Żużel. Dwa transfery Orła były szokiem. Witold Skrzydlewski wyjaśnia, dlaczego zostawił Hansa Andersena
W okresie transferowym Orzeł Łódź rzutem na taśmę podpisał kontrakty z Hansem Andersenem i Aleksandrem Łoktajewem. Duńczyk ma za sobą kiepski rok, a Rosjanin już kiedyś w Łodzi zawiódł. Witold Skrzydlewski wyjaśnia, dlaczego klub zaufał tej dwójce.- Zostałem przekonany, że ten zawodnik zostawił zbyt wiele zdrowia w naszym klubie, żeby z niego tak po prostu zrezygnować - mówi nam Witold Skrzydlewski. - Andersen łamał sobie kości dla tego klubu, a poza tym wyciągał go z wielu kryzysów. Gdyby nie on, mogliśmy już dawno spaść do drugiej ligi - dodaje główny sponsor Orła.
Zobacz także: Sztab kryzysowy w Sparcie już działa. Konstrukcja runęła, czy warto za Drabika kontraktować kogoś na siłę?
Andersen na szacunek i uznanie w Łodzi zapracował sobie bardzo szybko. W sezonie 2015 uratował drużynę przed katastrofą. Orzeł miał wtedy mocno pod górkę. Drużyna zaczęła sezon bardzo przeciętnie. Pierwszy mecz na własnym torze wygrała, ale w kolejnym została rozgromiona. Później było jeszcze trudniej, bo ekipę Witolda Skrzydlewskiego dotknęła plaga kontuzji. W pewnym momencie w Łodzi nikt nie myślał o wysokich lokatach. Celem stało się przetrwanie na zapleczu Ekstraligi. Trudno powiedzieć, czy udałoby się tego dokonać bez Hansa Andersena.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Duńczyk trafił wtedy do Orła w ramach wypożyczenia ze Stali Rzeszów i z miejsca stał się liderem zespołu. W całym sezonie odjechał dziewięć meczów i wykręcił w niech średnią biegopunktową 2,354. Był drugim najskuteczniejszym zawodnikiem w lidze. To był początek jego przygody z łódzkim klubem, która trwa do dziś.
Z jednej strony ktoś może powiedzieć, że Orzeł nie powinien żyć przeszłością. Warto jednak docenić klub za to, że nie zostawił zawodnika na lodzie w trudnych chwilach. Poza tym łodzianie tak naprawdę niewiele ryzykują. Mają w kadrze innych żużlowców. Jeśli Andersen się nie odbuduje, to nie będzie jeździł.
Zobacz także: Truly.work Stal Gorzów szuka pieniędzy. Nazwa stadionu na sprzedaż. Co na to kibice?
Zatrzymanie Duńczyka nie było jedynym zaskoczeniem w ostatnim okresie transferowym. Do Łodzi niespodziewanie wrócił Aleksandr Łoktajew, który wcześniej w Orle się nie sprawdził, a przecież otrzymał aż dwie szanse. W tym przypadku nie ma żadnych wątpliwości, kto stał za tym transferem.
- Każdy dobrze wie, że lubię Łoktajewa - przyznaje Witold Skrzydlewski. - Nie mogę mówić o wszystkich powodach, ale cenię go przede wszystkim za odwagę na torze. Nie zawsze wszystko mu wychodzi, ale nigdy nie można zarzucić mu, że nie wkłada w to serca. Poza tym to jego ostatnia szansa. Jeśli nie wypali, to powinien dać sobie spokój z żużlem - przyznaje główny sponsor Orła.
Rosjanin to chyba najbardziej nieobliczalny zawodnik w kadrze Orła. W jednym spotkaniu potrafi być liderem drużyny, a w kolejnym mieć ogromne problemy ze zdobywaniem punktów. W Łodzi liczą, że tym razem ustabilizuje formę na wysokim poziomie.
-
CKM_ Zgłoś komentarz
Słowo "szok" ma zasadniczo inne znaczenie, tutaj raczej chodziło o "zdziwienie" ? Cóż, przesadyzm i skrajności rządzą dzisiaj. -
Kacperek Zgłoś komentarz
jechać w Orle mogą z czystym sumieniem jak to się mówi i pisze " zostawiać serducho na torze " a nawet i coś więcej , gdyż zawsze będzie wszystkim wiadomo że Pan Skrzydlewski najpierw jest CZŁOWIEKIEM a dopiero potem sponsorem . Wielkie dzięki za to co zrobił wobec tych dwóch zawodników a i reszta ekipy może być spokojna , pan Skrzydlewski nikogo nie zostawia "na lodzie " i teraz widać że dla niego ważniejszą sprawą jest " być " a nie mieć i to cieszy . Witold jesteś wielki i w całej tej żużlowej " rodzinie " chyba już tylko ty zostałeś takim jakim byłeś zawsze bez względu na to co o tobie wypisywali i na cały hejt jaki nieraz zazdrośnicy wylewali na twoją głowę i osobę , teraz im będzie łyso nie ? -
sympatyk żu-żla Zgłoś komentarz
lepiej -
GW1 Zgłoś komentarz
dążyć temat? Pzdr! Kibice!