Kluczem do ubiegłorocznego sukcesu ostrowian była wyrównana drużyna. Arged Malesa TŻ Ostrovia nie miała u siebie największych gwiazd rozgrywek. Wystarczy wspomnieć, że żaden z nich nie znalazł się w pierwszej dziesiątce najskuteczniejszych żużlowców Nice 1. LŻ. Zespół Mariusza Staszewskiego wjechał do finału ligi, bo nie było w nim zbyt wielu dziur. Ważną rolę odegrali także juniorzy.
Marcin Kościelski i Kamil Nowacki zdobyli łącznie 81 punktów. To ponad 11 proc. dorobku całej drużyny, więc można mówić o całkiem przyzwoitym wyniku. Teraz o taką zdobycz może być zdecydowanie trudniej, bo ostrowianie postawią na wychowanków, którzy nie mają wielkiego doświadczenia. Pytanie tylko, czy Ostrovia będzie konsekwentna, jeśli Sebastian Szostak i Kacper Grzelak nie będą dorzucać żadnych punktów do dorobku zespołu.
Zobacz także: Ostafiński z Hynkiem biorą się za łby. Żużel stanął na głowie. Wróćmy do rozmowy o zagranicznym juniorze
- Zapewniam, że będziemy na nich stawiać, nawet jeśli na początku pojawią się kłopoty - tłumaczy prezes Radosław Strzelczyk. - Nie ukrywam, że liczę także na wsparcie kibiców. Mam nadzieję, że będą wyrozumiali i cierpliwi. Nie ugniemy się pod presją, jeśli taka się pojawi. Uważam, że z czasem przekonamy do naszego podejścia nawet największych niedowiarków - podkreśla Strzelczyk.
ZOBACZ WIDEO: Wrzenie w FC Barcelona. Oskarżenia, spekulacje i spięcie na treningu
Ostrovia w ogóle nie rozważa transferu juniora z zewnątrz. Stanowisko działaczy mogłoby się zmienić tylko, jeśli spełni się jeden scenariusz. - Plaga kontuzji. Tylko to mogłoby sprawić, że się za kimś rozejrzymy. Na razie nie wchodzi to jednak w ogóle w grę. Mam nadzieję, że będziemy jechać cało i zdrowo - tłumaczy Strzelczyk.
Zobacz także: Co ze spółkami skarbu państwa w polskich klubach? Jawność wydawanych środków jednym z pomysłów
Działacze Ostrovii liczą się z tym, że postawienie na wychowanków może oznaczać gorszy wynik niż w sezonie 2019. W klubie są jednak przekonani, że trzeba wykonać odważny krok, bo świat nie kończy się na jednym sezonie. - Żużlowcy, którzy biją się teraz o medale mistrzostw świata, zaczynali tak samo. Dominik Kubera i Bartosz Smektała dostali wielką szansę od Romana Jankowskiego. Trener był konsekwentny i widzimy, jakie są efekty - przypomina Strzelczyk.
- Poza tym, dlaczego zakładamy, że nasza młodzież będzie wozić ogony? Nie chcę nakładać na nich presji, ale jestem zdania, że wcale nie musi być tak źle. Sebastian Szostak i Kapcer Grzelak w imprezach młodzieżowych jechali naprawdę bardzo dobrze. W lidze też będą mieć podobnych rywali. Jasne, że dojdzie większe ciśnienie, ale postaramy się nimi rozsądnie pokierować - podsumowuje prezes.