentnie popełnione przy układaniu kalendarzu już w 2019. Zamiast przewracać do góry nogami terminarz 1.LŻ po wycieku do mediów układu par pierwszej kolejki, lepiej można było poszukać dogodniejszych terminów i uniknięcia wyżej wspomnianych dubli.
Jest przecież aż 9 dat rezerwowych w terminarzu 1.LŻ. Czy nie można byłoby wtedy rozegrać meczów zaplanowanych na soboty, gdy w Polsce lub w pobliżu naszego kraju odbywają się Grand Prix? Rzucamy tylko pomysł żużlowej centrali. Można spróbować pójść na kompromis, tak by wilk był syty i owca cała. Inaczej, by telewizja była zadowolona i kibic nie musiał mieć dylematu. Nie zapominajmy, że ten cały żużlowy cyrk bez kibiców nie ma sensu. Chociaż czasami można odnieść wrażenie, że o nich w ogóle się nie myśli.
Zobacz także: Mecz w Gnieźnie rozrusza ligę. Najtrudniej będzie mieć Ostrovia