Żużel. Duże dziecko musi odpalić. Nie będzie medalu dla truly.work Stali bez mocnego Andersa Thomsena

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Anders Thomsen
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Anders Thomsen

Działacze truly.work Stali chcą, aby gorzowska drużyna wróciła do walki o medale w PGE Ekstralidze. Miejsce na podium jest możliwe, jednak odpalić musi Anders Thomsen. Duńczyk może stać się jednym z liderów zespołu. To klucz do fazy play-off.

[tag=23569]

[/tag]Anders Thomsen cieszy oczy polskich kibiców już od kilku lat. Duński żużlowiec na początku kariery nie chciał rzucać się na głęboką wodę, tylko wolał rozwijać się etapami. W młodym wieku miał propozycje z PGE Ekstraligi, ale czuł, że jest za słaby na starty w elicie. Właśnie dlatego zdecydował się na jazdę w niższych ligach.

Do truly.work Stali trafił przed sezonem 2019 jako następca Martina Vaculika. W Gorzowie zdawali sobie sprawę, że debiutancki sezon może być dla niego trudny. Skandynaw plamy nie dał, jednak szału też nie zrobił. Teraz parasol ochronny się kończy. PGE Ekstraliga to ciężki kawałek chleba, lecz w Thomsenie drzemie ogromny potencjał. Spokojnie może stać się jednym z liderów. Jeżeli zaskoczy, to podopieczni Stanisława Chomskiego będą mieli wielu rywali na widelcu.

Zobacz takżeŻużel. Przegląd tygodnia oczami kibiców. Wojciech Kowalczyk nie wyciągnął wniosków. Kolejny raz zaczepił mistrza świata

Kiedyś powtarzał, że spróbuje sił w najwyższej klasie rozgrywkowej dopiero wtedy, gdy będzie gotowy na to wyzwanie. Inauguracyjne spotkanie w Częstochowie pokazało, że wybrał odpowiedni moment (13 punktów z dwoma bonusami w sześciu wyścigach). Później tak kolorowo nie było, bo przeplatał znakomite występy słabymi. Uplasował się jednak na 28. miejscu ze średnią biegopunktową 1,667. Całkiem solidny pierwszy rok w PGE Ekstralidze. Co ciekawe, lepiej jeździł na wyjazdach.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

Gorzowscy kibice mogli obawiać się, jak Duńczyk zaadoptuje się do nowego środowiska. Zdołał szybko złapać wspólny język z kolegami i nie zmienił swojego zachowania - wciąż był szalony i dziecinny. Nie bez powodu prezes Marek Grzyb nazwał go "dużym dzieckiem". Sternik truly.work Stali stwierdził, że to Thomsen odpowiada za świetną atmosferę w zespole.

Zawodnik z kraju Hamleta mógł osiągnąć lepsze rezultaty. Skutecznie wytrąciła go jednak z rytmu kontuzja, której nabawił się podczas 2. finału TAURON SEC w Toruniu. Został podcięty przez starszego rodaka Leona Madsena, a później wpadł jeszcze w niego Robert Lambert. Na szczęście skończyło się tylko na strachu. 26-latek po wypadku podziękował za wsparcie i powiedział "Czuję się jakby przejechał po mnie traktor". Skutki upadku odczuwał przez długi czas.

Zobacz takżeŻużel. Arcytrudna misja Bajerskiego w Toruniu. Czy nowy trener Apatora będzie potrafił zapanować nad gwiazdami?

Ponadprzeciętne umiejętności lubiącego zabawę Thomsena zauważył bardziej doświadczony Krzysztof Kasprzak. - To bardzo dobry i szybki zawodnik. Jak jadę z nim w parze, to muszę naprawdę się sprężyć i poruszać się tak szybko jak on. Myślę, że w tym roku awansuje do Grand Prix. Pokazał swoje umiejętności już w poprzednich latach. Sprzęt mu pasuje, więc nie ma problemów z dobrym punktowaniem - powiedział w czerwcu były wicemistrz świata na żużlu.

Krajowy senior gorzowian nieznacznie się pomylił, ponieważ jego młodszy kolega nie awansował do cyklu Grand Prix. Duńczyk dzielnie walczył do końca, ale zajął dopiero piąte miejsce w chorwackim GP Challange. Do wyścigu dodatkowego zabrakło mu jednego "oczka". Gorican okazało się szczęśliwsze dla Mateja Zagara, Nielsa Kristiana Iversena oraz Maxa Fricke'a. Ambitny zawodnik zapowiedział już, że za rok sobie to odbije, bo decydujące zawody zostaną rozegrane na torze w Żarnowicy. Jak twierdzi - do tej pory wygrał tam wszystkie turnieje.

Poprzednie rozgrywki były nieudane dla truly.work Stali. Gorzowscy działacze chcą, aby zespół wrócił do walki o medale. Kluczowym ogniwem będzie właśnie Thomsen. Jeżeli 26-letni żużlowiec zrobi krok w przód i dołączy do liderów, to drużynie będzie rywalizowało się znacznie łatwiej. Klasa Bartosza Zmarzlika jest niepodważalna, a Szymon WoźniakNiels Kristian Iversen i Krzysztof Kasprzak nie zejdą poniżej pewnego poziomu. Wiele zatem będzie zależało właśnie od Duńczyka - postawa tego ostatniego zadecyduje o być albo nie być w fazie play-off. Medal wcale nie jest marzeniem ściętej głowy. Po prostu duże dziecko musi odpalić. PGE Ekstraliga zapowiada się ciekawie. Ciężko przewidzieć ostateczne rozstrzygnięcia.

Źródło artykułu: