Żużel. Zawodnik od kuchni. Tak powinna wyglądać współpraca z trenerem od przygotowania fizycznego

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Robert Chmiel podczas treningu
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Robert Chmiel podczas treningu

W żużlu skończyły się czasy wspólnych treningów, jakie odbywały się zimą i brali w nich udział wszyscy zawodnicy. Obecnie żużlowcy szlifują kondycję indywidualnie, każdy na swój sposób. Jak wygląda codzienna współpraca z trenerem personalnym?

Czasy się zmieniają i tak naprawdę nie wrócą już czasy, kiedy to zimą cała drużyna trenowała wspólnie dzień po dniu. Większa liczba obcokrajowców w polskiej lidze oraz coraz węższe grono wychowanków w zespołach sprawiają, że codziennością stały się przygotowania indywidualne.

Większość żużlowców startuje w oparciu o kontrakty zawodowe. Są profesjonalistami i to im powinno zależeć na jak najlepszym przygotowaniu do sezonu. Jeśli zimą odstawią treningi na bok albo będą je wykonywać w sposób nieodpowiedni, to odczują to w portfelu.

Czytaj także: Kibice wpatrzeni w Drabika jak w obrazek

Jak zatem powinna wyglądać idealna współpraca na linii żużlowiec-trener personalny? Po ile treningów tygodniowo powinien sięgać zawodników? - To kwestia indywidualna. Zawodnicy są w różnym wieku, każdy ma za sobą jakieś przebyte kontuzje. Inaczej też reagują na obciążenia treningowe aplikowane przez trenerów przygotowania fizycznego - tłumaczy nam Mateusz Musiolik, który współpracuje m.in. z  Kacprem Woryną i Robertem Chmielem.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Krzysztof Jarmuż spełnia marzenie z dzieciństwa. "Wyścig wraca do korzeni"

Zawodnik musi bowiem pamiętać, by nie przesadzić. W przypadku treningów ważna jest nie tylko ich ilość, ale też jakość. Mięśnie muszą mieć czas na regenerację.

- Nie jest tajemnicą, że jeśli zawodnik będzie przychodził na treningi przemęczony, to trenerowi nie uda się z niego wykrzesać całej mocy, a jego wyniki nie będą najlepsze. Moi zawodnicy w tym szczytowym okresie trenują bardzo intensywnie ponieważ najlepsi z Kacprem Woryną na czele mają nawet kilkanaście jednostek treningowych tygodniowo - zdradza Musiolik.

Część zawodników kończy sezon we wrześniu, inni szukają jeszcze okazji do okazjonalnych występów w październiku. Potem następuje chwila relaksu. - Większość spotyka się na treningach w grudniu. Ten miesiąc powinien być wprowadzeniem do zdecydowanie trudniejszych treningów, które są w styczniu i w pierwszej połowie lutego. Następnie trzeba znacząco zejść z obciążeń treningowych aby zawodnicy złapali świeżość zanim wsiądą na motocykl - dodaje nasz rozmówca.

Same ćwiczenia z trenerem personalnym to nie wszystko. Musiolik wręcz zachęca swoich podopiecznych, by poza siłownią realizowali konkretny plan. - Żeby wszystko miało ręce i nogi, rozpisujemy wspólnie jak najbardziej urozmaicony plan przygotowań. Staramy się to zrobić szybciej żeby starannie potem realizować - stwierdza trener.

Dlatego też zawodnicy współpracujący z Musiolikiem w swoim grafiku mają takie ćwiczenia jak boks, joga, squash, bieganie czy pływanie. Nie muszą ich wykonywać pod okiem trenera.

- Zawodnicy nie mogą się nudzić! Aby być wypoczętym na kolejne jednostki treningowe i ćwiczyć na pełnych obrotach koniecznie trzeba umieścić w grafiku saunę oraz masaże. Nie odniesiemy też sukcesu bez wsparcia dietetycznego ale tutaj świadomość zawodników, jeśli chodzi o zdrowe i zbilansowane posiłki, jest już naprawdę duża - mówi Musiolik.

Czytaj także: Drabik w trudnej sytuacji. Pokazują to przykłady innych

Należy przy tym pamiętać, że już w trakcie sezonu trening żużlowca na siłowni powinien przybrać inną formę. - W zimę mam zawodników na co dzień i progres w wykonywanych ćwiczeniach jest niesamowity i o to tu właśnie chodzi. Przy okazji tak częstych spotkań trenerzy mogą zaproponować zawodnikom bardzo ciekawą ofertę ćwiczeń wzmacniających, kondycyjnych oraz tych na równowagę, gibkość czy mobilność. W sezonie znów chcemy, aby forma była podtrzymana, bo ze względu na wyjazdy na zawody naszych spotkań na siłowni jest nieco mniej - podsumowuje Musiolik.

Komentarze (0)