Kibice PGG ROW-u Rybnik zastanawiają się, czy Greg Hancock wystąpi w choć jednym spotkaniu tej drużyny w sezonie 2020. Amerykanin, były mistrz świata, ma być zbawcą beniaminka PGE Ekstraligi.
Hancock to najgłośniejsze nazwisko w kadrze "Rekinów", ale należy pamiętać, że jego starty w tej drużynie są mocno niepewne. 49-latek podpisał kontrakt bez gwarancji finansowych, a swój powrót do regularnego ścigania uzależnia od stanu zdrowia małżonki. Jennie Hancock od niemal roku walczy z nowotworem piersi.
Czytaj także: Zaprzepaszczona szansa PGG ROW-u Rybnik
Fanów ucieszy wiadomość, że Hancock wznowił regularne treningi na motocyklu żużlowym w Stanach Zjednoczonych. To obrazki, jakich nie oglądaliśmy w ostatnich tygodniach. "Czas się pobawić" - ogłosił były mistrz świata 3 stycznia, prezentując selfie z maszyną w tle.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
W kolejnych dniach kibice śledzący Hancocka w social mediach mogli zobaczyć kolejne ujęcia z treningów. Najczęściej towarzyszył mu w nich najmłodszy z synów, który robi postępy na dwóch kółkach i najpewniej wkrótce pójdzie śladami ojca.
Regularne treningi Hancocka to dobra wiadomość. Pokazują bowiem, że Amerykanin nie porzucił planów, by regularnie ścigać się w sezonie 2020. W końcu posiada on nie tylko kontrakt w PGG ROW-ie Rybnik, ale otrzymał też stałą "dziką kartę" na rywalizację w Speedway Grand Prix.
Czytaj także: Przez Drabika na zawodników padł blady strach
Ewentualna decyzja o powrocie będzie jednak uzależniona od stanu zdrowia jego małżonki. Jennie Hancock kontynuuje proces walki z rakiem. Przed kilkoma dniami Szwedka ogłosiła, że czeka ją "kolejny przystanek", czyli radioterapia. "Czas się spiąć. Widzę światełko na końcu tunelu" - ogłosiła.