Żużel. Dariusz Ostafinski. Bez Hamulców 2.0: Karma wraca, dlatego Drabik nie ma co liczyć na pomoc (felieton)

Materiały prasowe / FIM / Na zdjęciu: Maksym Drabik na Gali FIM 2019.
Materiały prasowe / FIM / Na zdjęciu: Maksym Drabik na Gali FIM 2019.

Od jednego ze znajomych usłyszałem, że kiedy Patryk Dudek wpadł na dopingu, to PZM stanął za nim murem. W ogóle całe środowisko wspierało zawodnika Falubazu. A z Maksymem Drabikiem jest inaczej, bo karma wraca.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Maksym Drabik złamał procedurę antydopingową i teraz może liczyć wyłącznie na siebie i Betard Spartę Wrocław. Nikt inny mu nie pomoże. PZM nie stanie za nim murem, bo z reprezentacji Polski zawodnik się wypisał, bo zagrał na nosie trenerowi kadry i wszystkim najważniejszym działaczom. Poza tym do dziś się pamięta, że jedną z pracownic związku zwyzywał Maksio od najgorszych. Zachował się jak ostatni cham. To w zasadzie mógł i powinien być cytat, ale nie konsultowałem tego z autorem, więc rzucam to tak, nie kryjąc, że z większością stwierdzeń się zgadzam.

PZM nie będzie się angażował w pomoc Drabikowi także dlatego, że teraz ma Bartosza Zmarzlika. Złotego i ułożonego chłopca z Kinic, który na dokładkę pobił Roberta Lewandowskiego w Plebiscycie PS na Sportowca Roku. Drabik zostanie sam jak palec, bo od pewnego czasu dostarczał wyłącznie kłopotów, a jego gwiazdorzenia i takiego zwykłego olewactwa wszyscy mają po dziurki w nosie.

Czytaj także: Mecenas od cudów będzie bronił Drabika przed POLADA

Idźmy jednak dalej, bo kiedy komentowałem karę dla Drabika i wyraziłem swoje współczucie i żal dla zawodnika, to wielu z was odebrało to, jako próbę całkowitego rozgrzeszenia zawodnika z ewidentnej wpadki. Uspokajam, nie to miałem na myśli. Drabika zwyczajnie szkoda mi jako sportowca, który w takim momencie może znaleźć się na wirażu, a w mojej ocenie zawinił tylko i aż nieznajomością prawa.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

Wierzę, że Drabik zrobił, to co zrobił wyłącznie z głupoty. Czuł się źle, chciał stanąć na nogi i w 100 procentach zawierzył klubowemu lekarzowi. Człowiek, który kombinuje, nie zachowałby się tak jak on. Nie powiedziałby na kontroli dopingowej o przyjęciu kroplówki, a w najlepszym razie ściemniałby co do jej pojemności. Drabik zwyczajnie nie wiedział, że zrobił coś złego, stąd jego rozbrajająca szczerość.

Kolejna rzecz jest taka, że Drabik ma wiele wad, ale absolutnie nie ma podstaw, by przyklejać mu łatkę dopingowicza. Raz jeszcze powtórzę, że jego jedynym grzechem jest brak znajomości reguł. To nie jest tak, że Drabik nie wie o dopingu nic. Wiem, że kiedy zostawiał na stole otwartą wcześniej butelkę wody mineralnej, to po powrocie już po nią nie sięgał, zamawiał nową. O przepisie, że ponad 100 mililitrów wlewu może być traktowane jako złamanie reguł (czytaj płukanie organizmu z niedozwolonych substancji) nie miał pojęcia. Dlatego zawierzył klubowemu lekarzowi. Sądził, że skoro coś od niego dostaje, to jest to zgodne z prawem.

W zasadzie to sprawę Drabika można by skomentować powiedzeniem "kowal zawinił, a Cygana powiesili". To bowiem cała wina jest po stronie lekarza i Sparty, jako klubu, który wsadził swojego zawodnika na minę. Oświadczenie wydane przez WTS po wpadce jest najlepszym na to dowodem.

Co do kary dla zawodnika, to oczywiście jest dla mnie oczywiste, że nie może się skończyć na pogrożeniu palcem. Jakby tak się stało, to za chwilę mieliśmy wysyp podobnych przypadków, a i przetaczanie krwi by się zaczęło i to na całkiem szeroką skalę. Poza wszystkim jest tak, że ja mogę brać tłumaczenia zawodnika za dobrą monetę (kroplówka była odpowiedzią na bóle żołądka), a POLADA jednak musi do tego podejść ostrożnie (każdy przyłapany się tłumaczy).

Czytaj także: PGG ROW Rybnik już nie śpi na miejskiej kasie

Nie chcę jednak ferować, jaki powinien być wyrok. Napiszę tylko, że maks to dwa lata (przyznanie się do winy jest traktowane jako okoliczność łagodząca i zmniejsza karę z czterech do dwóch lat), ale z drugiej strony taka kara byłaby chyba jednak lekką przesadą. Od osób znających temat i prawników słyszę, że to może się jednak skończyć na dwóch latach w pierwszej instancji i skróceniu kary do roku po odwołaniu. Oby nie, choć podobno jestem pierwszym, który marzy o tym, by utrzeć zawodnikowi nosa.

PS: A teraz chciałbym zapytać WAS, na jak długi okres powinien być zawieszony Drabik i od kiedy powinna biec kara dla niego. Zapraszam do sondy pod tekstem.

Komentarze (174)
avatar
ROT
17.01.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
2 lata nie ma co się pier... w tańcu 
avatar
RECON_1
16.01.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pewnie dostanie z rok od momentu przyznania, chyba że adwokat od cudów coś więcej ukreci to zredukuja karę o połowę i nie straci sezonu. Albo dadzą pół roku od ogłoszenia wyroku i pojedzie w 2- Czytaj całość
avatar
kombinować trzeba umieć
16.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
stanzuk: Nie pij więcej :)) 
avatar
stanzuk
16.01.2020
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Skończy się na zawiasach dla Drabika, bo nikt z PZM na czele nie chce takiej sytuacji, gdzie mistrz PGE Ekstraligi byłby już znany przed startem rozgrywek. Czytaj całość
leonidaswro
16.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@Patomorfolog: Jeśli jesteś wystarczająco dorosły, to z pewnością masz swoją sympatię i z pewnością nie zawsze zwracasz się do niej po imieniu. Mówisz do niej "Żabko", "Kotku", "Myszko" itp. Czytaj całość