Żużel. Phil Morris nieugięty. Krucjata przeciwko kradnącym starty będzie trwać

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Phil Morris i Piotr Szymański
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Phil Morris i Piotr Szymański

Phil Morris nie zamierza schodzić z ostrego kursu przeciwko zawodnikom kradnącym starty. Żużlowcy rywalizujący w cyklu Speedway Grand Prix powinni mieć się na baczności.

W tym artykule dowiesz się o:

Od kilkunastu miesięcy przerywana procedura startu oraz ostrzeżenia stały się normą w żużlu. Nie tylko w meczach polskiej PGE Ekstraligi, ale również w cyklu Speedway Grand Prix. Krucjata sędziów przeciwko zawodnikom próbującym kraść starty wywoływała kontrowersje zwłaszcza w SGP, bo niektórzy arbitrzy nie zawsze potrafią utrzymać wszystkich zawodników nieruchomo pod taśmą.

Wśród niektórych zawodników i kibiców panuje przekonanie, że ostrzeżenia za utrudnianie startów tylko psują widowiska i powinno się pozwolić na pełną dowolność na polach startowych. Jeśli ktoś postanowi zaryzykować i wygra dzięki temu start - jego sprawa, jeśli wjedzie w taśmę - zostanie wykluczony z powtórki i sam się ukarze.

Czytaj także: Zaprzepaszczona szansa PGG ROW-u Rybnik 

Na zmianę polityki w SGP nie ma jednak co liczyć. Wystarczy prześledzić ostatni wpis Phila Morrisa w mediach społecznościowych. Dyrektor Grand Prix zamieścił na Twitterze film, który przedstawia procedurę startową z lat 90. XX wieku.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Na zamieszczonym filmie widzimy Joe Screena, Tony'ego Rickardssona, Pera Jonssona i Gary'ego Havelocka. Każdy z nich potrafi nieruchomo stać pod taśmą i czeka na jej zwolnienie. "Start trwa cztery sekundy i nie mamy nawet milimetrowych ruchów" - zauważył celnie Morris.

Brytyjczyk stwierdził, że w roku 2020 najpewniej któryś z zawodników nie wytrzymałby nerwowo i wjechałby w taśmę, a po nim zrobiliby to kolejni. "Zawodnicy w social mediach szaleją, jeśli teraz są trzymani pod taśmą dłużej niż sekundę" - dodał.

Do dawnych czasów odniósł się też Chris Louis, były zawodnik, a obecnie jeden z promotorów Ipswich Witches. "Dawne czasy. To była sztuka. Regulamin był prosty, sędziowie mieli kontrolę nad sytuacją, a zawodnicy... Cóż, oni i tak narzekali" - skomentował Louis.

W dyskusję Brytyjczyków postanowił się nawet włączyć Anders Fjoerd z Lejonen Gislaved. "W latach 90. zawodnicy też szmuglowali piwo i papierosy, teraz każdy z nich ma po trzech czy czterech pracowników. Czasy się zmieniają, tak jak żużel" - przekazał szwedzki menedżer.

Czytaj także: Przez Drabika na zawodników padł blady strach 

Morris pozostaje jednak nieugięty. Rok 2020 będzie kolejnym, w którym będziemy słyszeć o "warningach" i zastanawiać się, czy sędzia słusznie przerwał bieg. Inna kwestia, że być może są to ostatnie poczynania Brytyjczyka na stanowisku dyrektora SGP. Wraz ze zmianą promotora cyklu w roku 2022, najpewniej dojdzie do zmiany w tym względzie.

Komentarze (12)
avatar
RECON_1
15.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Zamontować foto komórki, mini ruch I out. A jak nie to niech sędziowie się nie cxepiaja bo jednak jest tu pole do nadużyć jeśli się z kimś symoatyzuje. 
avatar
New York Falubaz
15.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Pamietacie jak po Patryku jechaliscie?od cpuniw wyzywaliscie??hahaha,18miesiecy dostanie! 
avatar
peek
14.01.2020
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
avatar
MK
14.01.2020
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Dotknięcie w taśmę eliminuje z udziału wyścigu i to powinno wystarczyć! Upraszczajmy ten sport! 
avatar
Stalowiec 1975
14.01.2020
Zgłoś do moderacji
7
1
Odpowiedz
Phill mógł bardziej przyglądać się startom Madsena, wtedy Bartosz odbierałby gratulacje wcześniej niż półfinał w Toruniu