MRGARDEN GKM zadomowił się już w PGE Ekstralidze. Grudziądzanie długo nie mogli się oswoić ze startami w elicie, bo wcześniej rywalizowali w niższych klasach rozgrywkowych przez wiele lat. Teraz jazda z najlepszymi stała się dla nich codziennością. Przez pięć lat udało się ugruntować pozycję. Wywalczenie utrzymania to już tylko cel minimum - działacze chcą zrobić kolejny krok do przodu i z buta wyważyć drzwi do wymarzonej fazy play-off.
Żużel od zawsze był wiodącym sportem w mieście nad Wisłą. Frekwencja w Nice 1.LŻ może nie powalała na kolana, ale grudziądzanie nie mieli powodów do wstydu. Powszechnie wiadomo, że sukces zachęca kibica do przychodzenia na stadion. Po awansie - co prawda przy zielonym stoliku - liczba fanów wyraźnie się powiększyła. Obiekt przy Hallera pęka w szwach dosłownie podczas każdego meczu ligowego. Ogromny podziw budzi atmosfera, starcia w Grudziądzu muszą się po prostu podobać.
Zobacz także: Żużel. Wzruszony Władysław Komarnicki. Zmarzlik zrobił dla Polski więcej od Lewandowskiego
Kiedyś wielkim magnesem była osoba Tomasza Golloba. Mistrz świata z 2010 roku trafił do Grudziądza na koniec swojej kariery, jednak wciąż potrafił stwarzać niesamowite widowiska i nikt nie miał prawa zarzucać mu odcinania kuponów. Mocno zaawansowany wiek - oczywiście jak na żużlowca - mu nie przeszkadzał. Piękne akcje Golloba zostaną zapamiętane na zawsze, choć na wyjazdach był cieniem zawodnika sprzed lat.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Jego karierę niespodziewanie zakończył wypadek na torze motocrossowym w Chełmnie. Legendarny polski żużlowiec zdążył jednak wcześniej wypromować MRGARDEN GKM na szeroką skalę. Ruch działaczy z pozyskaniem Golloba trzeba uznać za strzał w dziesiątkę przynajmniej pod względem marketingowym. Kibice przychodzili na stadion dla Golloba i tak już zostało. Pojemność obiektu przy Hallera jest mocno ograniczona, lecz ciężko znaleźć wolne krzesełko. Moda na speedway naprawdę imponuje.
Pozostałe grudziądzkie kluby mogą tylko się przyglądać i zazdrościć. Piłka nożna jest sportem narodowym, ale tego miasta to nie dotyczy. Olimpia Grudziądz próbuje się powoli odbudowywać. Biało-zieloni wrócili po roku banicji do Fortuna I ligi i są jedną z największych rewelacji rozgrywek. Podopieczni Jacka Trzeciaka zakończyli rundę jesienną na wysokim, piątym miejscu. Dobra gra jest gigantycznym zaskoczeniem, gdyż latem przez kadrę beniaminka przeszło prawdziwe tornado. Ruchy były wymuszone trudną sytuacją finansową klubu.
Zobacz także: Żużel. Jak zastąpić legendę, którą chwalił sam Gollob? GKM myślał długo i posłuchał zawodników
Nie jest tajemnicą, że Olimpia ma problem z kasą. Wynik sportowy w pierwszej części sezonu na tym nie ucierpiał, ale współpraca na linii zarząd-kibice woła o pomstę do nieba. Sympatycy futbolu nie są w stanie zrozumieć kilku istotnych decyzji sterników klubu. Efektem takiego stanu rzeczy był brak dopingu na niektórych spotkaniach, bądź wyzwiska w stronę prezesa Tomasza Asensky'ego. Taki klimat z pewnością nie zachęca mniej zagorzałych fanów do przychodzenia na stadion, który znajduje się przy ulicy Piłsudskiego. Jak mają wybór, to na pewno w takim przypadku zdecydują się na żużel. Stabilny ośrodek jest atrakcyjny dla kibica, a pod względem organizacji MRGARDEN GKM działa na najwyższym poziomie.
Oko fanów cieszy jeszcze piłka ręczna. MKS Grudziądz obecnie rywalizuje w II lidze i jest liderem tabeli z kompletem zwycięstw. Powrót na zaplecze PGNiG Superligi Mężczyzn stał się jak najbardziej realny. Jeżeli zachowamy odpowiednie proporcje, to należy przyznać, że ten sport w mieście nad Wisłą jest dosyć popularny. Szczypiorniści są jednak bez szans w starciu z żużlowcami. MRGARDEN GKM jest numerem jeden, bo zmiótł konkurencję z powierzchni ziemi. Zwycięstwo na własnym podwórku nie zadowala działaczy, którzy w sezonie 2020 chcą na dobre zaistnieć i powalczyć o medal w najlepszej lidze świata.