Żużel. Sparta wsadziła swojego lekarza na minę. Za podanie kroplówki Drabikowi grożą mu 4 lata

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Maksym Drabik (z lewej) w meczu Sparta - Unia.
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Maksym Drabik (z lewej) w meczu Sparta - Unia.

Sparta po tym, jak wyszło na jaw, że Maksym Drabik zaaplikował sobie niedozwoloną kroplówkę, wzięła go w obronę publikując na stronie oświadczenie. Problem w tym, że pakuje ono w nie lada problemy klubowego lekarza.

Maksym Drabik wziął pół litra kroplówki przed drugim finałowym meczem Betard Sparty w Lesznie (sezon 2019). Przyznał się do tego w trakcie kontroli antydopingowej i teraz grożą mu 2 lata zawieszenia. Wrocławski klub chcąc roztoczyć parasol ochronny nad zawodnikiem, wydał oświadczenie, w którym zwraca uwagę, że podanie kroplówki było podyktowane stanem zdrowia i zostało zaordynowane przez klubowego lekarza. Teraz lekarz może mieć kłopoty równie duże, jak Drabik.

"Za zastosowanie infuzji (wlewu) lub iniekcji o objętości przekraczającej 50 ml objętości może grozić zawodnikowi kara w wysokości 4 lat dyskwalifikacji. Takiej samej karze może podlegać osoba należąca do personelu pomocniczego sportowca, która podała zabronioną iniekcję lub infuzję" - czytamy w przepisach antydopingowych, a dyrektor POLADA Michał Rynkowski potwierdza nam w korespondencji, że faktycznie podającemu kroplówkę grożą 4 lata. To, co zrobił, może być potraktowane jako współudział lub bezpośrednie podanie metody zabronionej.

Czytaj także: Czy Sparta może ukarać Drabika za złamanie procedury antydopingowej?

Sparta pisząc oświadczenie, prawdopodobnie skopiowała działania PGG ROW-u Rybnik w sprawie Grigorija Łaguty. Prezes Krzysztof Mrozek także napisał, że zawodnik dostał meldonium od lekarza. Różnica polega na tym, że rybniczanie wpisali specjalistę mieszkającego wiele tysięcy kilometrów od Polski i w ciemno można było założyć, że POLADA nie będzie go wzywać, ani też podejmować żadnych działań w jego kierunku. Lekarz klubowy Sparty to jest jednak ktoś, kto jest na miejscu i w każdej chwili można go wezwać.

A swoją drogą, to ciekawe, co zezna wskazany w oświadczeniu lekarz, jeśli POLADA zdecyduje się go wezwać. To może być naprawdę ciekawe. Pamiętamy sprawę Patryka Dudka, który po dopingowej wpadce wskazywał na to, że odżywkę z zabronionym środkiem dostał od trenera przygotowania fizycznego. Wówczas tenże trener zeznawał w sprawie i powiedział, że niczego zakazanego nie podawał. Oczywiście lekarz Sparty wcale nie musi pójść tym tropem i przyzna się do winy. Gdyby jednak tak się nie stało, to nagle okaże się, że sprawa Drabika jest rozwojowa.

Czytaj także: Karma wraca, dlatego Drabik nie ma co liczyć ma pomoc innych

Kończąc wątek oświadczenia, warto zwrócić uwagę, że poza lekarzem nikomu innemu w klubie już nie grożą z tego tytułu konsekwencje. Od jednego z prawników słyszymy co prawda, że POLADA mogłaby się przyczepić nawet do samego prezesa, ale konsultowaliśmy ten pogląd w kilku niezależnych źródłach i wyszło na to, że z racji podziału kompetencji w klubie odpowiedzialność ponoszą wyłącznie lekarz i zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

Źródło artykułu: