"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
W sprawie Maksyma Drabika dominują dwie skrajne emocje. Ja stoję po stronie tej części osób, które wstrzymałyby się z ferowaniem wyroków do ostatecznego wyjaśnienia sprawy i wydania jednoznacznego orzeczenia przez POLADA.
Na tę chwilę mamy chyba zbyt dużo niedomówień, przypuszczeń, a zbyt mało danych i szczegółów żeby zajmować kompetentne stanowisko w tak poważnym temacie. Od tego są fachowcy. Dlatego jestem przekonana, że po zapoznaniu z materiałem dowodowym podejmą właściwie kroki wobec zawodnika.
CZYTAJ TAKŻE: Jaką linię obrony powinien przyjąć Drabik?
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Najlepiej jest zlinczować człowieka i skazać na potępienie, kiedy on tak naprawdę nie usłyszał jeszcze wyroku. W takich przypadkach staram się więc być oszczędna słowach. Są organy dedykowane, które według obowiązujących przepisów stwierdzą, czy doszło do rażących złamania procedur, a może okaże się, iż są okoliczności łagodzące i Maksym nie zasługuje na surowy osąd.
Najbardziej tajemnicza jest dla mnie postawa lekarza, który powinien wiedzieć, co i w jakich ilościach Drabikowi zaaplikować. Nie wyobrażam sobie żeby w kwestiach zdrowotnych Sparta współpracowała z niedokształconym człowiekiem. To zbyt poważna materia i jeśli tutaj doszło zaniedbań, skoro nie działał zgodnie z prawem, trzeba kogoś pociągnąć do odpowiedzialności. W tej sytuacji wzięłabym w obronę Drabika, który zaufał osobie w teorii mającej większe rozeznanie w przepisach.
Właśnie od lekarza zaczęłabym szukanie osób, które powinny się najgęściej tłumaczyć. Według informacji on zaordynował niefortunną wlewkę więc jego wyjaśnienia mogłyby rozstrzygnąć kluczowe kwestie w dalszym toku postępowania. Sparta jednak poza krótkim oświadczeniem nabrała wody w usta i obrała taktykę pracy w ciszy więc wszystko odbywa się za zamkniętymi drzwiami.
Jestem za tym, aby każdy przypadek rozpatrywać indywidualnie, bez wsadzania wszystkich do jednej szuflady. Chcę wierzyć w niewinność młodego zawodnika, ponieważ każdy z nas interesujący się czarnym sportem ma po minionym sezonie powyżej uszu różnego rodzaju afer. Szambo wybijało zbyt często.
Jednoznacznej opinii jednak nie wydam, ale wierzę w niewinność zawodnika i tak to zostawię. Mam jednak nadzieję, że z tej kuriozalnej lekcji środowisko wyciągnie konstruktywne wnioski, że sami żużlowcy będą bardziej wyczuleni. Wierzmy, że od tej pory zaczną być bardziej odpowiedzialni i świadomi.
Marta Półtorak
CZYTAJ TAKŻE: Drabikowi należy się szansa tak jak Dudkowi. Nie można go niszczyć